Rozdział 11

40K 2.2K 157
                                    

*James

Impreza była zajebista. Nawet nie przeszkadzał mi fakt, że to urodziny Olivii. Jedynym "ale" był sen.
O której się położyłem, nim wszystko ogarnąłem? O 7:40.
O której się obudziłem, a raczej zostałem obudzony ? O 7:50.
Cudownie nieprawdaż? A powiadają,że każda ilość snu jest dobra...
Usłyszałam jak ktoś krzyczy w korytarzu, i nie zgadniecie czyj słodki głos usłyszałem z samego rana. Tak, to Olivia. Perfekcyjny początek dnia.

Poleżałem chwilę w łóżku, ale stwierdziłem,że nie ma to sensu bo tak czy inaczej nie zasnę. Postanowiłem zrobić coś konstruktywnego więc zdecydowałem pobiegać wokół zatoki. Ogarnąłem się szybko i zszedłem na dół, do kuchni. Idąc przez korytarz widziałem jak gdzie niegdzie walaja sie jakieś puszki, chipsy, serpentyny w spreju. Boże,co tu się działo wczoraj.
Wchodząc do kuchni zobaczyłem,że na stołku barowym siedzi Kyla. Dziewczyna mnie nie widziała, więc w mojej głowie zrodził się pewien pomysl. Jak najciszej potrafiłem, podszedłem do niej i od tyłu złapałem ją po bokach, odkrywając tym samym od krzesła i podłogi.
- Co ty robisz ?! - dziewczyna pisnęła, a na jej twarzy malowało się przerażenie. Zaraz jednak zastąpił je uśmiech i chichot blondynki.
- Chciałem cię przestraszyć- wyszczerzyłem się - podobno skrajne emocje dobrze robią na elastyczność skóry - powiedziałem,za co dostałem od dziewczyny z łokcia w brzuch. Odstawiłem ją na podłogę i zabrałem się za robienie domownikom śniadanie. Postawiłem na pieczone jajko z boczkiem i sałatkę z pomidorami. Rozbiłem dziesięć jajek, pokroiłem mięso i warzywa oraz nastawiłem piekarnik. Kyla podeszła do mnie i bez słowa zaczęła robić sałatkę. Ja natomiast wlałem roztrzepane jajka do foremek po muffinkach, po czym wstawiłem je do piekarnika.
- Gdzie Olivia? - spytałem,gdy jej przyjaciółka kończyła rozkładać naczynia.
- Na tarasie z Mike'iem.
Na te słowa momentalnie się spiąłem. Sam nie wiem czemu. Podszedłem do drzwi prowadzących na taras i usłyszałem głos Mike'a:
-Jesteś piękna i cholernie mnie kręcisz. Wczoraj naprawdę chciałem to zrobić...

Czy on chciał się pieprzyć z pijaną Olivią? Fakt,nie lubię jej. Jest chamska,pyskata,leniwa i wredna. Jednak nawet ja nie próbowałbym niczego z nawaloną w trzy dupy dziewczyną.
Gdy to powiedział, wkurwiłem się. Zacisnąłem dłonie i wkroczyłem na taras.

-Czy ty gnoju chciałeś zaliczyć pijaną Olivię?!

Na dźwięk mojego głosu,oboje jak na zawołanie od siebie odskoczyli. A więc to tak?
Podszedłem do chłopaka i chwyciłem go za koszulkę.
- Jeśli chciałeś to zrobić,to przysięgam,że osobiście zniszczę ci życie.

- Stary,luzuj, to nie ja.To Olivia się na mnie rzuciła. - krzyknął chłopak.

- Taaaa,bo ci uwierzę - zadrwiłem - to,że byliśmy przyjaciołmi nie znaczy dla mnie nic,jeśli skrzywdzisz ją albo jej brata. Lepiej sobie uważaj Jefferson - popchnąłem go, po czym splunąłem na podłogę obok niego.
Musiałem jakoś rozładowić niewyobrażalne wkurwienie,które mnie ogarniało. Zabrałem klucze i wyszedłem na siłownię. W drodze do auta napisałem jeszcze wiadomość do Taylora,że wrócę wieczorem.

Bad boys are good loversWhere stories live. Discover now