Rozdział 30

20.2K 1K 175
                                    

Mijały miesiące,w końcu nastał grudzień. Zima w Nowym Jorku zapanowała już na dobre. Dzień w dzień padał biały puszek zwany śniegiem,brutalnie zgniatany przez koła samochodów pędzących po ulicach miasta. Bezwzględnie czuło się magię nadchodzących świąt chociaż nie była ona tak silna jak w przeddzień wigilii.   Przez ten czas stosunki moje i Jamesa poprawiły się. Można powiedzieć że zachowywalismy sie jak starzy przyjaciele,choć do przyjaźni było nam poniekąd daleko. Dwa tygodnie przed świętami postanowiłam porozglądać się trochę za prezentami. W sobotnie popołudnie umowiłam się z Mayą do galerii handlowej. Około godziny czwartej miałam się z nią spotkać pod wielką choinką. Spóźniała się więc miałam czas pójść po kawę do Starbucksa i usiąść na jednej z ławek okrążających wymienioną choinkę.  Drzewko miało jakieś siedem metrów,może więcej. Na samym szczycie została umieszczona srebrzysta gwiazda, a gałęzie były oplecione światełkami. W wielu miejscach wisiały też piękne srebrne bombki. Całość prezentowała się wyjątkowo pięknie i świątecznie. Zafascynowana tym widokiem nie zauważyłam gdy przyjaciółka rzuciła mi się od tyłu na szyję.
- Nie musisz mnie dusić wiesz? To nie te święta. - wykrztusiłam.
- W które święta się kogoś dusi? - szatynka odsunęła się ode mnie z dziwnym uśmiechem.
- W któreś na pewno - wzruszyłam ramionami i zdjęłam czapkę bo było mi gorąco. -Więc gdzie idziemy najpierw?
- Chciałam poszukać coś dla rodziców i Ia...
- Iana?!
-No...tak. - dziewczyna się zarumieniła. A to krowa,nic mi nie powiedziała.
- Masz mi wszystko opowiedzieć - odparłam, szczerząc się. - Ale nie teraz, teraz chodźmy po prezenty!

Dwadzieścia minut później siedziałyśmy w księgarni. Na pierwszy ogień poszła Zoe. Postanowiłam kupić jej coś,co ją naprawdę ucieszy. Niedługo urodzi,więc dziecko zajmie jej dużo czasu. Chcę,żeby przez te parę miesięcy miała jeszcze chwilę przyjemności. Od Mike'a dowiedziałam się,że dziewczyna uwielbia czytać horrory,szczególnie takie dające dużo emocji. Postawiłam na "To" Stephena Kinga. Mając załatwioną część prezentu dla dziewczyny,przechadzałam się pomiędzy drewnianymi regałami w poszukiwaniu czegoś na prezent dla brata. Zaszłam na dział z filmami i grami. Zauważyłam kosz z przecenionymi płytami. W takich zawsze można znaleść perełki. Po przekopaniu wszystkich niskobudżetowych filmów już miałam sobie odpuścić ale zauważyłam ładnie przystrojone pudełeczko. Zanurkowałam w metalowym koszu, po czym wyjęłam trylogię Władcy Pierścieni. Wiedziałam,że Taylor kocha ten film. Gdy byliśmy mali,katował mnie nim na okrągło,przez co ja też go polubiłam. Musiałam mu to kupić. Było skompletowane, pięknie zapakowane i z dodatkowymi materiałami oraz plakatem. Po prostu nie mogło mu się nie spodobać!

Upewniłam się,że Maya wciągnęła się w czytanie magazynu,zapłaciłam szybko za zakupy po czym udałam się do sąsiedniego sklepu z biżuterią. Od progu powitała mnie świąteczna muzyka i zapach drogich perfum. Podeszłam do przeszklonej lady. Jakieś dwie starsze kobiety rozmawiały przy wyeksponowanej kolii z diamentów. Zaczęłam przeglądać biżuterię. Moją uwagę przykuł wisiorek z koniczyną na delikatnym łańcuszku,który na jednym liściu miał jakiś kamień.
- To szmaragd. - odwróciłam się i zobaczyłam ciemnowłosego chłopaka o cudownych niebieskich oczach. Podszedł do mnie i spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Ian, co tu robisz? - spytałam,nie mogąc oderwać wzroku od tęczówek bruneta. Co za zbieg okoliczności,że przyszedł akurat gdy jestem tu z Mayą.
- Wybierałem prezent dla Mai. Zaszedłem tu bo chciałem kupić jej jakąś biżuterię i zobaczyłem jak stoisz przy ladzie. Przypomniałem sobie skąd Cię znam więc podszedłem.
- Więc wybrałeś już coś?
Chłopak pociągnął mnie do przeciwległej szklanej lady, w której stały pierścionki.
-Oświadczysz się jej? - wydusiłam.
-Co? Nie! - Zaśmiał się - chcę się jej spytać czy zostanie moją dziewczyną.
-Ooo,jeju jakie to urocze. Na pewno się zgodzi! - przyklasnęłam, nie kryjąc radości. Chłopak tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.
Pożegnałam się z nim, jeszcze raz przestrzegając go przed tym, że Maya jest tu ze mną więc ma się nie wychylać, po czym skierowałam się do sąsiedniej perfumerii. Wciąż nie miałam pomysłu na prezent dla przyjaciółki, ale miałam nadzieję, że miłe panie z drogerii mi doradzą. Gdy tylko przekroczyłam próg sklepu podeszła do mnie urocza blondynka ubrana w czarną sukienkę z rękawkami.
-Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? - spytała,uśmiechając się promiennie.
- Właściwie tak,szukam prezentu dla przyjaciółki. - powiedziałam. Dziewczyna pokiwała głową po czym poprowadziła mnie za sobą.

Bad boys are good loversDove le storie prendono vita. Scoprilo ora