35.

32 3 0
                                    

Chang po około 20 minutach zbiegł jak oparzony z dołu pokonując po trzy stopnie naraz i z przerażeniem w oczach złapał mnie za ramiona pochylając się by mi coś ważnego przekazać. Jezu co też mogło się stać! Nigdy tak nie reagował na niczyj telefon.

- Lien! Dzwonił Ojciec! Jimin i YunLin! Oni mieli wypadek! Spadli i leżą w śpiączce! – oderwał się ode mnie i zaczął chodzić w jedną i drugą stronę przeczesując włosy. Cały się trząsł, motał i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Usiadłam z powrotem na krześle i poczułam, jak robi mi się na zmianę zimno i gorąco, a serce zaczyna mi łomotać jak szalone. Parzyłam na zrozpaczonego Changa. Wypadek, jaki wypadek? Boże! Wiadomość docierała do mnie jak w slow motion. Mieli wypadek... leżą w śpiączce, a więc żyją! Nagle jakbym obudziła się ze snu, a mój mózg zaczął sumiennej analizować słowa wypowiedziane przez Changa. Dzięki Bogu, żyją! Patrzyłam martwo na blat, a moje całe ciało kotłowało się od środka. Nagle podeszłam do Changa i bardzo mocno go przytuliłam trzęsącymi się rękoma wybuchając płaczem. On jakby czekając na moje pozwolenie również zaczął płakać tuląc mnie tak bardzo, że aż cały się telepał. Był w szoku i straszne wiadomości jakie chwilę temu usłyszał zaczęły do niego docierać coraz wyraźniej. Przez łzy łkał jak dziecko.

- Co mam robić Lien? Jak mam im pomóc? Rodzice są teraz w szoku, to ja muszę tam pojechać! Nie chcę Cię zostawiać, nie teraz!

Poklepałam go pokrzepiająco po plecach i zaczęłam intensywnie myśleć. To zrozumiałe, że to Chang będzie musiał się tym zająć. Był jedynym bratem YunLin, a rodzeństwa Jimina nie było teraz w kraju. Prawnie nadal byłam jego żoną. Nagle mnie oświeciło.

- Kochanie! – wykrzyknęłam mu w twarz chcąc, żeby się ocknął z rozpaczy. Chciałam krzykiem wyrwać go z tego smutku. – Wiem co zrobimy! Mam plan! – wycierałam jego i swoje łzy dłońmi i nadal łkając dodałam pewniej.

- Są w Napalu tak? Ok. Więc poszukamy tłumacza. Masz kontakt do szpitala, w którym leżą? – Chang pokiwał głową, że ma. – Super, więc tłumacz z naszą pomocą musi porozmawiać z lekarzem, który się nimi opiekuje. Musimy się dowiedzieć w jakim są stanie! Jeśli mogą podróżować sprowadzimy ich tutaj transportem medycznym! W Korei będą bezpieczni! Tak? – pokiwałam głową szukając w jego oczach poparcia na mój plan i mocno trzymając go za koszulkę na wysokości piersi. Chang patrzył na mnie jak na szaleńca, ale po chwili kiwał razem ze mną i wykrzyknął jakby się obudził.

- Tak! Zrobimy tak! To dobry plan! Działajmy!

Chang zrobił kilka energicznych kroków w stronę schodów, ale zatrzymałam go doganiając i łapiąc za rękę.

- Kochanie polecę z Tobą. Na szczęście jeszcze mogę latać. Nie jesteś rodziną Jimina, a skoro jego rodzice są w szoku jestem jedyną osobą, której można podpisać prawnie wszystkie papiery związane z Jiminem w najszybszym tempie. Ty podpiszesz za YunLin.

Pokiwał głową i podszedł dając mi soczystego całusa. Już nie był w takim szoku i przestał płakać, jakby moje słowa dały mu jasne rozwiązanie i nadzieję, że wszystko się ułoży, mimo tego co się wydarzyło.

- Lecę to ogarnąć. Zawołam Cię jak coś uda mi się ustalić.

Chang na zawołanie zebrał się w sobie i pobiegł na górę. Słuchałam tylko urywki telefonów wykonywanych co chwilę do poszczególnych ludzi. Działał jak automat, ale doskonale zdawał sobie sprawy, że nie mamy chwili do stracenia. Gdy zostałam sama na dole z powrotem usiadłam na krześle i podparłam głowę na dłoniach. Uświadomiłam sobie, że mój plan niekoniecznie może się udać. Nie znaliśmy szczegółów wypadku, nic nie wiedzieliśmy! Boże spraw by mogli zostać tutaj przewiezieni! Spraw by to nie był poważny wypadek! Złożyłam ręce jak do modlitwy i czując drżenie na całym ciele zaczęłam modlić się o ich zdrowie. Wiedzieliśmy na razie tylko tyle, że są w śpiączce! Dlaczego w niej są!? Co się wydarzyło!? Obtarłam łzy i nie wytrzymałam tego napięcia. Poszłam na górę do biura i usiadłam na podłodze w kącie przyglądając się jak Chang zdzwania się z tłumaczem i umawia rozmowę na wideo z lekarzem ze szpitala. Robił wszystko co w jego mocy, by ratować siostrę i przyjaciela jak najszybciej. Tak bardzo go podziwiałam w tej chwili! Był napięty jak struna, miał zaciętą twarz i przebierał między papierami swoimi długimi palcami maksymalnie skupiony na zadaniu. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam twarz i wróciłam do biura. Chang siedział na swoim fotelu ze schowaną w dłonie twarzą.

Just Wanna Be With You || Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz