17. On coś wiedział

271 13 4
                                    

W poniedziałkowe popołudnie szłam do pracy. Gotowa do wyjścia założyłam kurtkę oraz czapkę, poczym udałam się do samochodu. Przekręciłam kluczyki i ruszyłam do bazy.

Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Musiałam jechać bardzo ostrożnie, bo na drodze było bardzo ślisko. Wysiadłam z auta, zamknęłam je, a potem poszłam w kierunku budynku, w którym mieściła się baza. Nikogo nie było. Otworzyłam więc swoją szafkę w kompletnym milczeniu, wyjęłam strój, poczym skierowałam się do łazienki. Gdy wróciłam na kanapie zastałam Baśkę. Uśmiechnęłam się do niej, znowu otworzyłam szafkę i schowałam do niej swoje ubrania.

- Jak po weekendzie u rodziny Nowego? Opowiadaj.

Usiadłam obok niej bardziej przygnębiona. Wczoraj po wejściu do mieszkania zaczęło robić mi się przykro przez zachowanie Gabrysia, co dzisiaj odbiło się na moim samopoczuciu w pracy.

- Ogólnie jego rodzice i brat są super. Kochani, mili, gościnni. Myśleli, że jesteśmy razem, dlatego mama Nowaka przygotowała nam sypialnie z jednym łóżkiem. - zaczęłam opowiadać, a Baśce zaświeciły się oczy.

- Nie mów, że położyliście się razem...!

- Stwierdziliśmy, że w sumie i tak nieraz to robiliśmy wtedy gdy byłam chora, a Nowy do mnie zaglądał lub gdy zasypialiśmy przy filmie na kanapie.

- I jak?

- Przycisnął mnie do siebie swoją ciężką ręką tak mocno, że rano obudziłam się w tej samej pozycji co zasnęłam. Było mi ciepło i komfortowo.

- Ej, czyli wszystko było bardzo dobrze. Dlaczego teraz jesteś taka przybita?- zmartwiła się moja przyjaciółka.

- Bo widzisz, rano jak się obudziliśmy wymieniliśmy parę słów, potem zapukała mama Nowaka i zawołała, że jest już śniadanie. On zerwał się jak poparzony. Nie patrzył na mnie jakby się zawstydził. Wziął ubrania i sobie wyszedł się ubrać...- wyznałam przyjaciółce.

- Ale odzywał się potem do ciebie, tak?- wyczułam w jej pytaniu nutkę nadziei.

- Tylko gdy było to konieczne na przykład  "Wyjedziemy za pięć minut". - oznajmiłam smutno.

- Musisz z nim o tym pogadać.

- Próbowałam w samochodzie. Upierał się, że nic się nie stało.

Basia jakby trochę zgasła. Wiedziałam, że kibicowała nam od dawna, a ja jej wylatuje z takim czymś.

Siedziałyśmy w ciszy. Czekałam na Kubę, bo to z nim miałam jeździć. Nie myślałam o Nowym, postanawiając, że nie będę zatruwać nim sobie teraz  głowy.

Po paru minutach dołączył do nas Szczęsny oznajmiając mi, że mamy wezwanie do złamania nogi. Wstałam z kanapy, poczym założyłam kurtkę i czapkę.

Wsiedliśmy do karetki, a po chwili Kuba przekręcił kluczyki i ruszyliśmy. Na początku jechaliśmy w ciszy, ale potem mój kolega postanowił się odezwać.

- Między tobą a Nowym wszystko gra?- spytał, a mnie zdziwiło jego pytanie. Gabryś by mu już powiedział?

- Szczerze to sama nie wiem. Ciężko stwierdzić.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- A dlaczego pytasz?

- Tak jakoś.- odparł szybko. - To tutaj.- dodał po chwili, gdy zaparkował przed halą skateparkową.

On coś już wiedział, ale nie chciał mi powiedzieć. Byłam tego pewna.

Wysiedliśmy z pojazdu, zabraliśmy potrzebny nam sprzęt, poczym udaliśmy do się poszkodowanego. Zauważyliśmy go od razu, ponieważ siedział przy jednej z ramp, krzywiąc twarz.

- Cześć, Kuba jestem. Co się stało?

- Jakoś tak skakałem na deskę i nagle straciłem równowagę no i...- zwierzy się chłopak.

- Parametry w normie.

- No dobra, usztywniany nogę, a potem zabieramy go do szpitala.

Tak też zrobiliśmy i już po piętnastu minutach oddaliśmy chłopaka w ręce dr. Górskiej. .

Złamać Granice Przyjaźni cz.2 Dopasowane Puzzle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz