Do domu

59 3 0
                                    

- Nie znam cię , nie znam tu nikogo chce.. poprostu wrócić do domu - gdy to mówiłam widać było, że naprawdę tęsknię za domem za moim nie prawdziwymi rodzicami, ale kochałam ich przecież wychowali mnie
- widzę się że rozmarzyłaś , nie będę powtarzał tu jest twój dom czy chcesz tego czy nie.- odsunął od siebie talerz pokazując że już nie chce jeść i wstał od stołu czekając na mnie. Gdy też wstawałam zabrał mnie na duży hol walczyli tam więc można było domyśleć się że. Trenują tu.
I że ja mam się bić z tymi wielkoludami
Co za porażka gdy tylko zobaczyli mojego brata odrazu odłożyli broń i ukłonili mu się , ale on się dobrze urządził aż zaczynam mu trochę zazdrościć tej sławy. Przedstawił mnie i wyszedł tak porostu wyszedł ham, zostawił mnie samą z nimi ma pewnie nadzieję że mnie ugryzą i umrę. Jeden z tych chłopaków podszedł był to ten sam z rana który zawołał mnie na śniadanie, patrzyłam na niego i nie mogłam zrozumieć dlaczego on dla mnie taki ciekawy co w nim jest
Oczywiście prócz tego że jest wampirem
Podał mi broń i kazał ustawić się do walki na przeciwko mnie stanął jeden z tych psychicznych gości
- ale - zamknęłam usta zastawiając się czy ty powiedzieć, ale chyba chłopak domyślił się i powodział za mnie
- ale czy masz walczyć z tym wielkoludem? - zaśmiał się rozbawiony
- N.i.e , twój brat nie pozwoli cię zabić Dopiero co cię odzyskał -
Tak..no już ją się wzruszyłam ta ironia w moich myślach.
- a więc co robię w takiej pozycji trzymając tą cholernie ciężką broń ile ona ma? 6 kilo ?-
Zapytałam rozglądając ja w sumie była ładna podobała mi się
- musisz stać i próbować zranić tego o kretyna przez sobą -
Spojrzałam na niego marszcząc brwi
- a dlaczego nie ciebie? -
Chłopak jakby widział że zadam to pytanie odrazu odpowiedział
- Bo ja tu rządzę,i ja mówię kto co ma robić -
Nie no zajebiscie dopiero co miałam normalne życie, Rodzinę przyjaciół ciekawe wycieczki a teraz co?
Jestem uwięziona stoje przez jakimś fagasem którego mam skrzywdzić co jest z tym światem nie tak?
- a więc jak mam to zrobić?-
Spytałam mając nadzieję że chociaż pokażą mi jak to się robi, ale chyba się przeliczyłam

- sama myśl - chłopak usiadł na krześle patrząc co będę robić.

Więc nic mi nie zostało tylko moczyć na siebie gdy chłopak zaczął na mnie iść ja z przerażenia zrobiłam zamach sztyletem i rzuciłam nim trafiając tego chłopakowi w ramie. Jezu co ja narobiłam a jeśli ukarzą mnie za to Boże.. ale ten idiota nadal siedział na krześle z poker face
Nawet nie wstanie by ratować kolegę co za męska solidarność
On się wykrwawia a ja stoję i nie wiem co mam robić
Po chwili rozmyślała doszłam do wniosku że samo stanie i patrzenie mu nie pomoże więc kucnełam przed nim i zaczęła opatrywać ranę gdy on nagle podniósł się i przerzucił mnie tak bym to ja teraz Leżała

- Ała! -

Krzyknęłam a on się tylko zaśmiał wyjmując sztylet który mu wbiłam Niechcący
- Brawo Maik - odezwał się ten z krzesła
- dzięki Blais-
Hm...jeden to Maik. A ten uroczy to Blais
Stop, stop , stop jaki uroczy
- a ty co tak głową kręcisz zamyślona -
Odezwał się Blais a ja tylko spuściłam wzrok
- musisz poćwiczyć jeszcze i nie ratować a robić do końca-

- nie jestem morderczynią żeby kogoś zabijać!- powiedziałam wkurzona, dlaczego oni mnie traktują raz jak jakaś waze która kosztuje majątek i boją się jej dotknąć a raz jak jakiegoś robota do zabijania
- No , no księżniczką nie ładnie tak na mnie głos podnosić nie jestem twoim żałosnym przyjacielem marcusem-

- go masz zostawić w spokoju! To mój najlepszy przyjaciel - byłam naprawdę wkurzona i nie potrafiłam zapanować nad nową ciała i tonem
- czyli tak chcesz się bawić? Ciekawe czy też będziesz taka głośna jak ktoś ci język odetnie albo zamknie w pokoju z wilkiem -
Teraz naprawdę zaczęłam się bać,ale próbowałam tego nie okazywać bo przecież o to mu chodzi chce mnie zastraszyć.

Po kilku minutach wszedł mój brat mówiąc Blais'owi, że ma mnie zabrać do pokoju i pilnować bym nic nie wywineła
Mam siedzieć w jednym pokoju  z obcym , ale uroczym facetem
To naprawdę głupie żarty które mi się nie podobają.

Innocent MerryOù les histoires vivent. Découvrez maintenant