24. Perspektywa Conrada White'a

3 3 0
                                    

Conrad

Nigdy wcześniej nie czułem się tak źle jak w tedy kiedy uświadomiłem sobie co powiedziałem. Do tej pory nie wiem co miałem na myśli mówiąc Soni to co powiedziałem.  W tamtym momencie poczułem się jak najgorszy przyjaciel jakiego mogła mieć. Powinienem był ją wspierać w każdej decyzji a nie krzyczeć i oskarżać.

  Jednak nic nie poradzę na to że się wkurzyłem widząc Ryan'a w naszym salonie. Przez niego to wszystko się stało, gdyby ją zostawiał Max i Carmen by żyli a Sonia była by taka jak kiedyś. Delikatna, miła i pomocna. Zmieniła się przez te sześć miesięcy i ciężko jest się do tego przyzwyczaić.

  Teraz gdy chodzę po mieście z latarką i jej szukam jestem w stanie stwierdzić to że jestem okropny. Ryan miał wyjść z mieszkania jak zaśnie Molly więc pewnie też już jej szuka.

  Szukam Soni od dwóch godzin. Byłem praktycznie wszędzie i nigdzie nie mogę jej znaleźć. Rozumiem że chciała być sama ale mogła by chociaż dać znać że nic jej nie jest. Tak bardzo chciałbym być pewny że z nią wszystko dobrze i że jest cała.

  To jednak mała i bezbronna dziewczyna. Sonia kompletnie nie ma siły. Gdyby ktoś chciał ją porwać albo skrzywdzić zrobił by to bez problemu dlatego muszę ją jak najszybciej znaleźć. Moją biedną Sonię.

  **********
 
-To twoja wina- warknął Ryan- gdybyś zamknął mordę nie wyszła by- powtórzył kolejny raz.

  Tak miał rację. To moja wina że Sonia wyszła i zniknęła. Jak kamień w wodę. Szukamy jej całą noc i Dalej nie możemy jej znaleźć. 

-Nie musisz tego powtarzać- odpowiedziałem spokojnie znów się rozglądając- gdybyś nie wrócił nie powiedział bym tego- dodałem na co chłopak przewrócił oczami.

  - Gdybyś myślał nie powiedział byś tego- powiedział oschle Na co jedynie pokazałem mu środkowy palec.

Ryan skręcił w stronę parku, zatrzymałem się i chwilę na niego patrzyłem.

  -Byłem tam- chłopak tylko lekko Prychnął.  Sprawdzałem w parku dwa razy, bez sensu tracić teraz na to czas.

Chłopak informując mnie poszedł do parku, przewróciłem oczami i poszedłem za nim. Już się nie odzywałem widząc że i tak mnie zignoruje.

Chłopak nagle przyspieszył przez co i ja szedłem szybciej. Po chwili usiadł na ławce obok jakieś dziewczyny, jak się okazało, obok Soni. Dziewczyna nawet na nas nie spojrzała, ignorowała i mnie i Ryan'a.

-Sonia wrócimy do domu- powiedział delitaknie chłopak uważnie na nią patrząc.

Dziewczyna nie zareagowała. Ryan widząc to sprawyn ruchem wziął ją na ręce i wstał. Sobie na kilka sekund uniosła wzrok na niosącego ją chlapaka a potem położyła głowę na jego ramieniu i delitaknie go objęła.

  W drodze do domu nikt z nas się nie odezwał. Sonia po pewnym czasie zasnęła w ramionach Ryan'a. Gdy po jakieś dwudziestu minutach w końcu znaleźliśmy się w domu usłyszeliśmy płacz.

Molly siedziała na kanapie z czerwonymi policzkami a gdy nas zobaczyła szybko wstała i podeszła żeby się przytulić. Kucnąłem i objąłem ją.

  -Dlaczego mnie zostawiliście? Myślałam że nie wrócicie- powiedziała zapłakana mocno mnie obejmując.

  -Nigdy byśmy cię nie zostawili, musieliśmy pilnie wyjść, wiesz? Oboje z Ryan'em myśleliśmy że zdążymy wrócić wcześniej- wyjaśniłem delikatnie się uśmiechając.

  Dziewczynka od razu się uśmiechnęła się i mocniej mnie przytuliła. W tym czasie  Ryan zaniósł Sonię do jej pokoju. Gdy wrócił do salonu Molly podeszła żeby go przytulić i zapytać czy to co powiedziałem było prawdą. Chłopak potwierdził z lekką nie chęcią obejmując dziewczynkę.

Od razu było widać że Ryan nie lubi Molly albo po prostu nie lubi dzieci. Nie wiem co jest bardziej prawdopodobne. Molly z uśmiechem odsunęła się od niego i obiegła do sowjego pokoju.

  -Jaki ty jetseś kurwa głupi- warknął brunet patrząc prosto na mnie- Jak ty mogłeś jej tak powiedzieć?- było widać że jest zdenerwowany ale stara się opanować.

  -Każdy popełnia... Małe Błędy - odpowiedziałem w miarę spokojnie mierząc go wzrokiem.

  -Małe, kurwa, błędy? Kpisz sobie?- zrobiłem krok do tyłu słysząc jego lodowaty ton- a jakby jej coś się stało? Jakby ktoś ją skrzydził?

  -Nikt nie skrzydzi jej bardziej niż ty- wtrąciłem się ale już po chwili zacząłem tego żałować bo Ryan zacisnął pięści. Jako iż w moich oczach to dalej psychopata morderca nie mogłem zareagować inaczej niż panownie się cofnąć.

  -Jesteś jej niby przyjacielem to się zachowuj jak przyjaciel do cholery- warknął unosząc prawą rękę i wskazując na mnie palcem- jeżeli jeszcze raz ona przez ciebie będę płakać to Bóg mi świadkiem że wybije ci zęby, rozumiesz?- powiedział ziemnym tonem pełnym nienawiści i odrazy. Przeszedł mnie dreszcz od samego patrzenia na grożącego mi chłopaka.

-Rozumiem- odpowiedziałem posłusznie nie chcąc go denerwować.

  Niby okazało się że nikogo nie zabił ale nie wiadomo czy jest w stanie to zrobić czy nie. A ja nie chcę być jego pierwszą ofiarą.

  Chłopak uśmiechnął się i poszedł do kuchni. Przewróciłem oczami i poszedłem do pokoju Soni. Brunetka leżała na łóżku, wyglądała tak spokojnie i nie groźnie. Usiadłem na jej łóżku i delitaknie pogłaskałem ją po plecach.

   Ona ma tylko siedemnaście lat, osiemnaste za trzy miesiące, a przeszła więcej niż nie jeden dorosły. To co stało się w jej życiu jest po prostu okropne i straszne.

Zaczęło się od straty przyjaciółki a skończyło się na stracie rodziców. Nie wiem jak ona to wszystko znosiła, nie wiem jakim cudem ma siłę żeby codziennie wstać i się uśmiechać. Wiem tylko że ja już dawno bym się poddał.

  Ostatni raz spojrzałem na jej piękną teraz i wyszedłem z jej pokoju. Poszedłem do swojego pokoju, położyłem się na łóżku i już chwilę później zasnąłem.

******************

Obudziłem się późnym rankiem. Wstałem przebrałem się w dresy i bluzę a potem Poszedłem na dół.

  Molly jadła płatki czekoladowe, Sonia siedziała z kubkiem kawy a Ryan obok niej. Molly od razu się ze mną przywitała ale jej starsza siostra nie zaszczyciła mnie nawet jednym spojrzeniem. Zdawałem sobie sprawę z tego że jest na mnie zła ale karanie ciszą to jednak przesada. Tak cholernie mnie to zabolalo.

  Tak źle zrobiłemz zachowałem się jak totalny kretyn i palant. Ma prawo.... Powinna być zła.

-Sonia a czemu nie odzywasz się do Conrada?- zapytała Molly patrząc na swoją siostrę.

  -Bo Conrad zrobił coś bardzo głupiego, wiesz? Sonia jest na niego zla- odpowiedział Ryan uśmiechając się do dziewczynki- kiedyś się dowiesz- wyprzedził jej kolejne pytanie.

Molly się uśmiechnęła a ja przewróciłem oczami i wróciłem do swojego pokoju.

 

I'll Dead For You Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz