Rozdział 24

74 10 8
                                    

Święta minęły nam bardzo szybko. Zdecydowaliśmy, że spędzimy je tylko we dwoje w naszym mieszkaniu, które już odkupiłam od poprzednich właścicieli. Nie chcieliśmy nigdzie wyjeżdżać. Mamy zbyt dużo obowiązków w pracy, a poza tym to pierwsze Święta bez moich rodziców, więc nie były dla mnie łatwe. Ich grób odwiedziliśmy za to w sobotę, dzień przed Wigilią.

Sylwester w tym roku wcale mnie nie cieszy. Uświadamia mi, że kończy się rok, który tak wiele skomplikował w moim życiu, a ten, który się zaczyna, może wcale nie być lepszy. Oczywiście są też plusy w tym całym bagnie zwanym życiem. Tym moim światełkiem w tunelu jest Adrian. Mam wrażenie, że każdego dnia jesteśmy ze sobą coraz bliżej, o ile to jest w ogóle możliwe. Pracujemy razem i mieszkamy razem, a nie znudziliśmy się sobą ani trochę. Wręcz mam wrażenie, że znamy się całe życie i świetnie dogadujemy. Czuję, że to nie tylko mój kochanek, ale i moja bratnia dusza. Jedyny temat, który mógłby nas poróżnić, to Mateusz. Adrian nigdy nie pałał do niego sympatią, ale odkąd go zatrzymali, to mu odpuścił. Pogodził się z faktem, że nie możemy znaleźć na niego nic nowego, a prokurator uparcie odmawia postawienia mu zarzutów, przynajmniej do czasu zakończenia tego procesu. Natomiast o jego winie w sprawie śmierci moich rodziców, nie chce przesądzać, bo podtrzymuje zdanie, że od tego jest sąd i on się z wyrokiem pogodzi, jakikolwiek on będzie.

Niestety prywatne śledztwo Wiolki także nic nie przyniosło. Nie znalazła żadnego punktu zaczepienia wśród tak obszernej listy klientów Elwiry. Żadna z osób nie wydaje się, że mogłaby być z nią powiązana w bliższych relacjach pozazawodowych. Zaczęłam już tracić nadzieję, że kiedykolwiek uda nam się zakończyć to śledztwo.

*

Dzisiaj przypada termin kolejnej rozprawy. Jeszcze nie wiem czy ostatniej. Stresuję się coraz bardziej, ale Adrian jest przy mnie cały czas, co dodaje mi otuchy. Siedzimy na sali sądowej i czekamy na przesłuchanie biegłego lekarza sądowego, który się właśnie przedstawia. Przyglądam się w międzyczasie Mateuszowi i wygląda na jeszcze bardziej wymęczonego, niż na poprzedniej rozprawie. Serce mi krwawi, że musi przez to wszystko przechodzić. Kochałam i zawsze będę kochać rodziców, ale nie wierzę, że na ławie oskarżonych siedzi mężczyzna, który przyczynił się do ich śmierci i nic nie mogę z tym zrobić. Teraz wszystko w rękach sądu.

- Proszę powiedzieć, jaka jest pana ocena stanu psychicznego podejrzanego oraz czy był on poczytalny w momencie popełnienia zarzucanego mu czynu? – Podbielski kieruje swoje pytania do biegłego.

- Na początek powiem, że obserwowałem oskarżonego przez miesiąc. Poddałem go też różnym testom. W mojej opinii człowiek ten wykazuje bardzo silną więź emocjonalną ze swoją przyjaciółką Sylwią Kunicką. Mężczyzna sprawia wrażenie pogubionego i bezradnego, jednakże potrafi myśleć logicznie i kalkulować na chłodno.

- Co to oznacza?

- Jeśli dokonał zarzucanego mu czynu, to był wtedy w pełni świadomy i poczytalny. Potrafi rozróżnić dobro od zła oraz możliwe konsekwencje różnych działań. Może rzeczywiście teraz być trochę pogubiony i zniechęcony, ponieważ znalazł się w sytuacji, w której jego przyszłość nie zależy od niego, ale to zupełnie normalne.

- A co może pan więcej powiedzieć o tej więzi emocjonalnej z panią Kunicką?

- Jest bardzo silna.

- Czy do tego stopnia, że mógłby chcieć ją skrzywdzić?

- To bardzo trudne pytanie i ciężko na nie odpowiedzieć, ale gdyby przyjąć, że mógł mieć do niej o coś żal, to mogłoby to się wiązać z silnym wzburzeniem z jego strony. Czy aż do chęci zrobienia jej krzywdy? Tego nie wiem, ale silne emocje są gwałtowne, więc nie można tego wykluczyć jednoznacznie.

Nie ufaj mu!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz