Rozdział 24

17 2 0
                                    


Olivier

W jej obecności znalazłem spokój.

Muzyka przynosi mi ukojenie, a ona przynosi mi spokój.

Spokój i poczucie bezpieczeństwa. Z nią czuję się jak w domu. Bo ona jest moim domem.

Stałem na scenie i grałem jeden z tych kawałków, które przynosiły mi na myśl Florę.

Ją i jej głos. Jej taniec ze mną. Jej mokre kosmyki włosów zmoczone przez deszcz. Jej blizny. Jej oczy. Jej ramiona, które mnie oplatały, gdy tylko tego potrzebowałem.

Ona była wtedy, gdy jej potrzebowałem.

Pokochać kogoś ze wzajemnością to tak jakby otrzymać największe szczęście.

Ja je otrzymałem.

Dostałem szczęście, z którym mogę chodzić po mieście, mogę pokazywać, że jest moja. Mogę z nią tańczyć w deszczu. Mogę ją wspierać. Mogę ją całować i patrzeć w jej oczy. Mogę dotykać jej ciało, mogę mówić jej, że jest pieprzonym ideałem.

Mam największe szczęście, bo mam Florę.

A Flora ma mnie. I nikt, ani nic nam tego nie zabierze.

- Schowaj mnie u siebie w domu. Schowaj mnie w swoich ramionach. - Zaśpiewałem wers, który pojawił się w mojej głowie podczas jednego naszego wspólnego wieczoru.

Fani, gdy tylko usłyszeli te słowa zaczęli krzyczeć.

Tamten wieczór, gdy śpiewałem piosenki związane z nią było najgłośniej. Ludzie krzyczeli i zdzierali gardła. W mojej głowie była cisza i spokój.

Bo w mojej głowie była Flora.

- Bardzo nieświadomie patrzę w twoje oczy nocą. Kiedy jedziemy przez miasto nie pozostaje nam nic z opon. - Wspomnienia zalały moją głowę. Ledwo słyszałem siebie.

W tamtym momencie słyszałem spokojny głos Flory i przedzierające się za szybą krzyki ludzi.

- Mam parę listów, a jeden specjalnie podpisany twoim imieniem. Leży gdzieś w pudle i być może na dnie. - Przerwałem, odsunąłem mikrofon i westchnęłem. - Bo chyba przepadałem.

***

Zszedłem ze sceny cały zdyszany. Tworzenie muzyki dawało mi radość, ale granie koncertów dla innych przebiło wszystko.

Mimo szczęścia w mojej głowie i tak pojawiały się przebłyski płomieni tańczących z moich oczach.

Złapałem za telefon sprawdzając czy Flora nie napisała. Odpaliłem ekran, a jego jasność uderzyła w moją twarz.

Piątek 18;28

Oli: Jak się czujesz?

Piątek 19;06

Anioł; Przyjdź, proszę.

Gdy odczytałem wiadomość spojrzałem na godzinę. Była prawie dwudziesta druga. Odrzuciłem telefon i złapałem się za głowę.

Pociągnęłem za włosy. Przeklęłem w głowię i zastanowiłem się co zrobić.

Byłem prawie pięćdziesiąt kilometrów od domu. Wiadomość została wysłana trzy godziny wcześniej.

Nie zastanawiając się więcej złapałem za wcześniej rzucony telefon, kluczyki i bluzę.

Biegnąc dałem znać Ralphowi, że wychodzę. Spotkałem się z oburzeniem, jednak zostawiłem ten problem na inną rozmowę.

Summer DreamWhere stories live. Discover now