6. school tournament

500 30 71
                                    

HYUNJIN POV

Nastała stresująca sobota, czyli zawody. Jako kapitan miałem obowiązek odpowiednio wyszkolić swoich zawodników.

Igrzyska odbywały się w szkole, która ostatni raz wygrała. Jak zwykle była to nr 6.

W dzień zawodów mam zwyczaj wstać o 6 by się wystarczająco przebudzić i mieć czas na poranne ćwiczenia.

Do torby spakowałem buty na zmianę, opaskę na włosy, dużo wody i coś zdrowego do jedzenia.

Stanąłem przed lustrem i powtórzyłem słowa Chana, które powiedział mi dzień wcześniej wieczorem. Wygramy to.

Na zbiórkę dotarłem ostatni. Każdy stał i czekał na mnie, aż w końcu pod budynek podjechał nasz czarny van. Prawda, były to zawody szkolne jednak zawsze czuliśmy się jak na mistrzostwach świata.

Po wejściu do znienawidzonego budynku, czyli szkoły nr 6 ukazali nam się oni. Ta wstrętna drużyna w zielonych koszulkach, z którymi zawsze przegrywaliśmy.
Odrazu spojrzałem na niższego Felixa. Patrząc na nich w jego oczach była nienawiść. Pokłócili się? Nie zamierzałem pytać go o nic.

Po zamknięciu się w swojej szatni zaczęły się rozmowy.
-Widzieliście ich miny? Śmiać mi się chciało- oznajmił Seungmin przebierając się w swoją koszulkę, numer 11.

-Bez Felixa nie mają szans- dodał Minho uśmiechając się w stronę blondyna.
Racja. Felix był miał dryg do tego sportu. Niesamowicie przydał się w naszej drużynie, co zauważyłem nawet na treningach, jednak był lepszy ode mnie...

Nadeszła pora na rozgrzewkę. Widząc na hali te wszystkie drużyny w kolorowych koszulkach wiedziałem, że nie mają szans. Jednak po zobaczeniu postawy 6, zmieniłem nastawienie.
Po stracie Felixa wydawali się bardziej pewni siebie. Może udawali? Nawet wymyślili swój nowy okrzyk, którego nigdy nie słyszałem.

Po usłyszeniu gwizdka wszyscy ustawiliśmy się w rządkach w swoich klubach.

-Witam was na dziewiątych zawodach piłki koszykowej mężczyzn. Zebrały się tutaj szkoły nr 6, 2, 9, 10, 6 i 13.

Gdy burmistrz tak dalej ciągnął swoje zdania, słyszałem jedynie bicie swojego serca. Nigdy nie doznałem takiego uczucia. Na każdych zawodach byłem pewny siebie i gotowy do walki...
Nie zauważyłem gdy moja drużyna odeszła w stronę szatni.

-Nie traćcie siły na pierwszych czteru kwartach, z szkołą nr 13 wygramy na sto procent- oznajmił Minho zakładając swoją opaskę na włosy.

-A nie lepiej posłuchać się kapitana?- zapytał Felix. Spodobało mi się to zdanie. Stałem się dumny z chłopaka, którego nie trawiłem...

-Właśnie słuchajcie się mnie. Ale Minho dobrze mówi, na pierwszych kwartach nie angażujcie się i grajcie tak jak na rozgrzewkach, jasne?- odpowiedziałem i sięgnąłem po wodę.

Seungmin zrobił nam wspólne zdjęcie w szatni i wysłał je do Chana. Po chwili Bang zadzwonił do nas na kamerkę. Postawiliśmy telefon na ławce i wszyscy stanęliśmy tak by było nas widać.

-Nie poddawajcie się! Trzymam za was kciuki. Świetnie wyglądacie!- dopingował nas starszy. Bardzo się cieszyłem. Jeszcze chwilę tak rozmawialiśmy gdy z wielkiej hali usłyszeliśmy- Szkoła trzynaście i dwa!- była nasza kolej.

Rozłączyliśmy się i złączyliśmy swoje ręce krzycząc- Fighting!

Pewni siebie wbiegliśmy na boisko. Wymieniłem się jeszcze uśmiechami z każdym po czym nasz rozgrywający, Seungmin wybił piłkę w naszą stronę. Wszystko poszło już jak bułka z masłem.
Wygraliśmy 32-17.

WINNER || hyunlixDonde viven las historias. Descúbrelo ahora