Rozdział 1

483 27 13
                                    

Rozdział 1

Violet

Spałam może jakieś dwie godziny. Słaby wynik, jak na to, że przede mną był cały dzień szkoły, ale trudno. Sukces przyjaciółki świętuje się raz!

Wstałam i udałam się do łazienki. Oblałam twarz lodowatą wodą, by się rozbudzić. Przykryłam warstwą korektora ciemne plamy pod oczami i przeczesałam niedbale kosmyki włosów.

- Val? - zawołała zza drzwi mama. - Jak chcesz mogę cię podwieźć, ale musiałabyś się pospieszyć, bo już jestem trochę spóźniona.

- Spoko, ja sobie pojadę autobusem. - Wyszłam z łazienki.

- Ale jakbyś chciała to naprawdę...

- Mamiś, wyluzuj. I tak jeszcze jestem nieogarnięta. No i po co masz specjalnie mnie odwozić? Jedź prosto na to spotkanie - uspokajałam.

- No, dobra - westchnęła. - Pamiętaj, żeby po szkole wrócić w miarę szybko, okej?

Ah, tak. Jakiś nowy koleś do nas wbija - przypomniałam sobie. Ciekawiło mnie, kim może być ten facet. Znając mamę, kimś ważnym i nudnym. No, ale jej ma się podobać. Nie mnie.

Zebrałam z biurka najważniejsze książki i notatnik, a następnie zbiegłam na dół. Chwyciłam w kuchni gofra z kremem czekoladowym, którego mama przygotowała na śniadanie. Drugą ręką zgarnęłam kurtkę z wieszaka i wyszłam. Biegnąc przez osiedle, wpadłam, prawie dosłownie, na Marcusa.

- Hej! Też spóźniona? - rzucił rozbawiony.

- Nawet bardzo! - wydyszałam.

- To się zmieni, jak w końcu zdam prawko i będziemy się wozić codziennie rano... - rozmarzył się.

- Nic się nie zmieni, bo nie wsiądę z tobą do auta - stwierdziłam od razu, wytrzeszczając oczy.

- Ej! Nie jestem takim beznadziejnym kierowcą! - obraził się.

- Huh, powiedz to egzaminatorowi, który oblał cię już trzy razy - parsknęłam. Szatyn przewrócił oczami.

Jakieś dwadzieścia minut później byliśmy na dziedzińcu szkoły. Oczywiście spóźnieni, jak nie wiem co. Na wejściu dostaliśmy ochrzan od dozorcy, po czym rozbiegliśmy się do klas. Akurat trwały zajęcia z projektowania. Przeszłam przez całą salę, przepraszając wykładowcę za zakłócenie zajęć i zasiadłam w ławce obok Riley. Błękitnooka uniosła głowę ku mnie i posłała mi delikatny uśmiech.

- Co dzisiaj przerabiamy? - szepnęłam.

- Asymetria w modzie codziennej - odczytała z notatnika.

Lekcja mijała mozolnie, gdyż była nastawiona na nudne wykłady. Cieszyłam się, kiedy belfer oznajmił, że na kolejnej godzinie przerobimy temat w praktyce. Lubiłam projektować nowe ciuchy, a jeszcze bardziej wprowadzać te projekty w życie. Tak więc, kiedy na kolejnej godzinie zajęć przed nosem wylądowały mi wielkie pudła z kolorowymi tkaninami, kompletnie odpłynęłam i zajęłam się zadaniem.

- No, dobrze. - Nauczyciel klasnął w dłonie, domagając się uwagi. - Czas nam się kończy, więc przejdę po sali i obejrzę wasze prace - poinformował.

Siedziałam na samym końcu pomieszczenia. Miałam jeszcze sporo czasu zanim mężczyzna się do mnie dowlókł. Poprawiałam sobie na spokojnie ostatnie elementy sukni na manekinie i dobierałam biżuterię.

Lesbian Panic [ ZAKOŃCZONE ]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang