eliksir prawdy

83 4 19
                                    

2 dni do ślubu

Cassie tego ranka przypadło zajmowanie się synem Ominisa. Wędrowała wzrokiem za maluchem, który bez żadnych zahamowań biegał po całym pokoju.

Usłyszała sowę, która biła dziobem w okno. Cassie podniosła się, aby odebrać list od ptaka. Wiedziała kto jest jego nadawcą.

„Spotkaj się ze mną ten ostatni raz, proszę. S."

Zgniotła pergamin i wrzuciła go do kominka, aby jak najszybciej pozbyć się dowodu. W jej gardle zrobiło się sucho, natychmiast sięgnęła po kieliszek z winem i upiła kilka łyków.

- Jest dwunasta! Chyba ktoś się bardzo stresuje. - Sara widząc ją zaśmiała się i podeszła do Richiego, by wziąć go na ręce. Cassie wydusiła z siebie uśmiech.

Spotka się z nim. Ten ostatni raz, tak jak prosi.

- Ja już się nim zajmę. Jeśli masz coś do roboty, możesz iść. - powiedziała bardzo słodkim głosem nie zwracając uwagi na Cassie, była już w innym świecie.

                                            ***

Blondynka podniosła się z kanapy dopijając jeszcze resztkę wina, aby dodać sobie nieco odwagi. Marvolo był w pracy więc nim nie musiała się aktualnie martwić. Ogarnęła się do wyjścia. Po chwili była już w Feldcroft, przemknęła dróżką do jego domu. Nie pukając, weszła do środka.

- Jesteś. - mruknął i nawet na nią nie spojrzał.

Zamknęła za sobą drzwi i rozejrzała się po pomieszczeniu. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i papierosów, a Sebastian jak gdyby nigdy nic siedział przy stole i popijał kolejną szklankę whisky.

Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu, po Sebastianie przeszedł lekki dreszcz.

- Seb, to nie może tak wyglądać. Nie możesz tak funkcjonować. Spójrz na siebie.

Chłopak uśmiechnął się.

- Po co miałam przyjść? Żeby zobaczyć cię w takim stanie? Co chcesz tym osiągnąć?

- Usiądź. Wszystko ci wytłumaczę. - jego głos był spokojny, ale dało wyczuć się w nim coś dziwnego. Cassie niechętnie zrobiła to o co poprosił, a chłopak nalał jej whisky i podsunął szklankę pod nos, unosząc do góry swoją. - Napij się.

Odmówiła. W jej głowie i tak już szumiało od wypitego wcześniej alkoholu. Sebastian nie dawał za wygraną. - Napij się, kochanie. Ostatni raz, ze mną.

Kochanie? Co miał na myśli, mówiąc ostatni raz? Zaczęła się martwić całą sytuacją, spojrzała w stronę drzwi. Chyba powoli zaczynała żałować, że tu przyszła.

- Możesz wyjść albo mnie wysłuchać. Później dam ci spokój. Przecież tego właśnie chcesz.

Przystała na jego propozycję. Wzięła szklankę do ręki i upiła łyk trunku. Na twarzy Sebastiana pojawił się zabójczy uśmiech, który odsłaniał jego śnieżnobiałe zęby. Ogień w kominku przygasł, tak jak inne źródła światła w pomieszczeniu. To nie była zwykła whisky. Poczuła w swoich żyłach ciepłe prądy, które przechodziły przez jej całe ciało.

- Co tam było? - odsunęła od siebie szklankę, jej ręce drżały, mimo to nie odczuwała strachu. Nie przy nim.

- Veritaserum. - odpowiedział zgodnie z prawdą, jego głos był spokojny jak nigdy. - Dowiemy się, czego tak na prawdę chcesz.

Cassie wstała natychmiast i udała się w stronę wyjścia. Tak nie będziemy rozmawiać. Obawiała się tego, co może mu powiedzieć. Sebastian zagrodził jej drogę. Oboje spojrzeli na dłonie Cassie, wokół których unosiła się jasna poświata.

Ostatni wschód słońca / Sallow x Gaunt x MCHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin