Rozdział 1 - Bracia Monet

1K 32 21
                                    

Siedziałam w pokoju, gdy usłyszałam dzwięk tłuczonego szkła. Od razu pobiegłam do miejsca skąd usłyszałam dzwięk. Zobaczyłam moją babcię i mamę, która pomaga jej wstać. Moja mama i babcia skierowały sie do samochodu a ja zaczęłam sprzątać szkło. Jak już skończyłam to poszłam do stołu w kuchni i wyciągnęłam laptop by zacząć pracować. Po jakiś 2 godzinach zaczęłam się robić śpiąca i postanowiłam zrobić sobie kawę z ekspresu. Gdy napój był prawie gotowy usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zamknęłam laptopa i włączyłam telewizor na kanał z informacjami. Następnie pobiegłam do drzwi i je otwarłam. Moim oczom ukazali się dwaj policianci. Byłam lekko zdziwiona, bo nie miałam pojęcia co do cholery tu robią.

- Dzień Dobry, coś się stało, że panowie tu są? - zaczęłam spokojnie.

- Panno Monet, Pani mama i babcia miały wypadek samochodowy. Wjechał w ich samochód pijany kierowca - powiedział jeden policiant. Zaraz zachciało mi się płakać, ale musiałam ukryć swoje emocje. Mama zawsze mówiła mi, że nie mogę okazywać słabości, bo, wtedy ludzie mogą mnie łatwo zranić.

- A co sie ze mną teraz stanie - nie mogłam im powiedzieć, że znam Braci Monet

- Pojedzie Pani do braci - powiedział policjant.

- Dobrze, to ja zacznę się pakować - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź poszłam do schowka na torby po walizkę, a następnie do pokoju się pakować. Spakowałam pare ubrań, kosmetyczkę, dokumenty i kilka książek. Do plecaka spakowałam power bank, słuchawki, resztę dokumentów, komputer, książę i smaczki dla mojego psa, smycz, kaganiec, trzy butelki z wodą ( jedna dla mnie ), zabawki oraz worek karmy.

(Autorka: tutaj macie jej psa )

(Ares pies Hailie:

(Ares pies Hailie:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

)

Pojechałam na lotnisko, gdzie miał być prywatny samolot moich braci. Gdy już byłam pod samolotem to najpierw spakowali mój motor potem dopiero walizkę. Wsiadłam do samolotu, a za mną wskoczył Ares. Gdy już można było odpiąć pasy zaczęłam sie bawić z Aresem. Po 30 minutach zabawy Ares się zmęczył i poszedł spać. Ja też się zmęczyłam więc zaczęłam pracować. Po 8 godzinach wylądowaliśmy. Ares od razu wyczuł zmianę klimatu i się najeżył by być gotowy do zaatakowania, więc sięgnęłam po kaganiec i grubszą smycz by nie uciekł. Zabrałam mój plecak i poszłam po walizkę i motor. Zauważyłam jak jakieś audi z serii van czarny z złotymi felgami i z więc mocniej zacisnęłam pięść o smycz i chwyciłam za motor. Usłyszałam dzwięk o powiadomieniu z telefonu, zwinnym ruchem do wyciągnełam i zauważyłam wiadomość od nie znanego numeru, "podejdziemy po ciebie, Vincent, William, Dylan, Shane, Tony Monet". O nie. Będą wszyscy bracia. No nic raz się żyje. Spojrzałam na vana i zauważyłam pięciu męszczyzn wysiadających z auta. Ja stałam w miejscu i czekałam aż do mnie podejdą.

- Witaj droga Hailie - powiedział jeden z męszczyzn - jestem Vincent Monet twoim prawnym opiekunem

- Siema, ja to Dylan - powiedział jeden blondyn z brązowymi tęczówkami

Inna historia |Hailie Monet| Bella Del PoderWhere stories live. Discover now