Rozdział 2

62.6K 2.7K 726
                                    

*Olivia

Weszłam do łazienki i pierwsze co zobaczyłam to ogromna, biała wanna. W tej chwili pragnęłam tylko zanurzyć się cała w gorącej wodzie i nie wychodzić już nigdy. Ale niestety miałam tylko godzinę więc musiałam zadowolić się prysznicem, który stał po drugiej stronie łazienki. Zrzuciłam swoją białą bokserkę oraz czarne jeansy i przyjrzałam się dokładnie dziewczynie w lustrze. Czarne,długie włosy spływały falami, okalając biust a czekoladowe oczy wpatrywały się tępo przed siebie. Cała ja. Szybko zdjęłam stanik oraz majtki i wskoczyłam pod prysznic. Wydałam z siebie okrzyk radości gdy okazało się, że w prysznic wbudowany jest odtwarzacz mp3. Puściłam jakiś fajny, rockowy kawałek i odkręciłam wodę. Wzięłam waniliowy szampon i niezdarnie wylałam go na otwartą dłoń, po czym nałożyłam na włosy. Po kilku minutach wyszłam spod prysznica pachnąca wanilią. Zwinęłam włosy w tzw. turban a ciało zawinęłam w czarny ręcznik i wyszłam z łazienki. Podziękowałam w duchu Taylorowi ,że wniósł moje walizki do pokoju i nie byłam przez to zmuszona paradować przed moim bratem prawie naga. Otworzyłam jedną z wielu toreb i zaczęłam w niej szperać szukając czegoś w co mogę się ubrać. W końcu zdecydowałam się na seksowną, małą czarną i bordowe, błyszczące szpilki na platformie. Szybko się ubrałam a następnie stanęłam przed dużym, kwadratowym lustrem i sięgnęłam po buteleczkę podkładu. Wycisnęłam odrobinę pachnącego kremu na palec i energicznym ruchem rozsmarowałam na twarzy. Oczy podkreśliłam linerem, a rzęsy dość mocno, jak na mnie wytuszowałam. Wysuszyłam włosy, aby rozprostować je brutalnie prostownicą. Użyłam moich ulubionych perfum Calvina Kleina. Jęknęłam sfrustrowana gdy zobaczyłam, że została ich dosłownie łyżeczka. Rzuciłam jeszcze ostatnie spojrzenie na lustro aby upewnić się, że wyglądam przynajmniej w połowie jak cywilizowany człowiek po czym zeszłam na dół.

Gdy schodziłam po schodach dobiegł mnie głos mojego brata:
-Liv chodź tu na sekundę! Musisz mi pomóc.
Zapewne chodziło mu o sprawy kuchenne. Cały Taylor.
Zeszłam po stromych schodach i spojrzałam na brata.
-O jesteś, proszę cię pomó...Wow, Olivia. Wyglądasz zajebiście...chyba schowam cię w garażu żeby nikt mi cię tu nie zgwałcił - mrugnął do mnie na co wywróciłam oczami.
- W czym mam ci pomóc braciszku?
- Mogłabyś ubić śmietanę do truskawek ? -spytał.Podeszłam do niego i zabrałam mu mikser z dłoni.
- Widzę, że dzisiaj na bogato - zakpiłam.
- Będzie jeszcze kawior i Château ..- zmierzył mnie spojrzeniem uśmiechając się głupio.
- Że co?! Château?! To ile ty zarabiasz?
- Kiedyś ci powiem - uśmiechnął się ale coś w jego spojrzeniu mówiło ,że nie jest to nic dobrego. - Ubijaj szybciej tą śmietanę, bo nie zdążysz.
- Mogę jeszcze jej nie ubijać, więc się ciesz , że to robię - odburknęłam.
- No już, już . Nie bocz się na mnie. Zaraz przychodzą goście i nie chce żebyś była obrażona.
- No dobra, dobra. Idź się przebrać bo jak na ciebie patrzę to w takim stroju nie wyrwiesz żadnej laski. - wyszczerzyłam się do niego.
Uśmiechną się tylko i wyszedł z kuchni a ja zostałam sama ze śmietaną.

Za pięć ósma mój brat zszedł na dół. Miał na sobie czarne jeansy i niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami. Muszę przyznać, że gdybym nie była jego siostrą zapewne bym z nim kręciła.
- No, no, no Taylor. Dzisiaj to chyba wszystkie panny twoje. - powiedziałam na co on odpowiedział śmiechem.
-Zobaczymy mała...

Ding-dong.

- Ja otworzę. Ty idź zobaczyć czy wszystko przygotowaliśmy -powiedział Taylor. Kiwnęłam głową i poszłam do salonu. Usłyszałam jak Taylor wita zmajomych. Z tego co udało mi się usłyszeć było ich trzech. Zaczyna się robić ciekawie - pomyślałam.
Gdy upewniłam się , że wszystko jest na swoim miejscu, stanęłam przy oknie i wgapiałam się w Zatokę Nowojorską. Światło miasta odbijało się w lustrze wody, co jeszcze dodawało jej uroku.
Nagle usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam czterech chłopaków, z czego jednym był mój brat.
- O chłopie, nie mówiłeś, że przygruchałeś sobie jakąś laskę - powiedział zielonooki blodnyn.
- Właśnie stary- odezwał się drugi chłopak, tym razem brunet ale również o zielonych oczach - zwykle bierzesz jakąś laskę na jedną noc. Co się stało temu wielkiemu podrywaczowi?
Taylor posłał mi przepraszające spojrzenie po czym zwrócił się do chłopaków -bardzo śmieszne panowie, tak sie składa, że to moja siostra Olivia. Będzie u mnie mieszkać przez okres wakacji. Ale kto wie, moż i dłużej... - brat puścił mi oczko, po czym zwrócił się do mnie- Olivio, poznaj Jeremiego - wskazał na blondyna, który uśmiechnął się do mnie - ...Davida- tym razem na bruneta, który przesłał mi całusa - i Iana - pokazał ręką chłopaka, którego wcześniej nie zauważyłam. Jego przeraźliwie jasne, niebieskie tęczówki wpatrywsł się we mnie z ...obojętnością? Czarne włosy, były zmierzwione, a na czło opadało kilka kosmyków.
- Miło mi- powiedział, lekko się uśmiechając.
- Mi również jest bardzo miło was poznać - uśmiechnęłam się promiennie.

Przez następne pół godziny schodzili się goście. Taylor przedstawiał mnie każdemu z osobna. Przez trzydzieści miut poznałam około dwudziestu osób. Większość z nich to byli faceci. Były zaledwie jakieś dwie dziewczyny z którymi natychmiast sie zakumplowałam, siostry - Zoe i Maya. Zoe była rok starsza ode mnie a Maya w moim wieku. Obie były piękne, choć zupełnie inne. Zoe była blondynką o porcelanowej cerze i jasnych, błękitnych oczach, natomiast Maya była brunetką, o skórze w kolorze cappuccino i ciemno zielonych oczach. Dowiedziałam się później, że są siostrami przyrodnimi, a ojciec Mayi pochodzi z Jamajki.
- Chcecie jeszcze szampana? - spytałam dziewczyn, gdy dochodziła godzina dwudziesta trzecia.
-Ja nie, dziekuję - odparła Zoe
- A ja z chcęcią -powiedziała Maya - jak się bawić, to się bawić...
- Drzwi wyjebać ,okno wstawić - dokończyłam za nią, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Poszłam do kuchni ,biorąc zabierając uprzednio nasze kieliszki . Nalałam nam szampana ale przez przypadek oblałam też siebie.
- Cholera! - krzyknęłam tak, że parę osób obróciło z zaciekawieniem głowy w moją stronę.
Wzięłam kieliszki i poszłam do salonu.
- Uuu, widzę,że ktoś tu jest nieuważny - zaśmiała się Maya, gdy podawałam jej kieliszek.
- No trochę. Chyba za dużo wypiłam...A gdzie Zoe? - spytałam odstawiając swój kieliszek na szklany stolik.
- Spytaj swojego braciszka - wyszczerzyła się dziewczyna. Że co? Nawet dzisiaj nie mógł sobie odpuścić?! Niech no ja go tylko znajdę to...
- Nie mart się dziewczyno - rzekła Maya, widząc moją konsternację - oni od dawna mają się ku sobie.
-Skoro tak...ej poczekasz na mnie chwilkę? Pójdę tylko do łazienki i umyję ręce po szampanie bo zaraz wszystko się do mnie przyklei.
- Jasna sprawa, tylko wracaj szybko.
Uśmiechnęłam sie tylko i poszłam w stronę najbliższej łazienki.

♠♠♠
Hej ludki!
Drugi rozdział już za mną. Trochę długi ale no cóż; wiem, że na razie wieje nudą ale dopiero się rozkręcam . W następnym zacznie się coś interesującego.... :D
Spróbuję dodać dzisiaj jeszcze jeden ale nic nie obiecuję.
W każdym bądź razie, do nastepnego :*

Bad boys are good loversWhere stories live. Discover now