Rozdział 28

46 2 19
                                    

Z góry przepraszam za błedy ortograficzne bądź autokorektę ❤️

Pov: Megan

-Byłam taka zmęczona że położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.-

-obudziłam się gdy już był zachód słońca. Po chwili przypomniało mi się że Neteyam na mnie czeka przy wylotówce. Natychmiast wybiegłam z mojego namiotu i pobiegłam do wylotówki gdzie już czekał na mnie Neteyam.-

-Nosz ile można czekać?

-Przepraszam zasnęłam.

-Dobra, słyszałem że byłaś z Lo'akiem oswajać ikaran.

-No tak

-Super, to leć za mną.- powiedział, wsiadł na swojego ikrana i wzbił się w powietrze. Ja zrobiłam tak samo.

-Dotarliśmy w miejsce gdzie było drzewo dusz.-

-Czemu mnie tu zabrałeś Neteyam?

-No chce ci coś powiedzieć...- powiedział idąc w głąb zwisających pnączy a ja ruszyłam za nim.

-No to słucham.- powiedziałam stając przed chłopakiem.

-Ym no bo... No wiesz...

-Nie właśnie nie wiem.- zaśmiałam się.

-Dobra raz się żyje. Megan... zakochałem się w tobie. Od kiedy straciłaś pamięć jescze bardziej to dawało mi o sobie znaki. Kocham twój uśmiech, twój charakter...

-Podszedłam do niego tak blisko że nasze twarze się niemal stykały. I złożyłam na jego ustach szybki pocałunek.-

-Chłopak patrzył na mnie jakby zobaczył ducha.-

-No co?

-Czy to znaczy że...

-Tak Teyam, będę twoją dziewczyną.- odpowiedziałam a ten mnie znów pocałował, tylko że ten pocałunek był inny niż ten mój, był pełen pożądania, miłości a jednak był delikatny.

-Po chwili oderwaliśmy się od siebie aby złapać oddech. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Radość jaką w sobie miałam była nie do opisania. Nie sądziłam że takie coś się kiedykolwiek wydarzy.-

Pov: Neteyam

-Nadal nie mogłem uwierzyć że to powiedziałem i że ją pocałowałem. Po chwili patrzenia sobie w oczy, wziąłem twarz dziewczyny w obie ręce i zetknąłem nasze czoła. Zacząłem powoli zjeżdżać rękoma na talię Megan. Natomiast ona oplotła swoje ręce wokół mojej szyi.-

-Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem.- powiedziałem szeptem nadal stykając nasz czoła.

-To czemu wcześniej tego nie powiedziałeś?-powiedziała zwiększając trochę odległość między nami.

-Sam nie wiem. Możliwe że się bałem...

-Czego? Wielki wojownik się czegoś bał? - zapytała lekko przekręcając głowę z uśmiechem.

-Odrzucenia z twojej strony.

-Oh Neteyam.-powiedziała przytulając się do mnie.

-Dobra nie ważne.- zaśmiał się.

Pov: Megan

-Neteyam?

-Tak?

-A ty nie powinieneś już wracać?

-O cholerka.

-No to biegnij chłopcze.- zaczęłam się śmiać.

-To dozobaczenia Meguś.- powiedział już odbiegając.

-Papa.

-Net już dawno odleciał a ja postanowiłam że jeszcze sobie tu posiedzę. Siedziałam i patrzyłam na pnącza które wraz z podmuchem wiatru lekko się ruszały. Pięknie to wyglądało. Po chwili zaczęłam już lekko odpływać więc wstałam i udałam się w stronę mojego ikrana. Po chwili lotu byłam już w górach alleluja, poszłam do mojego namiotu i nawet nie wiem kiedy zasnełam.-

SKIP TIME
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ

-Tydzień temu miałam swoje osiemnaste urodziny, mój ukochany miał je już o wiele wcześniej niż ja. Nasze życie się niewiele zmieniło poza tym że bardziej polubiłam się z Kiri, a raczej zostałyśmy najlepszymi przyjaciółmi, Tuk natomiast traktowała mnie już jak członka rodziny co było bardzo słodkie. A z Lo'akiem... No cóż mieliśmy kilka kłótni, no dobra nie kilka a raczej kilkanaście, ale na dobre nam to wyszło bo nasza relacja jest bardziej wytrzymała. A jeśli chodzi o rodziców Neteyama, no nie jest najgorzej. Jake mnie zaakceptował jako że widział we mnie dawnego siebie, przynajmniej tak wnioskowaliśmy z Neteyamem, Neytiri już trochę bardziej zaczeła mi ufać, a z tego powodu było się co cieszyć. Ludzie z nieba nadal atakują, nie poddają się niestety... Wiec w pewnym sensie nie możemy "spać spokojnie" ale jakiś wielkich szkód nam nie robią. Natomiast moja relacja z Neteyamem jest jak z bajki, no jasne że mieliśmy kilka kłótni ale to chyba normalne, jak w każdym związku, staraliśmy się o tym rozmawiać ale czasem się po prostu nie dało. Nasz relacja była romantyczna. Raz chcieliśmy już się połączyć, ale w czas usłyszałam że do namiotu wchodzi Lo'ak, gdyby nas zobaczył to dopiero by było krępujące. Została jeszcze Mo'at... Babcia Teyama, nie miałam z nią za dobrych relacji ale w sumie była całkiem całkiem.Poza tym uczyłam się kultury na'vi, kultury klanu omaticaya, w większym stopniu to przez Neteyama chciałam poznawać ich kulturę.-

-Kiedy się obudziłam Neteyama nie było w namiocie, ale chyba stał przed bo słyszałam jego głos. Słyszałam że do kogoś mówi żeby mi zająć czas. Zbytnio mnie to nie zainteresowało więc postanowiłam że ode jeszcze spać bo się nie wyspałam. Po jakimś czasie Neteyam wszedł do namiotu.-

-Wstawaj Meg.- usłyszałam Neteyama.

-Hm?- cicho mruknęłam i lekko otworzyłam oczy i zobaczyłam tuż nade mną mojego chłopaka.-AA!

-Ejejej ale spokojnie.- zaczął się śmiać.

-Co w tym takiego śmiesznego? Prawie na zawał umarłam.- powiedziałam podnosząc się do siadu skrzyżnego i udawałam obrażoną.

-No już się nie złość.- ukucną żeby być na równej wysokości co ja i mnie pocałował.

-Neteyam zaczął się podnosić więc ja też i teraz staliśmy. Chłopak położył swoje ręce na moje biodra, natomiast ja zarzuciłam ręce ja jego szyję. Net zaczął pogłębiać pocałunek co mi w ogóle nie przeszkadzało. Nagle usłyszeliśmy że ktoś wchodzi do naszego namiotu.-

-Hejka gołabeczki.- powiedziała wchodząca Kiri i niestety musieliśmy przerwać to co robiliśmy.

-Hej Kiri.

-Dobra Neteyam, to ja kradnę ci Megan.- powiedziała i podeszła do mnie chwytając mnie za rękę i prowadząc w stronę wyjścia z namiotu.

-Papa.- rzuciłam szybko w stronę Neteyama.- To gdzie Idziemy?

-Nie pamiętasz?

-Yyy...- Kiri zaczęła się śmiać.

-Miałaś mnie i Tuk nauczyć pleść wianki.

-Aaaa no tak racja, zapomniałam heh. Tylko gdzie jest Tuk?

-Czeka już na nas przy ikranach.

_______________________________________

Witam moi kochani.
To już jest jeden z ostatnich rozdziałów, ale mam nadzieję że wam się spodoba i że nie będziecie źli że już kończę tą książkę hah.
Miłego dnia/nocy💕

Słowa 947

_______________________________________

Serca płonąWhere stories live. Discover now