14

81 8 42
                                    

Obudziłem się w jakimś białym pokoju. Chciałem usiąść, ale ktoś mi przeszkodził.
-Leż.- usłyszałem głos Nick'a. Spojrzałem na niego zaszokowany.

-Co się stało!? Byłem w domu. Później miałem mieć podcięte gardło, a następnie usłyszałem strzał i dalej nic nie pamiętam. Gdzie jest George!?

-Leży na łóżku obok. Został postrzelony w ramię, a ty klatkę piersiową. Na szczęście nabój nie trafił w serce i jakoś poważnie cię nie uszkodził. W ogóle mam dobrą nowinę. Policja odkryła całe to kłamstwo. Evan poszedł do więzienia, a George będzie wolny.

-Skąd to wiesz?- zapytałem wciąż będąc w szoku.

-George mi powiedział. Z resztą byłeś w śpiączce przez pięć dni, więc trochę się wydarzyło.

-To znaczy?

-Jakiś Quackity cię szukał. Podobno ma coś z tobą omówić.

-Nie pozwól mu się spotkać z Clay'em.- powiedział George.

-Co? Dlaczego?- zdziwił się Nicholas.

-On chcę go zabić. Opuścił go, za to jest kara śmierci. Nie może się z nim spotkać. Myślisz, że po co się pozbył przeszkody pod postacią ojciec Clay'a?

-No to ma jakiś sens.- odparł brodaty.

-Jest na to jedyny sposób.- powiedziałem.
-Sprzedałem firmę i mam sporo pieniędzy. Możemy się wszyscy przeprowadzić.

-a co z rodziną, przyjaciółmi, ze wszystkim?

-Nick, nie jesteśmy tutaj bezpieczni.- Westchnąłem.

-bujda, ty nie jesteś.- George walnął się w czoło z otwartej dłoni.

-Przez Clay'a i wy jesteście zagrożeni. Mogą chcieć z was wyciągnąć informacje.- Do szatyna jakby dopiero dotarło, bo wytrzeszczył oczy łapiąc się za głowę.

-Ty masz rację!- George się załamał z głupoty brodatego, a ja zacząłem chichotać, jednak szybko przestałem przez napad kaszlu.

-Nie duś się!- wydarł się Nick.

-Ale co się tak spinasz?- wyszeptałem chrapowatym głosem.

-No bo skąd my weźmiemy pieniądze na to? Mnie i Karla nie stać, a od ciebie nie przyjmiemy.

-Ja zapłacę i koniec kropka.

-Nie Clay. Nie możesz.

-Zasługujecie na to. Pomogliście mi tyle, a ja na was sprowadzam kłopoty. Chcę wam się jakoś odwdzięczyć. Przez sprzedanie firmy ojca mam sporo pieniędzy. Dlatego bez kłopotu wam zafunduję ten lot.

-No dobra, ale to ze względu na bezpieczeństwo Karla. Nie chcę, żeby z dnia na dzień mi go odebrał jakiś dupek.

Leżeliśmy jeszcze kilkanaście dni w szpitalu, a następnie dostaliśmy wypis. Po dwóch miesiącach wylecieliśmy do Wielkiej Brytanii. Tam Nick z Karlem i George ze mną zamieszkaliśmy w bliźniaku. Oczywiście wszystko zafundowałem ja.

-George, pośpiesz się. Zaraz mamy iść z chłopakami na plażę. Bo jak zwykle będą czekać na nas dziesięć minut jak zaraz nie wyjdziesz.

-Poczekaj kochanie! Zaraz wychodzę.- Mieszkaliśmy już tutaj od tygodnia. Parą zostaliśmy jeszcze w Ameryce, a teraz możemy się cieszyć brytyjskim powietrzem. Tutaj zaczniemy nowe życie. Bez problemów, bez zmartwień. No może nie do końca, ale na szczęście to nie będą problemy typu "ktoś nas może zabić".

-Już jestem!- powiedział w końcu wychodząc z łazienki.

-Na prawdę założenie kąpielówek ci tyle zajęło?- George przewrócił oczami.

I'll try change myself just for you||Dreamnotfound||Where stories live. Discover now