C H A P T E R T W E N T Y

139 14 24
                                    

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Również chciałabym was przeprosić, że przez weekend nie pojawił się rozdział, dlatego dzisiaj macie dość długi rozdział, który pisałam prawie cały dzień!❤

HWszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Dwóch chłopaków złapało cię za ramiona, tak, że nie mogłaś się ruszyć. Trzymali cię tak mocno, że miałaś wrażenie, że po ich ucisku pojawią się na twoim ciele siniaki. Pistolet, który trzymał Aonung, teraz chłopak położył go pod twoimi nogami. Upadł, udając, że właśnie zrobiłaś zamach na jego życie.

Zobaczyłaś, jak zza wyspy wychodzi grupka na’vi, a dokładnie chyba cały klan, z twoimi najbliższymi na czele. 

Co oni sobie właśnie w tym momencie myślą, widząc ciebie i broń pod twoimi nogami…

Miałaś nadzieję, że nikt nie uwierzy w bajeczkę, którą wymyślił chłopak.

Na twoje nieszczęście pierwszą osobą, która dotarła do ciebie był Neteyam. Bałaś się na niego spojrzeć.

–[T.I] ?
Jego głos brzmiał tak cholernie przerażająco. Był wystraszony i zdezorientowany tym, co zastał. Reszta na’vi dotarła na miejsce, w tym sam wódz. Chyba wszyscy byli w szoku, w szczególnie on, widząc swojego syna “cierpiącego”.

Chyba z własnej głupoty.

–Co tu się dzieje ?.- zapytał, najwyraźniej też był w szok.- Co to ma znaczyć ?

–Ja…- nie umiałaś wydusić z siebie nic sensownego.- To nie tak, jak wy wszyscy myślicie!

–Ona próbowała mnie zabić!.- zaczął krzyczeć
Aonung.

–To nieprawda!.- krzyknęłaś.- To nie tak, jak on mówi!

–To skąd miałaś broń ? Jest taka sama jak ta ze skrzynki twojej mamy.- syknął chłopak.

–Grzebałeś w rzeczach mojej mamy ? Ty śmieciu!.- zaczęłaś się wyrywać, ale silne dłonie jego kumpli nadal cię trzymały.

–Teraz to wszystko miałoby sens.

Spojrzałaś na Neteyama. Wyglądał, jakby miał się zaraz popłakać. Miał szklane oczy i wystarczyłaby tylko chwila, aby jego słone łzy płynęły mu po policzkach.

–Neteyam…

–Wtedy, kiedy cię uratowałem…to była…ustawka ?

My Heart Lies In Pandora | Avatar: Istota WodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz