59.

33 2 0
                                    

Nazajutrz mieliśmy umówioną wizytę u lekarza na 10.00. Teraz Chang nie musiał umawiać specjalnie wizyty za zamkniętymi drzwiami kliniki, bo byliśmy oficjalnie małżeństwem, a poza tym nasza ochrona spisywała się świetnie. Mimo tego wszystkiego, nasze wizyty w klinice nadal wyglądały jak konspiracyjne spotkania tajnych detektywów. Chang od napaści Vienn miał obsesję na punkcie naszego bezpieczeństwa i nie miałam mu tego za złe, wręcz przeciwnie, odczuwałam wdzięczność o to jak dba o nasz spokój. Wiedziałam już, na której sali VIP będę leżała w szpitalu oraz to, że ochrona będzie czuwała dodatkowo przed drzwiami mojej sali. Pogodziłam się z tym jak żyjemy, bo byłam na tyle przezorna, iż wiedziałam, że poświęcę wiele by moja rodzina była zawsze bezpieczna.

Nasz ginekolog jak zawsze przywitał się z nami i przeszedł do badania. Od feralnej przygody ze skurczem brzucha po podróży do Nepalu, Chang zawsze ładował się na stołek obok mojej głowy i był przy pełnym badaniu. Z tą różnicą, że teraz nie odczuwałam już w związku z tym dyskomfortu. Chyba się po prostu przyzwyczaiłam do jego obecności.

- Pani Lien mamy kilka dni do porodu i teraz musimy się widzieć na badaniach KTG. Będą się one odbywały w Państwa prywatnej sali. Proszę się nie stresować, to tylko badania czynności serca dziecka, jego aktywności ruchowej i skurczów, które choć jeszcze nie są dla Pani odczuwalne już się pojawiają. Badanie nie trwa zbyt długo, jakieś 40 minut. Mąż może z Panią przychodzić, jeśli ma ochotę. Mamy dziś piątek, więc umówmy się na pierwsze w poniedziałek. Dobrze?

Pokiwałam potulnie głową. Lekarz w tym czasie skończył badanie na krześle ginekologicznym i przeszedł do badania USG. Znajome bicie serca mojego synka natychmiast wypełniło mnie ciepłem i wzruszeniem. Tak bardzo nie mogłam się go doczekać. Spojrzeliśmy na siebie z Changiem i wiedziałam, że czuje to samo. Oczekiwanie na dziecko było dla niego prawdziwym testem na cierpliwość!

- Gotowi? Zaczynamy. - Ginekolog zaczął badanie. Mierzył przybliżoną wielkość naszego dziecka i się uśmiechał.

- No, no... wygląda na to, że to kawał chłopaka! Chyba wda się w Ojca. - zerknął na Changa i puścił mu oko. - Mamy jeszcze kilka dni do terminu, ale wygląda na to, że będzie ważył ze 4,5 kg. Powiem tak, to pierwsze dziecko i na pewno postaramy się by pani urodziła naturalnie, bo sobie tego Pani życzy, ale jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, cesarskie cięcie będzie konieczne. Jest Pani dość drobną kobietą, a dziecko może ważyć ostatecznie nawet 5 kg. Ale to żadna reguła! Proszę się nie bać! Pojawię się przy porodzie, a gdybym nie zdążył przekażę państwa dane moim dyżurującym kolegom. Lekarze w naszym szpitalu znają się na rzeczy i proszę im w pełni zaufać! Jeśli poczuje Pani, że cokolwiek się dzieje, proszę od razu kierować się na izbę przyjęć. Oto lista rzeczy, które warto zabrać ze sobą do szpitala, proszę sprawdzić czy wszystko Państwo mają.

- Dziękuję. Dodatkową położną już wstępnie mamy. – oznajmiłam.

- No i super. Rozumiem, że Pani opiekunem na sali będzie Pan Kim?

Pokiwałam głową na potwierdzenie. Lekarz dodał jedynie.

- Idealnie. Pozostaje nam tylko czekać na sygnał od dzidziusia!

Wyszliśmy z gabinetu podekscytowani i jednocześnie wystraszeni. To już naprawdę kilka dni! A co, jeśli przeoczę jakiekolwiek skurcze!? Co, jeśli nie dojadę do szpitala!? Nigdy nie miałam operacji! A jeśli znieczulenie nie zadziała!? Miałam w głowie taki mętlik, że zupełnie zapomniałam, gdzie zmierzamy po badaniach. Chang wyczuł moje skołowanie, bo po wyjściu z gabinetu przytulił mnie mocno.

- Będę z Tobą jeździł na te badania. Mam jedynie w środę jedną rozprawę. Ale krótką i dołączę do Ciebie najszybciej jak się da, ok? Jamie Cię zawiezie na badanie. Masz zakaz prowadzenia auta, pamiętaj. – połaskotał mnie po nosie i posłał mi uśmiech.

- Tak jest, pamiętam kochanie. - odpowiedziałam niechętnie. Czułam się jak inwalidka! I fizycznie i psychicznie.

- Gotowa, aby poznać Ojca? – zapytał z troską.

- Tak. Miejmy to już za sobą. Jestem gotowa.

Oboje pewnie ruszyliśmy w stronę naszego bentleya. Dom rodziców Changa był dokładnie taki sam jak go zapamiętałam. I dokładnie tak samo jak poprzednio wyszła nam na spotkanie Mama Changa. Kazała mi mówić do siebie Mamo, co nadal było dla mnie abstrakcyjne i trudne. Mama. Miałam za chwilę poznać człowieka, którego kochała. Jedynego jakiego kochała. Dlaczego go zostawiła? Dlaczego tak szybko się poddała i nawet nie powiedziała, że będzie miała dziecko? Czy to w ogóle coś by wtedy zmieniło? Nigdy się już tego nie dowiem. 

Just Wanna Be With You || Tom 2Where stories live. Discover now