16. Iskierka

530 46 10
                                    

Cole

Osiem dni do ślubu

Patrzyłem na ekran telefonu raz po raz i myślałem.

Cole: Brakuje mi naszych rozmów.

Wystarczyło wcisnąć wyślij i wiadomość trafiłaby do Layli, ale coś mnie hamowało. To co napisałem było prawdą. Brakowało mi rozmów z Laylą i jej samej. Tych niewybrednych żartów i głebokich przemyśleń, jej troski i zawstydzenia. Była uroczą osóbką i na taką wyglądała na tamtym zdjęciu. Właśnie... Zerknąłem na zdjęcie i poczułem, że cała ta sytuacja była nie na miejscu. Ja byłem nie na miejscu, nieodpowiedni. Może to lepiej, że ten coraz lepszy kontakt w końcu się nam urwał. Nie miałem jej nic do zaoferowania, a Layla była jedną z tych dziewczyn, która poznajesz i masz ochotę wykrzyczeć światu, że jest twoja. Nie chcesz się nią dzielić i jak najszybciej kradniesz ją reszcie świata, naznaczając ją małżeństwem.

Widziałem to po jej charakterze czy samym wyglądzie delikatnej i uroczej twarzy. Sęk w tym, że ja nie mogłem jej sobie przywłaszczyć. Nie byłem gotowy na poważny związek, miałem za dużo na głowie, a taka dziewczyna zasługiwała na to, żeby ktoś rzucił dla niej wszystko i ją kochał.

— Nad czym tak myślisz, Cole? — Głos mojego dziadka niósł się echem w  salonie o wysokim suficie. Christian Weston od zawsze był mężczyzną, który swoją postawą i barczystym głosem przywoływał do porządku i przywoływał na myśl oficera wojskowego, którym nigdy nie był.

— Zastanawiam się nad kolejny krokiem. Nie pozbawię środków do życia jego dzieci, a wiem doskonale, że on im ich nie zapewni — oznajmiłem, przeciągając po twarzy dłonią.

Byłem zmęczony tą sytuacją, odkąd wyszedłem z willi ojca uciąłem kontakt ze światem. Potrzebowałem chwili. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że moi zastępcy wykonają swoją pracę jak należy, a ja nie potrafiłem ani chwili dłużej walczyć z burzą w głowie. Dziadek przywitał mnie w progu swojego domu i aż do tej pory miałem wyłączony telefon. Dostałem masę maili, wiadomości i telefonów jak tylko go uruchomiłem. Żadna z nich nie była od niej.

— Zawsze miałeś dobre serce, Cole. Widziałem to w tobie, odkąd byłeś małym chłopcem i przynosiłeś ranne zwierzęta do naszego domu. Ten szczeniak, którego znalazłeś zmarzniętego i ze zwichniętą łapą na poboczu, gdy miałeś sześć lat...

— Bucky — powiedziałem, przypominając sobie imię uratowanego kundelka. Przyjaciel biznesowy dziadka przygarnął go wtedy dla swojego wnuka ja nie mogłem go zatrzymać, bo mój ojciec miał alergię.

— Cole, doceniam, że wyrosłeś na chłopca o jakim marzyła twoja matka i babcia, a także ja sam pokładałem w tobie nadzieję, że będziesz dokładnie taki  — odezwał się i przysiadł niedaleko mnie na kanapie, a w tle akompaniowały nam przychodzące wiadomości na mój telefon służbowy. — Musisz jednak skupić się na swoim życiu, chłopcze. Pomyśl o założeniu własnej rodziny. Znajdź kobietę taką jak twoja matka czy babcia, które będą wspierać cię na każdym kroku, a ich uśmiech będzie motywował cię do osiągnięcia szczytów niewidocznych dla innych.

Uśmiechnąłem się pod nosem, wiedząc, że trudno teraz o kobietę taką jak babcia czy mama. Poza tym dziadek, gdy poznał swoją żonę na pewno był gotowy na to wszystko. Ja nie byłem.

— To nie ten moment, dziadku. Muszę wynieść firmę na wyżyny, zająć się ojcem i uprzątnąć ten bałagan na tyle, żeby to wszystko działało beze mnie. Nie jestem w stanie rzucić wszystkiego, gdy wiem, że mogę zniszczyć życie ludziom.

Christian westchnął, mimo że na jego twarzy w dalszym ciągu malował się uśmiech to było na niej coś jeszcze. Jakaś iskierka w oczach.

— Jesteś podobny do mnie, dlatego od zawsze wiedziałem, że firma będzie w dobrych rękach, gdy ja będę chciał już odpocząć, ale wciąż brakuje ci czegoś, Cole.

Zerknąłem na niego, czując jednocześnie, że wciąż pije do mojego braku kobiety. On w moim wieku już był zakochany i po ślubie. Może to było powodem, dla którego nie odwdzięczyłem całości majątku. Może nie. Prawdą jest, że cieszyłem się, że nie zrzucił na mnie wszystkiego od razu. Czasami czułem się lekko wybrakowany przez ten fakt, jakby dziadek myślał, że sobie nie poradzę. Jednak w dni takie jak ten cieszyłem się, że nie muszę się martwić o pozostałe mniejsze biznesy dziadka.

— Chciałem ci też powiedzieć, że twój przyjaciel wydzwaniał w sprawie wesela. Zdradził mi, że jakaś panienka też się martwiła, ale wstydziła się do ciebie odezwać — rzucił z przekąsem.

Christian miał swoje lata, brązowe włosy miał już niemal całe białe, a elegancki wąs dodawał mu do wieku, ale w dalszym ciągu potrafił mnie zaskoczyć. Badał mnie. Sprawdzał reakcję na wieść o dziewczynie, by wiedzieć czy warto powęszyć i dowiedzieć się więcej. Zgadza się, mój dziadek lubił wszystko wiedzieć. Kiedyś mówił, że klucze do wielkości jest wiedza, a on pragnie prawdziwego imperium. Jak powiedział tak zrobił.

Nie spojrzałem na niego i zachowałem neutralny wyraz twarzy, grając w jego grę. Wypytam Granta później o to czego się dowiedział od swojej przyszłej żony. Mia była przyjaciółką Layli, co po tamtym zdjęciu otworzyło mi nową bramkę. Byłem jej ciekawy wiedziałem jak wygląda i sprawdziłem w mediach Mii, ale Layla nie miała zbyt wielu informacji. Nie używała Facebooka od lat, a na Instagramie umieszczała głównie zdjęcia jedzenia i widoków ciężko było złapać zdjęcie jej twarzy, a była piękna.

— Cole? — powtórzył dziadek, ale nie słyszałem, co powiedział wcześniej.

— Tak?

— Pytałem czy do niego oddzwonisz, martwił się o dzisiejszy wieczór.

Kiwnąłem głową i złapałem komórkę w dłoń. Musiałem wrócić z powrotem do siebie, dziś mieliśmy mieć wieczór kawalerski Granta. Za kilka godzin będę niezbędny na miejscu.

— Dziękuję, że mogłem się tu zatrzymać i za pomoc — powiedziałem, wstając z kanapy.

Uśmiechnął się, rozsiadając się na kanapie. Włożyłem telefon do kieszeni spodni garniturowych po tym, jak napisałem krótką wiadomość do pilota. Miałem wyjść, gdy usłyszałem jeszcze słowa dziadka.

— Jeśli ci na niej zależy nie pozwól jej by zdobył ją ktoś inny. Nic nie boli tak bardzo, jak utracone marzenie.

Spojrzałem na niego, ale on tylko podniósł kryształową szklankę do ust. Nie wiedziałem, by miał ją wcześniej. Kiwnąłem głową i wyszedłem z domu dziadka.

Czekała mnie godzina lotu, potem prysznic i zgarnięcie chłopaków na przygodę życia Granta. Przemknęła mi przez głowę myśl o tym, że dziś dziewczyny też będą brakować. Layla była sama, tak samo jak ja. Mogła robić co chciała i z kim chciała.

I ta myśl sprawiła, że musiałem rozluźnić kołnierzyk i wypić szklaneczkę koniaku, mimo że była dopiero jedenasta.

Czując Twój OddechWhere stories live. Discover now