•Przebrania•

419 36 4
                                    


- Za co się przebierasz? - spytał szatyn, dalej pisząc coś w zeszycie przy biurku.

- Co? - podniosłem głowę znad telefonu.

- No wiesz, na Halloween. Za co się przebierasz? - zmarszczyłem brwi, nadal patrząc na obróconego tyłem do mnie chłopaka.

- Za nic. Zapewne będę siedział w domu. - w tym momencie odwrócił się w moją stronę.

- Jak to? Nie idziesz zbierać cukierków? - zaprzeczyłem. - W takim razie będziesz chodzić ze mną. - uśmiechnął się zwycięsko.

- Zaraz, co? A ty przypadkiem nie jesteś za stary na takie zabawy? Przecież to jest dla dzieci. - zmieniłem pozycję z leżącej na siedzącą.

- Nie zauważyłeś jeszcze, że mało mnie to obchodzi? To jest zajebiste święto i cukierki nie są tylko dla dzieci! A ty będziesz świętować ze mną.

- A jaki masz strój? - zapytałem, przy okazji śmiejąc się.

- No w tym rzeczy, że właśnie nie mam. Ale! Możemy sobie zrobić matching stroje! W sensie wiesz, o co chodzi!

- Oj Grzegorz, Grzegorz. - zaśmiałem się. - Zrobiłeś już to zadanie? Bo robisz je chyba od 20 minut. - wstałem z łóżka i podszedłem do biurka. - Pokazuj, coś ty tam zrobił. - wziąłem zeszyt szatyna. - O matko... Coś ty narobił... - chwyciłem za nasadę swojego nosa.

- No co! Kurwa! Mówiłem, że tego nie umiem! - zarzucił ręce na piersi, obrażając się.

- Tłumaczyłem ci przecież z dwie godziny! Uh... Popraw to, pamiętając o zmianie znaków, proszę. - znów położyłem się na łóżku, biorąc do ręki telefon.

***

Pov. Gregory

- Skończyłem chyba, Siwulcu. Chodź sprawdzić. - uśmiechnąłem się zwycięsko do siebie, czekając na chłopaka.

- Siwy? - obróciłem się na krześle w stronę łóżka. - Oh, serio. - mruknąłem, zauważając młodszego zwiniętego w kulkę, wtulonego w dokładnie taką samą kuleczkę, tylko białą, puchatą i dużo mniejszą. - No i kto mi zadanie sprawdzi, co? - zadałem pytanie bardziej do siebie.

Odłożyłem wszystkie szkolne rzeczy na jedno miejsce, wstałem na równe nogi i zapaliłem małą lampkę koło łóżka. Wziąłem do ręki jeden z kocyków i po chwili opatuliłem nim siwowłosego.

- Grzesiu..? - podniosłem wzrok, słysząc pierwszy raz takie zdrobnienie mojego imienia z ust Erwina.

Rzadko miałem okazję usłyszeć, jak ktoś się tak do mnie zwraca. Tym bardziej że powiedział to Erwin.

Nie wiem, dlaczego to zrobił, ale wiem, że było to naprawdę słodkie.

Przeczesałem siwą czuprynę dłonią, usiadłem na łóżku i z szafeczki obok wyjąłem słuchawki. Założyłem je i do ręki wziąłem ołówek oraz mały notesik.

Na początku naszkicowałem delikatnie dwie postacie. Włosy, czy detale twarzy, na przykład takie jak oczy, nos, usta dorysowałem odrobinę później. A na samym końcu zacząłem pracować nad strojami.

- Grzesiek..? Co ty robisz? - poczułem, jak coś wtula się w mój bok. Obróciłem głowę w stronę siwowłosego i zsunąłem słuchawki na szyję. - Co robisz? - usłyszałem zachrypnięty głos.

- No.. chciałem narysować te stroje, o których mówiłem. Tylko że nie mam dokładnego pomysłu na nie.

- Hm... A wiesz co? Jak wspomniałeś wtedy o tych kostiumach, to zacząłem myśleć o tym i poszperałem trochę w necie. - rzekł, po czym zaczął się rozglądać. W końcu chwycił telefon, kliknął odpowiednie miejsca i odwrócił ekran w moją stronę.

Pov. Erwin

- Tak myślałem, że.. może fajnie by to wyglądało. - mruknąłem nieśmiało.

- Ej, to naprawdę jest zajebisty pomysł! Farbujemy cię na zielono!

- Co?! W sensie ja wiem, że Joker ma zielone włosy, ale nie chcę mieć kilka miesięcy trawy na głowie!

- Głupolu, jest przecież takie coś jak farba w sprayu. Schodzi po jednym myciu, więc nie będziesz miał żadnej trawy na głowie. - roześmiał się, odkładając na szafkę obok słuchawki, zeszyt i ołówek.

- No dobra, ale jak-

- Grzegorz, do cholery! Czy ty nie możesz mi normalnie odpisać?! Piszę do ciebie i piszę, a ty nic! - w pokoju znalazła się rozzłoszczona siostra chłopaka.

- Lily, ja nawet nie wiem gdzie mam telefon. I nie krzycz, proszę. - westchnął, spoglądając na dziewczynę.

- To lepiej go znajdź! Bo jak mi nie odpiszesz, to obiecuję, że cię uduszę, jak będziesz spał! - wyszła z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.

- Czy.. czy ona była w piżamie? - spytałem nieco zdezorientowany.

- No tak, a co? - zmarszczył brwi.

Spojrzałem na okno. Ciemno. Odwróciłem głowę, w stronę zegara.

- Po pierwszej?! - serce natychmiastowo zaczęło mi szybciej bić.

- Hej, co jest? Spokojnie!

- Dzisiaj miałem być w domu... Miałem.. pomóc w czymś mamie... - przecież ona mnie zabije...

- Na pewno zrozumie. Przecież każdemu może się zdarzyć. Er, spokojnie. - objął mnie ramieniem.

- ... Tak.. może.. może masz rację... - uśmiechnąłem się słabo, kładąc na nim głowę.

Gdybyś tylko wiedział, jaka ona jest.. i do czego jest zdolna...

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy... | [Erwin x Gregory]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz