ROZDZIAŁ 20 - NIE randka

968 23 3
                                    

ZANE

- Popierdoliło was.

- Obiecałeś się słuchać. - Wytknąłem mu.

- Do reszty was popierdoliło. Nie wstąpię w żadnej sztuce.

- Dla Charlotte - przypomniała mu dziewczyna.

- To szantaż - westchnął głęboko. - Do tego emocjonalny.

- Nie zachowuj się jak baba Wilson. - Levi tracił resztki samokontroli. - Nawet nie wiesz ile zioła i dragów poszło na to by cię tam wkręcić, więc teraz idź tam i podbij serce tej swojej laski.

- Zakładaj te rajki i wychodź na tą scenę!

- Rajtki? - Zdziwiła się Katy. - Pomyliło ci się chyba z baletem.

Szlag faktycznie.

- Dobra nieważne. - Poczułem zażenowanie.

- Asher Wilson to ty prawda? - Podeszła do nas kobieta w średnim wieku. Miała krótkie sięgające do uszu brązowe włosy i tego samego oczy. - Jestem Pani Murphy, dość późno dołączyłeś do naszej obsady, rozpoczynamy twoją scenę, wychodzisz.

- Powodzenia! - Wykrzyceliśmy całą trójką za nim.

Zachowywaliśmy się pewnie jak idioci, dopngując na Ashera tak jakbyśmy byli co najmniej jego rodzicami. Jednak nie przejmowaliśmy się tym zbytnio. Chłopak wszedł na scenę z trzęsącymi się nogami. Nigdy w życiu nie widziałem chłopaka w takim stanie. Stanął na scenie pośród innych członków obsady i rozpoczęli próbę.

SCENA I

Werona. Ogród Capuleta.

Wchodzi ROMEO, samotnie.

ROMEO

Czy mogę odejść, gdy tutaj mam serce?
Wróć, głupie ciało, i odnajdź swój środek.
Przeskakuje mur ogrodu.

BENVOLIO

Romeo! Bracie! Romeo!

MERCUTIO

Jest mądry
I, na me życie, śpi już w swoim łóżku.

BENVOLIO

Biegł tędy, skoczył przez mur do ogrodu.
Wołaj, Mercutio.

MERCUTIO

Zaklinać też będę.
Romeo! Chory! Szalony! Namiętny!
Kochanku! Ukaż nam się jak westchnienie,
Choćby raz zrymuj, a będę spokojny;
Zawołaj "biada!", "miłość" i "zawiłość",
Do pięknej kumy mej Venus choć słówko
Urocze powiedz; rzuć jedno przezwisko
Na oślepłego jej syna, Adama,
Zwanego młodym Kupidynem, który
Strzelał tak celnie, gdy król Cophetua
Kochał żebraczkę! — Nie słyszy, nie piśnie
I nie drgnie nawet. Zmarł głupiec i muszę
Zaklęciem wezwać go. — Więc cię zaklinam
Na Rosaliny gorejące oczy,
Czoło wysokie i szkarłatne wargi,
Na piękne stopy jej i proste nogi,
Na kołyszące się biodra z wszystkimi
Przyległościami otaczającymi,
Byś w swej postaci zjawił się przed nami!

BENVOLIO

Jeśli cię słyszy, może się rozgniewać.

MERCUTIO

To go rozgniewać nie może. W gniew wpadłby,Gdybym duchowi wielce przedziwnemu
Nakazał stanąć w kręgu jego miłej
I stać pozwolił mu tak długo, póki
Nie chciałby opaść pod wpływem jej zaklęć;
Złośliwe byłoby to. Lecz zaklęcie
Moje jest piękne i uczciwe. Imię
Jego najmilszej użyte zostało
Jedynie po to, by się tutaj stawił.

BROTHERS'S GUARDIANWhere stories live. Discover now