𝐋𝐞 𝐌𝐨𝐧𝐝𝐞 - 𝐅𝐫𝐨𝐦 𝐓𝐚𝐥𝐤 𝐭𝐨 𝐌𝐞 — 𝐑𝐢𝐜𝐡𝐚𝐫𝐝 𝐂𝐚𝐫𝐭𝐞𝐫
𝟏:𝟒𝟓 ──────ㅇ── 𝟐:𝟏𝟓
⇄ ◃◃ ⅠⅠ ▹▹ ↻
𝐯𝐨𝐥𝐮𝐦𝐞 : ▁▂▃▄▅▆▇▉Był zagubiony. Po raz pierwszy był w miejscu i otoczony ludźmi, który w jakiś sposób sprawiali, że czuł się bezpiecznie. I wcale nie chodziło tu o ilość wyszkolonych ochroniarzy i fakt, że na papierze mieli wypisane, że nie mogą broni używać przeciwko sobie. Chodziło o takiego Changbina, który codziennie odprowadzał go do szpitala, na treningi i na stołówkę. O takiego Minho, który w ciszy mordował wzrokiem każdego, kto krzywo na Felixa spojrzał. I cóż... o takiego Hyunjina, który może i mówić, że mu nie ufa, ale dał mu dach nad głowę, pracę i choć część swojego zaufania. Było mu naprawdę dziwnie z tym, że po raz pierwszy poczuł się w domu właśnie tam.
Ale z jednym nie było mu ani dziwnie, ani źle. Kiedy ostatniego dnia w szpitalu znalazł w swojej szafce tajemniczą kopertę, ta trafiła prosto w ręce Hyunjina. Oczywiście najpierw sam zapoznał się z jej zawartością. Nie zawracałby Hwangowi głowy niczym nieistotnym.– No proszę... Jacy sprytni i bystrzy. – Hyunjin zaśmiał się pod nosem, rozsiadając się w swoim fotelu. Felix siedział jak na szpilkach na krześle po drugiej stronie biurka, wpatrując się w zgrabne dłonie mężczyzny, które sunęły po papierze. – Znalazłeś to dzisiaj?
– Kiedy zbierałem swoje rzeczy. – przytaknął cicho, odchrząkując zaraz zestresowany.
– I nawet przez chwilę nie wahałeś się, żeby to tu przynieść?
– Uwierz, nie jesteś jedynym, kogo tym zaskoczyłem... Ale chyba wcale nie jestem do niego tak przywiązany, jak wszyscy sądziliśmy.
– Dobrze. – Hwang uśmiechnął się pod nosem, rzucając kartki na biurko – Szare komórki wracają do twojego mózgu, to dobry znak. Jeszcze da się ciebie odratować.
– Brzmisz, jak te wszystkie laski. "Oh but I can fix him" – Minho wywrócił oczami, na co Hwang spiorunował go wzrokiem.
O taki Minho właśnie sprawiał, że Felix czuł się jak w domu. Uśmiechnął się jedynie pod nosem, zmuszając się do nie parsknięcia ze śmiechu. Lee nigdy nie gryzł się w język, nawet dla pozorów.
– Mam cię stąd usunąć dla lepszej atmosfery? – mruknął z irytacją w głosie Hwang, na co Felix szybko się wyprostował, zmazując głupi uśmiech z twarzy. Może i nie czuł się przy nim tak, jakby miał go zaraz odstrzelić, ale najbezpieczniej przy nim też nie było.
– Wyciągnij kija z dupy, to tylko Felix. – Minho westchnął cicho, odwracając się przodem do dużego okna za Hyunjinem. – Kontynuuj wywody, już się nie odzywam.
Dongwook chciał jednego - upadku wszystkiego co Hyunjin próbował w ryzach utrzymać. Felix nigdy nie dowiedział się dlaczego. Ostatecznie banda Wooka to nie była mafia a jednie żałosny gang, zbierający pieniądze w najbardziej uniżające im sposoby. Im dłużej przebywał w rezydencji Hwangów, tym więcej kropek łączył, choć najmądrzejszy w tym temacie nadal się nie czuł. Wiedział jedynie, że Wook musiał pracować dla kogoś znacznie większego i ważniejszego. Jak bardzo by nie chciał, nie był w stanie dowiedzieć się dla kogo. A przynajmniej tak mu się wydawało.
– Wracając. – Hwang westchnął ciężko, mierząc blondyna wzrokiem – Chyba jestem zmuszony ci mocno zaufać, jeśli chcę tu coś osiągnąć.
![](https://img.wattpad.com/cover/334511147-288-k372747.jpg)
CZYTASZ
Drunk on gasoline ||l.yb x h.hj||
Fanfiction"I don't need nobody Don't need nobody (to save me) Mount Everest ain't got shit on me" Kiedy życie zaczyna przypominać grę, a ktoś rzuca nasze kości za nas, zaczyna robić się niebezpiecznie. Co jednak jeśli sami wkładamy kości w jego dłonie i patrz...