Liliana Pov:
Poprzedniego dnia Victor poinformował mnie że od następnego dnia zacznę chodzić do szkoły. Ale nie była to byle jaka szkoła. Było to King 's College School. Najlepsza szkoła w całym Londynie. Z tego co się dowiedziałam miałam tam jechać z Devonem a wrócić z Aronem.
Gdy zaparkowaliśmy pod budynkiem zaczęłam się poważnie stresować. Pomijając fakt, że oprócz chłopaków nikogo tu nie znałam to w porównaniu do mojej starej szkoły ta była ogromna. Ale chcąc nie chcą musiałam w końcu wyjść z samochodu. Nie mogłam przecież siedzieć tu w nieskończoność. Nawet jeśli to była jedyna rzecz o której w tym momencie marzyłam.
-Gdybyś czegoś chciała to pisz-rzucił na od chodnie Devon posyłając mi blady uśmiech po czym zniknął w tłumie uczniów, a ja pozostałam sama, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić.
Po chwili zaczęłam przeciskać się przez tłum ludzi. Gdy jakimś cudem udało mi się dostać na jeden z mniej zatłoczonych korytarzy, zderzyłam się z kimś i upadłam na ziemię. Spojrzałam w górę i zobaczyłam bruneta który wyciągnął w moją stronę rękę aby pomóc mi wstać.
-Przepraszam zamyśliłem się-powiedział uśmiechając się lekko
-Nic nie szkodzi-odparłam otrzepując spodnie
-Jesteś tu nowa?
-Tak, niedawno się przeprowadziłam. Jestem Lilia-zaczęłam poprawiając plecak na ramieniu
-Liliana Brown, ja jestem Mike Miller-powiedział wcinając mi się w zdanie
-Skąd wiesz jak mam na imię?-spojrzałam na niego zdzwiona
-Cała szkoła o Tobie mówi. W końcu o ile się nie mylę zamieszkałaś u Andersonów-wyjaśnił idąc korytarzem. Świetnie. Stałam się sensacją już pierwszego dnia.
-Co masz teraz?
-Chemię, a ty?-odpowiedział zerkając na mnie
-Też
-A więc chodźmy. Zaraz będziesz mieć tą wątpliwą przyjemność poznania pani Smith-powiedział łapiąc mnie pod rękę a ja zaśmiałam się cicho.
Razem z Mike wpychaliśmy dwa potężne stosy książek do mojej szafki. Co nie było łatwym zadaniem bo nie dość że było ich dużo to były jeszcze ciężkie. Po cholerę mi tyle książek?
-Boże czemu to tyle waży?-narzekał chłopak który pomagał targać mi te książki z biblioteki
-Przecież to marnotrawco papieru-mówił dalej gdy ja w końcu upchnęłam ostatnią książkę w szafce
-Zgadzam się. Przecież ten papier można było wykorzystać do czegoś bardziej potrzebnego-odpowiedziałam opierając się o szafkę
-Dobra ja lecę bo teraz mam matmę, jak coś to widzimy się później-powiedział i pobiegł w stronę schodów.
Siedziałam na łóżku i czytałam książkę. Tym razem padło na Małego Księcia. Czytałam ją niezliczoną ilość razy a mimo to zawsze zachwycała mnie tak samo mocno i za każdym razem odnajdywałam w niej coś, czego nie zauważyłam poprzednim razem. Po chwili usłyszałam ciche pukanie w drzwi a chwilę później stanął w nich Drew.
-Ubieraj się-rzucił krótko
-Po co?
-Chce Ci coś pokazać. Ubierz się i przyjdź do mnie do pokoju-powiedział z tajemniczym uśmiechem i wyszedł nim zdążyłam zadać następne pytanie.
Kilka minut później weszłam do pokoju chłopaka. Gdy tylko mnie zobaczył jego uśmiech momentalnie się poszerzył. Złapał mnie za rękę i nic nie mówiąc pokierował mną na balkon.
-Możesz mi powiedzieć co my będziemy robić?-zapytałam patrząc na niego jak na wariata. Którym być może był.
-Aktualnie musimy zejść po rynnie na dół-odpowiedział jak gdyby nigdy nic po czym podszedł do rynny znajdującej się obok balkonu i zaczął po niej schodzić
-Teraz Twoja kolej-powiedział stojąc na ziemi
-Nie ma opcji. Nie zejdę tędy
-Nic ci nie będzie. No chodź, w razie czego cię złapię-odpowiedział a ja przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam schodzić w dół. Na całe szczęście nie spadłam stamtąd.
-A czy teraz dowiem się co chciałeś mi pokazać?-zapytałam gdy szliśmy drogą w stronę centrum Londynu
-Chciałem Ci pokazać Londyn nocą-odparł a ja poczułam jak moje serce się rozpuszcza.
Przez następną godzinę chodziliśmy ulicami Londynu a ja z zafascynowaniem patrzyłam na wszystko wokoło.
-Chce Ci pokazać jeszcze jedno miejsce-powiedział Drew łapiąc mnie za rękę. Po kilku dziesięciu minutach stanęliśmy przed jakimś starym blokiem. Chłopak wciąż nic nie mówiąc otworzył drzwi i zaczął się kierować schodami w górę a ja udałam się za nim. W końcu dotarliśmy do jakiś drzwi które były lekko uchylone. Drew pchnął je a gdy przez nie przeszłam zamarłam. Znajdowaliśmy się na dachu starego bloku w Londynie. Bloku, który spokojnie mógłby uchodzić za jeden z najwyższych w całym mieście. Gdy otrząsnęłam się z letargu, zobaczyłam że brunet siedział na krawędzi dachu z nogami spuszczonymi w dół. Powolnym krokiem ruszyłam w jego stronę i usiadłam obok. Siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w panoramę nocnego miasta. Ulice, które o tej porze były całkowicie puste, oświetlały latarnie. Rzucając żółtawy cień na asfalt. Natomiast dachy budynków oświetlał księżyc, świecący wysoko na bezchmurnym niebie. A ja z czystym sercem mogę przyznać że ten widok stał się jednym z moich ulubionych. Tak samo jak ten dach opuszczonego bloku został jednym z moich ulubionych miejsc. Bo tamtej nocy, wpatrując się z Drewem w panoramę nocnego miasta zrozumiałam że pokochałam Londyn.
***
Za nami kolejny rozdział
Jeśli wam się podobał dajcie gwiazdkę
YOU ARE READING
Welcome to Hell
Teen FictionChodź myślałam że to Bricket Wood było piekłem, to myliłam się. To nasze życie było piekłem a ja chcąc poznać prawdę podpisałam pakt z diabłem. Skazując się tym samym na piekło. A niebo które mi obiecałeś będziemy oglądać z samego dołu. Z piekła na...