Potęga Władzy.

31 3 0
                                    

     - Gotowe - mruknął Kształtujący Powłoki i uwolnił ramię Cybernetona z wiążących je chwytaków.
     Zero Pięć podniósł prawą rękę, kilkukrotnie zacisnął i otworzył swoją pięść. Wszystko wydawało się być w najlepszym porządku, tak jakby uszkodzenie nigdy się nie wydarzyło.
         - Dziękuję, jest idealnie - odparł z zadowoleniem.
         - Oczywiście, że jest - burknął Technobrat i zaczął starannie porządkować należące do niego narzędzia.
       Hegemon podniósł się ze stołu operacyjnego i postawił stopy na ceramicznego posadzce. Przez dłuższą chwilę obserwował Kształtującego Powłoki, który wydawał się zupełnie nie przejmować jego obecnością. Cyberneton wiedział o ekscentryczności Dwa Osiem, jedynym co go  tak naprawdę obchodziło była jego praca, lub jak on to nazywał - sztuka tworzenia. Niektórzy zupełnie zmieniali się po tym jak doznali Zbawienia, a Kształtujący Powłoki był na to idealnym przykładem.
           - Dwa Osiem, przeprowadzisz na moja prośbę czyjeś Zbawienie? - zapytał Zero Pięć.
      Nie zamierzał ukrywać swoich zamiarów, gdyż nawet gdyby spróbował, to Technobrat zwyczajnie straciłby nim zainteresowanie i zaczął go ignorować. Kształtujący Powłoki powoli odwrócił się w jego stronę i zmierzył go uważnym spojrzeniem pojedynczego aparatu wzrokowego.
         - Zdajesz sobie sprawę, że to wbrew zasadom Kombinatu? - odpowiedział mu swym zwyczajowym, monotonnym tonem.
           - Tak, wiem o tym. Mimo to i tak chcę o to prosić.
       Dwa Osiem zastygł, pewnie zaskoczony skalą ryzyka, jakie zamierzał właśnie ponieść Hegemon.
           - Co z tego będę mieć? - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
           - A co też chciałbyś? Masz już wszystko czego pragnąłeś. Możesz w pełni oddawać się swojej twórczości - stwierdził Cyberneton.
           - Masz rację...
      - Jedna z podwładnych mi neofitek - kontynuował Hegemon, próbując wykorzystać zawahanie swego Technobrata - od ponad dekady służy Kombinatowi, a ostatnimi czasy swymi czynami pokazała, że w pełni zasługuje na Zbawienie. Uratowała moje istnienie, złapała zdrajcę na pokładzie ''Żelaznej Woli'' i do tego zdobyła istotne dla inwazji dane. Czyż nie zasłużyła sobie na najwyższy zaszczyt?
        Kształtujący Powłoki był idealistą, w stu procentach wierzył w słuszność ideologii Kombinatu i w pełni zapatrzony był w postać Przywódcy. Zero Pięć zamierzał więc uderzyć właśnie w tę część jego osobowości, aby przekonać go do podjęcia się nielegalnej operacji.
           - Co z Perfekcyjnym Bytem? Zgodził się? - spytał Dwa Osiem.
         - Przywódca obecnie jest niedostępny. Proszę cię o to, gdyż będę potrzebował tej neofitki jako Technosiostry podczas nadchodzącej kampanii - oświadczył Zero Pięć.
           - Jeśli Przywódca nie wyraził na nią zgody, nie przeprowadzę operacji.
       Cyberneton miał nadzieję, że nie będzie zmuszony użyć swego ostatniego, żelaznego argumentu, ale nie pozostało mu już nic innego. Nadeszła pora, by wytoczyć jego najcięższe działo.
             - Posiadam autoryzację Technokraty. Możesz to zweryfikować - oznajmił.
           Kształtujący Powłoki zamarł, a jego sensor optyczny zgasł. Prawdopodobnie sprawdzał w sieci Kombinatu, czy Hegemon mówił prawdę.
           - Rozumiem - stwierdził po chwili. - Dlaczego nie wspomniałeś o tym od razu, Zero Pięć? Zmarnowałeś tylko mój cenny czas na tą bezsensowną wymianę zdań.
             - Wybacz, Dwa Osiem. Zgodzisz się w takim razie na przeprowadzenie operacji?
             - Twoje słowo jest teraz słowem Przywódcy. Muszę się mu dostosować.
          Cybernetonowi szczerze zaczynała się podobać jego nowa władza. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że może ją stracić tak samo łatwo, jak ją uzyskał, a do tego wraz ze swoją głową. Postanowił, że to w tym przypadku ten jeden, jedyny, raz przekroczy swoje uprawnienia. Obiecał coś w końcu Dwa Osiem Trzy Siedem, a jego raz dane słowo musiało być pewne, gdyż w innym przypadku stałby się po prostu niewiarygodny.
       - Wspaniale - oświadczył, zrywając się ze stołu operacyjnego. - Powiadomię więc wspomnianą neofitkę.
              - Możesz wysłać ją do mnie natychmiast - uznał jakby od niechcenia Dwa Osiem.
              Hegemon spojrzał się na niego ze zdziwieniem.
               - Jak to? Nie masz żadnej kolejki?
              - Nie, od trzech ziemskich dób nie przeprowadziłem żadnej operacji - odparł Kształtujący Powłoki, po czym zaczął z pedantyczną wręcz precyzją porządkować swoje stanowiska robocze.
               - Rozumiem - odparł krótko Cyberneton i ruszył do wyjścia z Sanktuarium Stali.
              Nie zamierzał dłużej zajmować swojego Technobrata, wszak ten mógłby, kierowany czystą irytacją i złośliwością, postanowić zmienić swoje zdanie.
              Wyglądało na to, że Perfekcyjny Byt był zbyt zajęty planowaniem inwazji i zażegnywaniem obecnych kryzysów, aby znaleźć czas na aprobowanie kolejnych Zbawień. Nie wróżyło to za dobrze, Zero Pięć nie miał pojęcia ilu Technobraci i Technosióstr stracą podczas nadchodzącej wojny. Utrata któregokolwiek okrętu z ich floty byłaby ogromną i nieodwracalną tragedią.
              Nie każdy worek mięsa przeżywał operację, a do tego po niej zachowywał pełną jasność umysłu. Szczególnie na początku działania Kombinatu dawało to się we znaki. Obecnie potrafili już określić szanse na powiedzenie się operacji. W pierwszych dekadach istnienia, wielu zaangażowanych członków oszalało, lub straciło swe życia próbując wdrapać się na wyższy szczebel drabiny ewolucyjnej.
             Zero Pięć znalazł się tymczasem pod swoją prywatną kwaterą. Przytknął nowo naprawioną prawą dłoń do konsoli, w wyniku czego wrota stanęły przed nim otworem.
           W środku, tak jak się tego spodziewał, zastał jednostkę Siedem Trzy i Dwa Osiem Trzy Siedem pogrążonych w pracy. Wspólnie koordynowali działania mające na celu wyłapanie pozostałych na wolności zdrajców. Cyberneton był ciekaw, jak neofitka zareaguje na pozytywną wiadomość.
            - Zero Pięć... Generuje pytanie... Co postanowił Przywódca? - odezwał się Siedem Trzy, gdy tylko dostrzegł jego obecność.
             Cyberneton wkroczył do środka pomieszczenia.
        - Perfekcyjny Byt nadał mi autoryzację do poprowadzenia inwazji w jego imieniu - oświadczył, a dwójka jego rozmówców zamarła w szoku.
              Wyglądało na to, że będzie zmuszony dużo wytłumaczyć swoim towarzyszom. Zaczął więc od samego początku, od momentu kiedy zajrzał do nośnika danych, podarowanego mu przez Technokratę...

Odrodzeni w StaliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz