Prawie półtorej godziny zajął nam dojazd na ulicę Pionierów. Wszystko przez godziny szczytu. Ludzie wracają teraz z pracy. Zaczynam doceniać moją rodzinną Jelenią Górę. We Wrocławiu mnóstwo czasu spędza się w korkach i to jest chyba największy minus tego miasta.
- Kto przesłuchuje? – Zagaduję milczącego wciąż Adriana.
- Zacznę, ale jak będziesz miała jakieś pytania, to śmiało pytaj – nie brzmi, jakby był obrażony. – Musimy jakoś nauczyć się współpracować. – Dodaje i cicho wzdycha, po czym dzwoni domofonem. Po wejściu na trzecie piętro, naciska dzwonek do drzwi. Otwiera je kobieta w średnim wieku.
- Dzień dobry – zwraca się do nas.
- Dzień dobry. Policja, czy zastaliśmy pana Huberta Wolnego? – Adrian zadaje pytanie.
- Czy coś się stało? Mój mąż jest o coś podejrzany? – Pyta zdezorientowana i zaniepokojona.
- Musimy porozmawiać bezpośrednio z pani mężem.
- Proszę wejść, zaraz go zawołam. – Wchodzimy do gościnnego pokoju i czekamy na świadka. Po chwili pojawia się w drzwiach.
- Dzień dobry. Hubert Wolny – przedstawia się mężczyzna około czterdziestki.
- Nadkomisarz Adrian Zubert i moja partnerka, komisarz Sylwia Kunicka – przedstawia nas partner. – Pani już dziękujemy. Musimy porozmawiać z pani mężem na osobności.
- Oczywiście. – Kobieta wychodzi i zamyka za sobą drzwi, choć jestem prawie pewna, że będzie starała się podsłuchiwać.
- Czy wie pan jaki jest cel naszej wizyty? – Zwraca się do niego Adrian.
- Domyślam się. W pracy krążą już najróżniejsze plotki. Nikt nie może uwierzyć, że Elwira nie żyje.
- Co może nam pan powiedzieć o tamtym dniu? – Zagaduję.
- Pewnie niewiele więcej niż pozostali. Zdobyliśmy intratny kontrakt. Spontanicznie postanowiliśmy zrobić małą imprezkę po pracy. Nie spotykamy się jakoś zbyt często, ale jeśli już, to zawsze u Elwiry. Mieszkała sama i na dodatek całkiem niedaleko naszego biura. Wszyscy się dobrze bawili, tzn. ja, Elwira, Anka, Paulina, Karolina i Mateusz, ale pewnie już to wiecie.
- Jak się skończyło przyjęcie? – Pytam łagodnie.
- Normalnie, Anka z Pauliną wyszły pierwsze na tramwaj. Później nasza trójka około dwudziestej trzeciej trzydzieści. Rozstaliśmy się na Placu Grunwaldzkim. Karolina miała wracać uberem, Mateusz poszedł na tramwaj, a po mnie przyjechała żona.
- Czy ktoś z was mógł wrócić się po waszym wyjściu do mieszkania Elwiry? – Dopytuje Adrian. Zauważam, że Hubert lekko się spina.
- Śmiało, proszę mówić – zachęcam go do zwierzeń. – Wszystko może być istotne.
- Nie chciałbym rzucać na nikogo żadnych podejrzeń, ale zastanawiałem się nad tym i mam wątpliwości. Wiedzą państwo, nie miałem w stu procentach trzeźwego oglądu, ale wydaje mi się, że jak przejeżdżałem z żoną obok przystanku, to nie było na nim Mateusza, a na pewno nie przejeżdżał w międzyczasie jeszcze żaden tramwaj. Zastanowiło mnie to, ale w sumie nie wiem, co o tym myśleć. Mógł być przecież gdziekolwiek obok, poza moim wzrokiem.
- Rozmawiał pan z nim o swoich wątpliwościach? – Adrian wzmaga swoją czujność.
- Nie, skąd. Nie chciałem się wtrącać ani robić sobie wroga we własnym szefie. Zresztą to nie musi nic oznaczać – dodaje naprędce. Niestety ziarno niepewności zostało już zasiane. Obawiam się, że Adrian tak łatwo nie odpuści i weźmie Mateusza na celownik.
CZYTASZ
Nie ufaj mu!
Mystery / ThrillerSylwia Kunicka dostaje awans na komisarza i rozpoczyna pracę w Wydziale Kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Jej partnerem zostaje Adrian Zubert, chodząca legenda policji kryminalnej. Kobieta cieszy się, że będzie mogła się uczyć o...