5

1 1 0
                                    

Nazajutrz przed południem: Sanyra, Zerna i Merks wyruszyli w drogę. Przemieszczali się wąskimi ścieżkami pomiędzy kępkami traw, minęli jezioro, podążali brzegiem rzeki, aż wreszcie dotarli na skraj lasu, gdzie pod wielkim jesionem znajdował się dość duży pagórek.

Wejście zarośnięte było wijącymi się powojami. Przeprawa przez nie zajęła trochę czasu. Po uporaniu się z zielskiem ich oczom ukazał się wąski tunel, który rozszerzał się po przejściu pewnego dystansu. Robiło się coraz jaśniej i cieplej. Wkroczyli do obszernej jaskini, posiadającej cztery odnogi, prowadzące w nieznane.

– Morfusie! – krzyknęła Sanyra, a jej głos poleciał hen w czeluści jaskini. Rozejrzała się dokoła i wzruszyła ramionami. Na dolnej wardze zalśniła jej ślina, którą od razu zlizała czubkiem języka.

Zawołanie odbiło się echem, po czym nastała cisza. Wokół unosił się zapach mokrej ziem, gliny i stęchlizny. Na kaflowej kuchni stał pękaty gar, w którym na pewno gotowało się coś dobrego. Ulatniająca się z niego para, dotarła do nozdrzy przybyłych, wabiąc przyjemnym aromatem. Na podłodze leżał zniszczony, szary dywan. Meble były w opłakanym stanie, powykrzywiane, rozklekotane, przykryte cienką warstwą kurzu. Małe, starannie zaścielone łóżeczko stało blisko rozgrzanej kuchni, a podrdzewiały gliniany zlew zawalony był stertą brudnych naczyń. Wąż przeciekał, woda kapała na naczynia, wydając nieprzyjemny odgłos.

Ogólnie panował bałagan, a właściciela nigdzie nie było.

– Morfusie? – Po raz kolejny zawołała za nim. Tym razem nie odpowiedziało jej milczenie, lecz ciepły głos, wydobywający się z oddali.

– Zaraz przyjdę – doleciało do jej uszu, z której strony nie wiadomo. – Idę, zaraz będę – niosło się echem po korytarzach, a wiatr potęgował tembr brzmienia.

– Przyjacielu – odchrząknęła, po czym zbliżyła się do przygarbionego, sędziwego mężczyzny i uściskała całą sobą, jakby miała go więcej nie zobaczyć. Na wąskie usta wypełzł uśmiech, cieplejszy niż promienie popołudniowego słońca, a rzęsy zderzały się ze sobą, podczas częstego mrugania.

– Kochana moja – rzekł ze wzruszeniem w drgającym głosie i odwzajemnił uścisk (dawno z nikim nie obcował). Jego pomarszczona twarz nabrała różowej świeżości, a dłonie niecierpliwie błądziły po plecach staruszki.

– Gdzie masz włosy? – Wytrzeszczyła się i zlustrowała od stóp po czubek niemal łysej głowy, przyprószonej siwizną.

Zerknęła na niego spode łba i pokiwała głową. Żal jej było tego nieboraka, który mieszkał samotnie w kompletnej głuszy (nie, żeby bał się ludzi. Po prostu lubił samotność). Zmizerniał i na pierwszy rzut oka, dostrzec można było, że wizyta gości wywołała w jego wątłym ciałku natłok pozytywnych emocji.

Morfus uronił kilka łezek, które spływały wolniutko po jego rumianych policzkach, zatrzymując się na siwawej, szorstkiej brodzie.

– Musiałem je ściąć, bo miałem problemy z ich pielęgnacją. Wypadały i walały się pod nogami. Poza tym nie wiem, czy nie zamieszkały w nich jacyś dzicy lokatorzy. – stwierdził, drapiąc się po nich i zawiesił ciekawski wzrok na dwójce przybyszów, którzy stali w milczeniu, błądząc wzrokiem po jego królestwie.

– Wyglądasz, jak byś wpadł pod cep – dogryzła mu i poklepała po kościstym ramieniu, zauważając, że tak bardzo skupiła się na dawno niewidzianym przyjacielu, że zupełnie zapomniała o innych osobach w pomieszczeniu.

Zerknęła na Zernę i Merksa przepraszającym wzrokiem, po czym spuściła oczy, bo było jej wstyd za swoje niegrzeczne zachowanie.

– Ty za to, jak byś nie czesała tego warkocza od lat. Zgubiłaś szczotkę, czy postanowiłaś usztywnić nieco swoje cienkie włoski, aby zwiększyć ich objętość. – Morfus ściągnął wargi i położył pomarszczoną dłoń na policzku. – Rozczochrany jakbyś uciekała przed burzą i niestety nie zdążyła, bo piorun najprawdopodobniej trafił i odcisnął na twojej głowie piętno – odgryzł się.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 10, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Merks i magiczny medalion: Wyrocznia, Trójkąt Mocy i podstępny czarownikWhere stories live. Discover now