Rozdział 2 Część 1 - Tatuaż

824 26 20
                                    

Wstałam o 7:48 i od razu zaczęłam się szykować. Ubrałam to:

Gdy robiłam makijaż do pokoju wparował mi Dylan

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdy robiłam makijaż do pokoju wparował mi Dylan.

- Cześć dziewczynko - Dylan

- Teraz wyjdź, i wejdź jak powinieneś był - Ja

- Co ty na swoją twarz smarujesz - zapytał kompletnie ignorując moje polecenie

- ALBO STĄD SIPIERDALASZ I WEJDZIESZ TAK JAK POWINIENEŚ ALBO CIĘ Z TĄD WYPIERDALAM I NIE WEJDZIESZ TU DO KOŃCA DNIA, WIĘC SIĘ ZDECYDUJ, NIE BĘDZIESZ MI WPIEPRZAĆ DO POKOJU JAK DO SWOJEGO - nakrzyczałam na niego to mało powiedziane było mnie słychać w całej Pensylwanii plus trzy inne stany. Biedny się wystraszył i szybko pobiegł za drzwi zamykając je za sobą. On grzecznie zapukał i czekał aż ja go zawołam.

- Proszę wejść - powiedziałam po czym drzwi się otworzyły w do pokoju wszedł Dylan. Pora mu ładnie wytłumaczyć, żeby więcej nie wchodził do mojego pokoju bez pozwolenia.

- Więc co masz mi do powiedzenia - zapytałam chłodno by wzbudzić w nim strach

- Przepraszam - Powiedział cicho

- Jest jedna zasada w tym domu - powiedziałam jeszcze spokojnie - NIKT NIE WCHODZI DO MOJEGO JEBANEGO POKOJU, POWTARZAM NIGDY, PRZENIGDY, NIE WOLNO WCHODZIĆ DO MOJEGO PIEPRZONEGO POKOJU. A CO GDYBYM SIĘ PRZEBIERAŁA CO BYŚ WTEDY ZROBIŁ, TY NIC ALE JA TOBIE BYM ZROBIŁA Z ŻYCIA PIEKŁO NA ZIEMI. WYBACZĘ CI JAK PRZYNIESIESZ MI DWA KOŁA, ZROZUMIANO CZY TRZEBA PANU POWTÓRZYĆ CO? - tak nakrzyczałam na niego, że widziałam mokrą podłogę od jego łez. Żal mi się go zrobiło, że wstałam i go przytuliłam - no już spokojnie nie płacz nie chciałam tak nakrzyczeć poprostu się wkurzyłam i z automatu poszło, postaram się mniej krzyczeć, okej? - to powiedziałam o wiele łagodniej - gdzie masz dokumenty o zdrowiu itp?

- Są w gabinecie Vinca - powiedział tak cichutko, że ledwo słyszałam

- Okej jak skończę się szykować to ze mną po mnie pójdziesz, dobrze? - starałam się mówić jak najłagodniej i spokojem

- Tak - Dylan

- A co chciałeś mi powiedzieć - Ja

- Chciałem cię poinformować, że jutro mamy iść na kolacje z innymi wspólnikami organizacji i nie możemy cię zabrać więc zostaniesz w domu - Dylan

- Dobra - jak skończyłam makijaż to wstałam i razem z Dylanem udałam się do gabinetu Vinca. Staliśmy pod gabinetem  ale ochroniarz, który stał pod drzwiami nie chciał nas wpuścić.

- Albo mnie do cholery wypuścisz albo sobie pogadamy inaczej - powiedziałam strzelając kośćmi palców. On jednak stał i nic nie robił. Chwyciłam go za nadgarstek i wykręciłam i szybko kopnełam go w kolano przez co się wywalił. Ojć jak mi przykro. Walnęłam go dla zabawy w krocze i zapukałam do drzwi.

Inna historia |Hailie Monet| Bella Del PoderWhere stories live. Discover now