10.

629 32 3
                                    




- Kurwa, chyba zaraz umrę.

Od kiedy się obudziłam, wraz z Filipem przeżywamy istne męki, przez uczucie suchości w gardle i cholernie piekącego przełyku. Nawet nie próbowałam wstawać, bo przy pierwszej próbie okazało się totalnym błędem, przez posmak żółci w gardle. Silny ból niesamowicie rozsadzał mi głowę i non stop odczuwałam mdłości.

- Że mi się chciało tyle chlać, aby od rana prawie wyrzygać cały swój żołądek.- powiedział Filip, trzymając swoje czoło dłońmi.

Założę się, że jego wymiotowanie było słychać w całym bloku.

- Przecież to u ciebie normalne. Ja się serio dziwię, że ty się w tej taksówce wczoraj nie zrzygałeś. Byłeś tak blady, że nawet kierowca się wystraszył.

- Spierdalaj, nie dokładaj mi więcej cierpienia.- jęknął, wziął głęboki wdech i usiadł, przez co się zachwiał.- Ja jebie, alkohol chyba rozpuścił mi mózg.

Z hukiem opadł z powrotem na poduszki, przykładając sobie jedną z nich do głowy. Spojrzałam na szafkę nocną z mojej strony, z której wzięłam butelkę wody i wypiłam prawie na raz całą jej zawartość. Odetchnęłam z ulgą, decydując się na wstanie z łóżka. Wygramoliłam się z kołdry, stając na prostych nogach. Przez dające o sobie znać zawroty głowy, automatycznie złapałam się ręką za ścianę, aby nie upaść.

- Japierdole.

Usłyszałam cichy śmiech Filipa za plecami ale olałam to. Z zaciśniętymi powiekami odczekałam chwilę a po chwili ruszyłam w stronę kuchni.  Serce biło mi szybko a gdy słyszałam jakiekolwiek odgłosy skrzypienia i szurania, marszczyłam twarz. Gdy po tej dalekiej drodze w końcu doszłam do wyspy kuchennej, wyciągnęłam z górnej szafki pudełko z tabletkami, odnalazłam opakowanie przeciwbólowych leków. Wycisnęłam jedną z nich i popiłam wodą. Nagle na wysokim krześle ze zmęczeniem usiadł mój brat, wydając z siebie cichy jęk. Rzuciłam w jego stronę listek tabletek, wiedząc doskonale, że tego potrzebował. Niemal od razu wziął jedną i popił stojącym obok sokiem jabłkowym.

- Boże to była jedna z najlepszych i najgorszych nocy w moim życiu.- mruknął, poprawiając się na stołku.- Przysięgam, że nigdy już nawet nie spojrzę na wódkę.

Wybuchnęłam głośnym śmiechem na jego słowa, łapiąc się za bolącą nadal głowę. Zacisnął usta i spojrzał na mnie z chęcią zamordowania mnie w przeciągu chwili. Po kilku sekundach opanowałam się i popatrzyłam na niego z powagą.

- Już? Skończyłaś przedstawienie swojej niskiej inteligencji?

- Skończyłam. Rozpierdoliło mnie to, że to powiedziałeś. Przecież ty i alkohol, to jest jak Romeo i Julia. Mimo ciężkich chwil w życiu, to kochacie się aż do śmierci.- powiedziałam poetycko, wyciągając z lodówki jogurt naturalny.

- Jesteś zjebana. Zaledwie godzinę temu, prawie pozbyłem się całego układu pokarmowego, więc bądź tak miła i mi nie dopierdalaj.- powiedział, na co wywróciłam oczami, zajadając się jogurtem.- Ale idealnie podałaś przykład, bo z tego co jeszcze zdążyłem zauważyć wczoraj, razem z Patrykiem idealnie odwzorowaliście tą parę.

Słysząc to, prawie zakrztusiłam się posiłkiem. Po długiej chwili przestałam kaszleć i spojrzałam na niego zszokowana, że naprawdę to powiedział.

- Co ty pierdolisz?

- Już nie pamiętasz, jak wspaniale się z nim bawiłaś?- popatrzył się na mnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy, na co moje tętno znacznie podskoczyło w górę.

Japierdole, czyli widział.

Widząc moją reakcję, pokręcił głową z uśmiechem.

𝙅𝙪𝙨𝙩 𝙗𝙚 𝙗𝙮 𝙢𝙮 𝙨𝙞𝙙𝙚/ 𝙈𝙤𝙧𝙩𝙖𝙡𝙘𝙞𝙤Where stories live. Discover now