Powrót do szkoły był łatwiejszy niż mogłabym się spodziewać. Wieści o moim porwaniu i zniknięciu szybko się rozniosły, ale ignorowałam, kiedy ludzie patrzyli na mnie jakbym dokonała zmartwychwstania. Szeptali za moimi plecami i wytykali mnie palcami, ale miałam to gdzieś, idąc przez korytarz z uniesioną wysoko głową.Przez to całe zamieszanie z Chase'm i Colemanem zupełnie zapomniałam, że za parę miesięcy kończę szkołę. Miałam już wysłane aplikacje na studia, ale jakoś nie miałam ochoty o tym myśleć. Nie miałam sił uczyć się na egzaminy, nie miałam sił na nic. Chociaż zawsze marzyłam, żeby się stąd wyrwać, teraz nie wiedziałam już czego tak naprawdę chcę.
Minął tydzień odkąd widziałam Chase'a, a on nie próbował się już więcej ze mną kontaktować. Może chciał dać mi czas do ogarnięcia sobie wszystkiego w głowie, a może było tak jak przypuszczałam - nigdy mu na mnie nie zależało i to wszystko rzeczywiście było kłamstwem. Ale w takim wypadku dlaczego mimo wszystko mnie uratował? Sama nie wiedziałam w co powinnam wierzyć.
- Jeśli zaraz nie ruszysz swoich czterech liter i nie zaczniesz się zbierać to przyrzekam, że będziesz wyławiać swoje kosmetyki z kibla.
Była sobota i Alex od godziny próbował namówić mnie na wyjście do baru. Dawno nigdzie nie byliśmy, ale czułam się tak, jakby moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie miałam ochoty wychodzić ani imprezować, przyzwyczaiłam się do samotnych wieczorów w domu w ciszy i spokoju. Zupełnie jakbym miała po sześdziesiątce - cieszyło mnie oglądanie seriali dokumentalnych, a dnie spędzałam na obserwowaniu sąsiadów przez okno.
- Czy przez tyle lat dalej nie nauczyłeś się, że jestem uparta jak osioł?- zapytałam, nie odrywając się od książki, którą właśnie czytałam.
- Przez tyle lat powinnaś wiedzieć, że ja tak samo, więc wstawaj zanim dostanę przez Ciebie gorączki.
Alex stanął z założonymi rękoma i wlepił we mnie wzrok. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na niego niezbyt zadowolonym spojrzeniem.
- Nigdzie nie idę - oznajmiłam, unosząc jedną brew.
- Idziesz - Alex nie dawał za wygraną, prowadząc ze mną jakiegoś rodzaju walkę na wzrok.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak i do cholery przestań się kłócić! Nie będziesz wiecznie w żałobie po związku z Chase'm! Ogarnij się, dziewczyno!
Spojrzałam na czarnowłosego zdziwiona tym, jak bardzo się uniósł. Nie miałam żadnej pierdolonej żałoby! Byłam zła i zmęczona, chciałam odpocząć i zostać sama ze swoimi myślami.
Jednak zostawanie sam na sam ze swoimi myślami zwykle nie wychodziło mi na dobre. Może Alex miał rację i wyjście dobrze mi zrobi? Może to trwało już zbyt długo i rzeczywiście powinnam się ogarnąć?
- Dobra!- westchnęłam, odkładając książkę. - Ale tylko na jedno piwo.
- Jasne, że tak - odparł Alex, wywracając oczami.
Chyba oboje wiedzieliśmy, że w naszym przypadku to nigdy nie kończy się na jednym piwie. Jednak dzisiaj będzie ten dzień, kiedy będę bardziej konsekwentna i będę trzymać się swoich ustaleń.
•••
Oczywiście nie skończyło się na jednym piwie.
Siedzieliśmy razem z Gavinem i Zoe już drugą godzinę w barze, a ja sączyłam już trzecie piwo z sokiem z czarnego bzu. Jak mogłabym poprzestać na jednym? Poza tym, z każdym łykiem czułam się odrobinę lepiej.
CZYTASZ
Beautiful Scars
Teen Fiction" - Twoje usta wyglądają pociągająco, kiedy przeklinasz - na jego twarz wpłynął zadziorny uśmieszek. - Pierdol się - powiedziałam, mrużąc oczy. - Kurewsko pociągająco. " ••• Życie Evelyn nigdy nie było idealne. Wszystko, czego pragnie to oderwania o...