W poniedziałkowe popołudnie szłam do pracy. Gotowa do wyjścia założyłam kurtkę oraz czapkę, poczym udałam się do samochodu. Przekręciłam kluczyki i ruszyłam do bazy.
Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Musiałam jechać bardzo ostrożnie, bo na drodze było bardzo ślisko. Wysiadłam z auta, zamknęłam je, a potem poszłam w kierunku budynku, w którym mieściła się baza. Nikogo nie było. Otworzyłam więc swoją szafkę w kompletnym milczeniu, wyjęłam strój, poczym skierowałam się do łazienki. Gdy wróciłam na kanapie zastałam Baśkę. Uśmiechnęłam się do niej, znowu otworzyłam szafkę i schowałam do niej swoje ubrania.
- Jak po weekendzie u rodziny Nowego? Opowiadaj.
Usiadłam obok niej bardziej przygnębiona. Wczoraj po wejściu do mieszkania zaczęło robić mi się przykro przez zachowanie Gabrysia, co dzisiaj odbiło się na moim samopoczuciu w pracy.
- Ogólnie jego rodzice i brat są super. Kochani, mili, gościnni. Myśleli, że jesteśmy razem, dlatego mama Nowaka przygotowała nam sypialnie z jednym łóżkiem. - zaczęłam opowiadać, a Baśce zaświeciły się oczy.
- Nie mów, że położyliście się razem...!
- Stwierdziliśmy, że w sumie i tak nieraz to robiliśmy wtedy gdy byłam chora, a Nowy do mnie zaglądał lub gdy zasypialiśmy przy filmie na kanapie.
- I jak?
- Przycisnął mnie do siebie swoją ciężką ręką tak mocno, że rano obudziłam się w tej samej pozycji co zasnęłam. Było mi ciepło i komfortowo.
- Ej, czyli wszystko było bardzo dobrze. Dlaczego teraz jesteś taka przybita?- zmartwiła się moja przyjaciółka.
- Bo widzisz, rano jak się obudziliśmy wymieniliśmy parę słów, potem zapukała mama Nowaka i zawołała, że jest już śniadanie. On zerwał się jak poparzony. Nie patrzył na mnie jakby się zawstydził. Wziął ubrania i sobie wyszedł się ubrać...- wyznałam przyjaciółce.
- Ale odzywał się potem do ciebie, tak?- wyczułam w jej pytaniu nutkę nadziei.
- Tylko gdy było to konieczne na przykład "Wyjedziemy za pięć minut". - oznajmiłam smutno.
- Musisz z nim o tym pogadać.
- Próbowałam w samochodzie. Upierał się, że nic się nie stało.
Basia jakby trochę zgasła. Wiedziałam, że kibicowała nam od dawna, a ja jej wylatuje z takim czymś.
Siedziałyśmy w ciszy. Czekałam na Kubę, bo to z nim miałam jeździć. Nie myślałam o Nowym, postanawiając, że nie będę zatruwać nim sobie teraz głowy.
Po paru minutach dołączył do nas Szczęsny oznajmiając mi, że mamy wezwanie do złamania nogi. Wstałam z kanapy, poczym założyłam kurtkę i czapkę.
Wsiedliśmy do karetki, a po chwili Kuba przekręcił kluczyki i ruszyliśmy. Na początku jechaliśmy w ciszy, ale potem mój kolega postanowił się odezwać.
- Między tobą a Nowym wszystko gra?- spytał, a mnie zdziwiło jego pytanie. Gabryś by mu już powiedział?
- Szczerze to sama nie wiem. Ciężko stwierdzić.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- A dlaczego pytasz?
- Tak jakoś.- odparł szybko. - To tutaj.- dodał po chwili, gdy zaparkował przed halą skateparkową.
On coś już wiedział, ale nie chciał mi powiedzieć. Byłam tego pewna.
Wysiedliśmy z pojazdu, zabraliśmy potrzebny nam sprzęt, poczym udaliśmy do się poszkodowanego. Zauważyliśmy go od razu, ponieważ siedział przy jednej z ramp, krzywiąc twarz.
- Cześć, Kuba jestem. Co się stało?
- Jakoś tak skakałem na deskę i nagle straciłem równowagę no i...- zwierzy się chłopak.
- Parametry w normie.
- No dobra, usztywniany nogę, a potem zabieramy go do szpitala.
Tak też zrobiliśmy i już po piętnastu minutach oddaliśmy chłopaka w ręce dr. Górskiej. .
CZYTASZ
Złamać Granice Przyjaźni cz.2 Dopasowane Puzzle
Fanfiction"Nie moglibyśmy być razem... To by wszystko zniszczyło, bo co jeśli byśmy się rozstali? Przyjaźń zrobiła by się taka wyblakła. Stanęła by na skraju klifu, z którego można wpatrywać się we wzburzone fale, porywające resztki tego co dotychczas zbudowa...