3

220 21 3
                                    

Patrzyła na niego, swoimi niebieskimi oczami, które nie wyrażały żadnej emocji. On też patrzył na nią, jednak w sposób taki jakby starał się wywrzeć na niej jakieś wyrzuty sumienia.

- Nie warto, zaczynać tego tematu tutaj - mruknęła w końcu.

- Nigdy nie chcesz poruszać tego tematu - prychnął Krzysiek, zakładając ręce na piersi.

- Nie moja wina, że zawsze wybieracie na to nie odpowiedni moment - odparła.

- Widocznie całe te cztery lata były dla ciebie nieodpowiednim momentem.

- Najwidoczniej - mruknęła - Nie będę kontynuować tej bezsensownej rozmowy - odwróciła się plecami do chłopaka z zamiarem odejścia.

- Oczywiście - prychnął - Uciekaj od tego, na pewno będzie ci się żyło z tym wszystkim lepiej - usłyszała jeszcze, zanim opuściła kuchnie.

Irytowało ją to, że za każdym razem spotkanie któregoś z tych idiotów kończyło się nieudolną próbą wzbudzenia w niej wyrzutów sumienia. Nie wiedziała, czy myśleli że kolejna wzmianka o ich przeszłości coś zmieni, i nagle rzuci się na kolana z prośbą o przebaczenie, ale wiedziała jedno. Nie miała zamiaru czegoś takiego robić, wiedząc że cała aktualna sytuacja nie wynikała z jej winy.

Nie ona była inicjatorką kłótni, która ich wszystkich podzieliła. Nie ona manipulowała i knuła za plecami. Ona tylko w porę się opamiętała i choć z bolącym sercem to w porę odcięła się od nich wszystkich, jednak nie skutecznie. Bo kilka miesięcy później oni wszyscy trafili do jednej klasy, co zresztą było wcześniej planowane, a jednak po wszystkich zawirowaniach nie było już możliwości odwrotu.

Na początku chętnie im wszystkim dogryzała, bawiła się w słowne potyczki. Sama często nawet była tego inicjatorką, jednak po czasie stwierdziła że nie ma to sensu. Stwierdziła, że było to tak dziecinne, że aż czasem żałosne, bo pokazywało tylko jak każdą ze stron to boli, a jak uważała Noemi ona była ponad to.

- Emi co jest? - dobiegł do niej głos Nataniela.

- Nic - potrząsnęła lekko głową - Zamyśliłam się - uśmiechnęła się przepraszająco - Idziemy się napić? - wskazała głową wejście do kuchni.

- Szybkie tempo narzucasz Gaja - zaśmiał się Janek - Ale podoba mi się to - wyszczerzył się.

- Mam ochotę się dziś upić - oznajmiła.

- Cieszy mnie, że mamy takie same plany moja droga - powiedział Janek, obejmując ją ramieniem i prowadząc do kuchni.

Było tam już mniej ludzi, niż wcześniej co było im na rękę, bo mieli swobodny dostęp do wyspy, co sprawiało, że mogli wypić nawet kilka kolejek pod rząd.

Kolejne godziny mijały Noemi i jej przyjaciołom, głównie na piciu i wychodzeniu na zewnątrz w celu palenia używek nie tylko tych tytoniowych. Dlatego też, jeszcze przed północą Noemi stała pod łazienką, czując że musi chwile odpocząć i wrazie czego zwrócić wszystko, co tamtego wieczora trafiło do jej żołądka.

Nieco bezsilnie oparła czoło o drzwi łazienki, nie przejmując się tym, że prawdopodobnie kiedy te zostaną otworzone ona wręcz wpadnie do środka.

I tak się stało. Drzwi zostały nagle i dość mocno otworzone, a ona omal nie upadła na podłogę. Omal, bo w ostatniej chwili została złapana przez chłopaka, który wychodził wtedy z łazienki.

- Wiedziałem, że zawsze miałaś do mnie słabość, ale żeby teraz wpadać mi w ramiona - zaśmiał się brunet, nieświadomie wzmacniając uścisk.

- Daruj sobie Matczak - mruknęła, jadnak nie wydostała się z jego uścisku - Puść mnie i daj skorzystać z łazienki - odparła nieco odsuwając się od chłopaka, jednak nie na tyle, żeby chłopak ją puścił.

Wypalone gwiazdy|| MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz