13; Fashion week i piwne oczy

27 4 0
                                    

'Look, now I know we could've done it better

But we can't change the weatherAnd the weather's come and gone'


Billie Eilish - Party Favor 



Nora

Fashion Week. Ogromne wydarzenie na którym pojawiają się największe ikony mody, a scena pokrywa się przeróżnymi projektami przeróżnych projektantów. Znani celebryci, influencerzy, dziennikarze i paparazzi. To show, które odbywa się raz w roku więc nie było nawet mowy o jakiejkolwiek pomyłce czy niepowodzeniu. Wszystko miało wyjść perfekcyjnie, od początku do samego końca. 

Przez cały dzień jak tylko stanęłam na nogi odczuwałam stres. I to cholernie ogromny. Pokaz był dla mnie kurewsko ważny, dlatego spakowałam się od razu po wyjściu Arii z mieszkania i pojechałam na lotnisko. Dobrze wiedziałam, że jeśli zostanę dłużej w mieszkaniu to oszaleje więc przyjazd na lotnisko znacznie wcześniej dał mi chociaż możliwość zagłuszenia swoich myśli. 

Praca była dla mnie odskocznią od życia. Wolałam rzucać się w wir pracy jak szalona byle by nie spędzać czasu sama ze swoją głową, bo kończyło się to zawsze katastrofą. Pokazy były dla mnie czymś więc niż tylko przechadzającym się modelkami po wybiegu. Była to dla mnie sztuka. Wizje artystów przeniesione z głowy na materiał. Podziwianie tego zza kulis zawsze poruszało moje serce, nawet gdy byłam małą dziewczynką obserwowałam wszystkie wybiegi z szeroko otwartymi oczami. To było coś... niesamowitego. 

Do rozpoczęcia pokazu zostało zaledwie kilka godzin, a czułam, że jestem w totalnej rozsypce. Musiałam się wziąć w garść, bo nie mogłam pozwolić sobie by ten pokaz okazał się totalną klapą. 

- Ale masz minę. - Wywróciłam oczami, słysząc głos Abby.

Nie potrzebowałam jej dogryzek, a robiła to od dnia wczorajszego, gdy tylko cały zespół pojawił się we Francji. 

- Wiem, że w ostatnim czasie nie popisałam się swoim zachowaniem, ale chce zakopać topór wojenny w postaci twojej ulubionej kawki. - Abby już nie miała fioletowych włosów tylko przeszła na platynę. Podziwiałam kondycję jej włosów. Znając moje szczęście to po takim ciągłym farbowaniu nie miałabym włosów lub przy dobrych wiatrach miałabym jedno pasmo na czubku głowy. 

- Dzień dobroci dla zwierząt? - uniosłam brew ku górze, zasuwając pokrowiec z sukienką. 

Uśmiechnęła się do mnie, wręczając kubek z kawą. 

- I jak się czujesz? - spytała, siadając na fotelu przy jednej z toaletek. 

Wzruszyłam ramionami, upijając łyk gorącej kawy. Moje błogosławieństwo. 

- Jestem zestresowana, ale to normalne przed takim pokazem - odparłam. - wyjdzie idealnie, tak jak zaplanowałam z Ann. 

- Wiem, że tak będzie. Jesteś w tym najlepsza i nie będę zdziwiona jeśli za jakiś czas zajmiesz miejsce tej starej czepiającej się o wszystko rury. 

Uśmiechnęłam się pod nosem, upijając łyk kawy. Posiadanie własnej linii modowej to coś co było moim małym spełnieniem marzeń, ale nie wydaje mi się bym w tym momencie była gotowa na posiadanie takiej odpowiedzialności. Byłam jedynie prawą ręką Anny i to mi wystarczyło, ale kto powiedział, że w przyszłości się to nie zmieni?

- Anna po prostu jest wymagająca, bo jej marka odnosi sukcesy, a wiesz, że w tej branży trzeba móc się przebić i być profesjonalistą. - odparłam, patrząc na dziewczynę. 

We fell in love in OctoberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz