(Per. Rzeszy)
Nie ośmieszaj się!- nadal wyśmiewał się ze mnie- To jest śmieszne co mówisz!
Nie chciało mi się już go więcej słuchać, udałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i postarałem się uspokoić. Jak on tak może mnie wyśmiewać?! Uratowałem go, pomagam mu! A ten co? Drwi ze mnie! Chciałbym go wyrzucić z domu, ale nie powinienem. Jest ranny... Powinien się postarać być odrobinkę milszy! Nie oczekuje od niego wiele! Spojrzałem na zegar, była 21. Niby wcześnie, ale byłem mocno zmęczony i zasnąłem.
*Sen*
Byłem w moim dawnym biurze, widziałem siebie... Trzymałem w dłoni pistolet. Zastanawiałem się nad czymś. Wpatrywałem się w podłogę. Wypuściłem z siebie powietrze i przyłożyłem broń do głowy.
To już koniec..- powiedziałem- W końcu...
Pociągnąłem za spust, przy wydaniu strzału lekko przekrzywiłem broń.
Pewnie dlatego zdołali mnie uratować- pomyślałem
Na ścianie za mną rozbryzneła się krew, a ja osunołem się na podłogę... Z mojej głowy powoli wypływała szkarłatna ciecz. Drzwi do biura gwałtownie się otworzyły. Szybko się obróciłem, w drzwiach stał komunista z bronią w dłoni. Był bardzo zdenerwowany. Gdy zobaczył moje ciało, zamarł na chwilę. Nie spodziewał się tego, chyba przyszedł mnie zabić...
To nie tak miało być...- wyszeptał
Pociekła mu łza, otarł ją szybko. W jego oczach było widać gniew i zakłopotanie. Poprostu wyszedł z pokoju i zamknął drzwi
*Koniec snu*
Spojrzałem na zegar, była 7:46. Szybko zerwałem się z łóżka i ubrałem się, zaraz się spóźnię do psychologa! Pobiegłem na dół. Zsrr jeszcze spał, przygotowałem jedzenie dla niego i wybiegłem z domu...
-time skip-
Dostałem znowu jakieś, tabletki... Mam je brać kiedy będę czuł smutek. Ciekawe co pomogą jakieś zjebane tabletki...
Udałem się do drzwi domu. Komunuch czytał coś.
Hej- Powiedziałem
Nic nie odpowiedział. Zabrałem talerz po jedzeniu. I umyłem naczynie.
Chcesz coś pić?- zapytałem
Nadal nic nie powiedział...
Powiesz coś do cholery?!- wykrzyczałem
Nadal cisza, nosz ja pierdole, ale on mnie wkurwia...
Nic nie powiesz?! Zachowujesz się jak dziecko!- krzyknąłem mu prosto w twarz
Nadal cisza, jak tak to okej! Niech robi co chce! Udałem się do pracowni i zacząłem malować motyle.
Przez kilka kolejnych dni ZSRR nie powiedział ani słowa. Bardzo mnie to denerwowało.
Kurwa, czego ciągle milczysz?! - wydarłem się na niego
Nie muszę z tobą rozmawiać- w końcu coś powiedział
A co jak powiem, że musisz?- odparłem
Co mi niby zrobisz? Wyrzucisz z domu? Będzie mi miło!- mówiąc szczerze myślałem nad tym, ale mam lepszy pomysł
Wydam Cię tym Rosjaninom!- powiedziałem, pewny siebie. Widziałem po jego twarzy, że mój plan działa!
....Nie zrobisz tego!- powiedział zestresowanym tonem
Że ja nie zrobię?- Na 100 procent bym tego nie zrobił, ale kto powiedział, że nie mogę go postraszyć?
No dobra, ale nie wydaj mnie - widać było strach w jego oczach, ciekawe co tam musiało się dziać, że aż tak bardzo się ich boi...
Byłem dumny z siebie! Łatwo z nim!
Fajnie znowu usłyszeć Twój głos!- powiedziałem z chytrym uśmiechem na twarzy
Super- powiedział znudzonym tonem, nie nawidzi mnie to widać...
Czemu mnie tak nie nawidzisz?- zapytałem
A co? Mam cię kochać po tym co zrobiłeś?- zdenerwował się znowu...
Nie, ale chociaż postaraj się być miły- powiedziałem lekko smutny
Jeszcze czego?!- mocno się wkurwił
Już nic nie powiedziałem, nigdy mi nie wybaczy... Nie zasługuje na to... Nie zasługuje na szczęście....
Zrobić Ci herbaty?- Zapytałem
Tak- odpowiedział, irytacja w jego głosie powoli była coraz mniejsza
Udałem się w stronę kuchni i zaparzyłem wodę. Przygotowałem kubek i czekałem. Kiedy czajnik zaczął gwizdać, wlałem wrzątek do kubka. Ostrożnie poszedłem w stronę salonu i podałem już gotową herbatę ZSRR.
A ty nic nie jesz?- zapytał
O co Ci chodzi?- Znowu zadał jakieś dziwne pytanie, nie rozumiem o co mu chodzi
Od czasu kiedy tu się znajduje, nie widziałem abyś coś jadł- już w pełni spokojnym tonem powiedział
Ah... no tak, zapomniałem- dziwne, nie odczuwałem głodu i kompletnie zapomniałem o tym
Jak można zapomnieć o jedzeniu?- wydawał się bardzo zdziwiony
Dużo się działo, nie odczuwałem głodu i jakoś tak wyszło...- wytłumaczyłem- Chwila, a co Cię to pochodzi?
Poprostu się zdziwiłem i tyle- wypił łyka herbaty
Mhm- powiedziałem- Idę coś zrobić sobie jeść i zaraz wrócę
Przygotowałem sobie kanapkę z serem i szynką, jakoś nie byłem głody nie chciało mi się jeść. Postarałem się na siłe ją zjeść, ale i tak tylko połowe mogłem zmieścić....
Co się ze mną dzieje?- wyszeptałem
Wróciłem do Komunisty i usiadłem obok. Nie wiedziałem co mogę mu powiedzieć, chciałem poprostu rozluźnić atmosferę, ale nie umiem tego zrobić....
Za dwa dni mija już tydzień...- powiedziałem
Wolno mija mi tu czas- odpowiedział
Może dlatego, że nie chcesz ze mną spędzać czasu?- mi szybko mijają dni, jak nigdy zawsze czas się dłużył. A teraz? Z ZSRR jakoś szybko leci ten czas...
Chcę jak najszybciej wyzdrowieć, aby nie musiec patrzeć się na ten Twój obrzydliwy ryj!- powiedział
Ahh, no tak....- powiedziałem lekko smutnym tonem
Wiesz co?- nagle przypomniałem sobie o pewnej rzeczy- Kupiłem Ci kule, będziesz mógł się w miarę sprawnie poruszać! Tylko, że zamówiłem je przez internet. Za kilka dni powinny przyjść!
O to super!- Widać było, że się ucieszył. Znam go i wiem, że nie lubi siedzieć w miejscu
W końcu mogłem z nim w miarę normalnie porozmawiać! Ucieszył mnie ten fakt, bo naprawdę fajnie chociaż na chwilę zamienić z kimś słowo! Denerwuje mnie to, że raz jest wredny, a za chwilę mu się to zmienia.
---------------------------------------------------------
Ten rozdział jest trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodobał!
Ma 884 słów bez tego! Myślę, że to i tak sporo.Nie wiem co jeszcze dodać. To chyba tyle!
Byee
UwU
👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻👋🏻
YOU ARE READING
Masz Uczucia? (•sovietreich•)
HumorTaki sovietreich no bo why not? Akcja dzieje się po ww2! Ludzię są przemęczeni władzą ZSRR i chcą go zabić. Jednak pewna osoba ratuje mu tyłek. Jednak komusita nie jest przekonany do wybawiciela!Jak potoczą się losy bohaterów? Więcej nie zdradzam...