Prolog

452 38 10
                                    

Taehyung, pov.

Siedziałem z telefonem w dłoni zaniepokojony oczekując jakiejkolwiek wiadomości od Jungkooka. Wpatrywałem się tępo w biały ekran błagając w duchu by w końcu po lewej stronie pojawiły się te cholerne trzy kropeczki. Co za... Nierozsądny kretyn, dałem się mu wyciągnąć na jakąś imprezę niby do jego nawet bliskiego znajomego. Znajomego, który ma prawie trzydziestkę na karku i jest dilerem narkotykowym. Uniosłem wzrok akurat w momencie w którym mężczyzna rozsypał na stół białą zawartość i kartą debetową ułożył narkotyki w cienką linię.

- No to smacznego moi drodzy!- wydarł się, jego głos rozniósł się po całym domu zwołując do siebie innych, równie co on spragnionych narkotyku. Przyglądałem się tej scenie naprawdę przerażony. Jak Jungkook ich do jasnej cholery poznał? Facet był prawie drugie tyle starszy od nas i gdzieś miał konsekwencje swojego zachowania. Nachylił się nad stołem i zatykając sobie jedną dziurkę w nosie wciągnął odrobinę koksu i z zadowoleniem się wyprostował krzycząc jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa.Po co ja się dałem namówić żeby tu przyjść? Siedzę na imprezie łysego, napakowanego gościa i co chwila uświadamiam sobie jak bardzo są to niebezpieczni ludzie... Zdenerwowany wróciłem wzrokiem do telefonu. Ani jednej pieprzonej odpowiedzi... Co ja teraz miałem do cholery zrobić? Jungkook wyszedł jakąś godzinkę temu na zewnątrz z facetem, którego pierwszy raz widziałem na oczy. Dorosły chłop wyciągnął piętnastolatka niby tylko na papierosa. Lecz do tej pory zdążyliby wypalić co najmniej dwie paczki.

- Chyba cię zabije za to...- warknąłem sam do siebie i podniosłem się z kanapy. Skłamałbym gdybym powiedział, że nic nie wypiłem, bo wypiłem... Nie jakoś dużo, ale wystarczyły mi dwa piwa bym złapał humorek.Podszedłem do tego całego gospodarza imprezy. Musiałem go o tym poinformować, może choć trochę ruszy go sumienie i wykona telefon do tego faceta z którym Jungkook wyszedł. Przez alkohol stresowałem się jeszcze bardziej niż zwykle. Bo zwykle nie przejmowałem się aż tak, Jungkook jak Jungkook był zdolny do naprawdę wszystkiego. Nie dziwiły mnie żadne jego akcje, ale wypił sporo więc nie chciałem by zrobił sobie jakąś krzywdę.

- Um...- zacząłem niepewnie spoglądając na mężczyznę, jego nieobecne oczy nie sprawiały wrażenia przyjaznych. - Cześć, mam pewną sprawę.- odparłem stojąc blisko niego, nie wiedziałem jak mam się przy nim zachowywać. Nie dość, że był przerażający to jeszcze był pod wpływem.

- Chcesz trochę towaru?- zapytał i ku mojemu zdziwieniu wyciągnął z kieszeni torebki z różnymi substancjami.

- Mam tak.- mruknął i musiał przymrużyć oczy by zidentyfikować to co ma w dłoni. Zamrugał szybko oczami jakby chciał sobie wyostrzyć wzrok. Trochę marnie mu to szło... - Dobra mam tak.- odparł cicho pokazując mi co ma. Miałem mu już przerwać, ale otworzył usta zaczynając znowu gadać.- Tradycyjnie marihuana, powoduje euforię i chichot. Mało szkodliwe.- odparł pokazując mi woreczek z narkotykiem, zastanawiałem się jakim cudem niby ma być to ,,mało'' szkodliwy towar.-Ja nie w tej sprawie...- mruknąłem próbując mu przerwać, wydawało mi się, że mnie nie usłyszał bo jak zaczarowany ciągnął dalej.

- Tu mam kokainę, podobnie jak do marihuany powoduje ona euforię. Czujesz młody taki cudowny błogostan.- mruknął i odłożył woreczek na bok, ze szeroko otworzonymi oczami obserwowałem jak pokazuje na wysokości mojej twarzy kolejny, ku niczyjemu zdziwieniu biały proszek.
- Moje ulubione... Amfetamina.- odparł dumnie unosząc do góry podbródek. - Tak jak przy innych występuje stan euforii, nad to masz przypływ energii i brak potrzeby snu. W chuj studentów w to ode mnie kupuje.- odparł trzymając w dłoni swoje maleństwa, uniosłem brew gdy kciukiem pogładził delikatnie foliowy woreczek. - To, który towar chcesz?

- Nie chce żadnych narkotyków.- powiedziałem już zirytowany, obrzuciłem mężczyznę krzywym spojrzeniem. Ku mojemu szczęściu wydawał się tego nie zauważyć.

Root for your enemy. / TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz