Rozdział trzynasty (dokończenie)

510 43 10
                                    

Budzi mnie przeraźliwy pisk, który rani moje uszy i powoduje, że czaszka niemal eksploduje. Czuję ból w żołądku i z trudem przełykam ślinę. Nadal niewiele do mnie dociera. Leżę na łóżku i wpatruję się w jasne światło. Moje dłonie i nogi są skrępowane skórzanym pasem, którego ktoś przymocował do metalowej ramy łóżka. Nie mogę się ruszyć. Dźwięk o nienaturalnie wysokim natężeniu doprowadza mnie do szału. Wyłączcie to! Wyłączcie! Wiję się na wilgotnym prześcieradle i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jestem...naga. Spoglądam z przerażeniem na swoje blade ciało lecz nie dostrzegam na nim nowych ran czy nawet siniaków. Próbuję sobie przypomnieć jak się tutaj znalazłam, ale pamiętam jedynie ciało zamordowanej matki i Tony'ego. Paskudne piszczenie wwierca mi się w mózg, wyginam kręgosłup, szarpię się, ale to tylko sprawia, że pasy wżynają mi się mocniej w skórę.

– Przestańcie! – Krzyczę zaciskając pięści. – Wyłączcie to!

Ból jest tak silny, że zaraz rozerwie mi skronie. Zamykam powieki lecz w tym samym czasie na twarzy ląduje mi coś zimnego i mokrego. Ktoś ociera mi tym czymś policzki, szyję i klatkę piersiową, a następnie wciska na głowę jakiś metalowy hełm.

– Co robisz? – Pytam ledwie panując nad histerią.

Nikt nie odpowiada. Usiłuję się przyjrzeć lecz biała maseczka i długi lekarski fartuch skutecznie maskują wygląd. To może być każdy. Niespodziewanie ten ktoś podchodzi do mojej ręki i bez najmniejszego wahania wkuwa się w żyłę. Wrzeszczę, gdy ogień rozprzestrzenia się po całej skórze.

– Co mi robisz!? – Krzyczę wbijając zbolały wzrok w sufit.

Cieniutki wężyk oplata moje przedramię, przechodzi przez brzuch i wspina się wyżej aż do stojaka z niewielkim woreczkiem z mętną zawartością. Ta sama osoba doprowadza też kable do hełmu. Podłącza je i wychodzi z pomieszczenia. Znów jestem sama. Nieoczekiwanie pisk milknie, a mnie ogarnia senność. Staje się ociężała i bezwładna. Gdy resztą sił wpatruję się w sufit, uświadamiam sobie, że już nie jest biały. Ma kolor tabletek wspólnoty.

– Jesteśmy tutaj, żeby ci pomóc. – Nagle rozbrzmiewa obcy głos. – Sprawdzimy, do czego jesteś w stanie się posunąć. Dotrzesz do skraju wytrzymałości, a każda twoja reakcja będzie przez nas monitorowana.

Zamykam oczy gotowa oddać się morfeuszowi, kiedy nagle głośny pisk znów paraliżuje mnie od środka. Jednostajne, wwiercające się w mózg dźwięki powodują mdłości. Pragnę się uwolnić lecz wcześniej podana substancja w strzykawce, pozbawia mnie wszelkiej energii. Leżę więc bezbronnie niczym ścięta kłoda. Nie wiem ile czasu mija, ale na moją twarz znów zostaje zarzucone coś zimnego i mokrego. Słyszę niepokojący szum wody i kiedy otwieram usta, by zaczerpnąć powietrza, te niemal natychmiast przysysają się do nieznanego materiału. Mam wrażenie, że znajduję się ponad powierzchnią i tonę.

Idę na dno jak kamień.

Zaciskam palce na metalowej ramie łóżka, podkurczam palce u stóp. Kręci mi się w głowie, płuca zaciekle walczą, o najmniejszy haust powietrza.

– Moja rodzina nie dawała mi szczęścia.

Ten głos! Serce uderza boleśnie o żebra, kiedy spośród szumu wody wyłapuję słowa taty. Czy on tutaj jest? Czy widzi co mi robią? Piszczenie kolejny raz ustępuje. Zabierają też szmatę z mojej twarzy. W pokoju, w którym jestem temperatura zaczyna niebezpiecznie spadać. Drżę z zimna, a moim jednym schronieniem jest głos taty. Tak bardzo za nim tęsknię!

– Nie kochałem żony ani córki. – Mówi spokojnym tonem. – Zwłaszcza córki.

Nie! Nie! To niemożliwe! Tata mnie kochał!

– Nie chciałem poświęcać jej uwagi. Męczyła mnie. Była jak wrzód na dupie, z którym przyszło mi żyć.

Rzucam się na łóżku, nie mogę znieść tych słów. Proszę, nie mów więcej! Nie mów! Z moich podrażnionych jasnym światłem oczu tryskają łzy. Nie umiem poradzić sobie z brutalnością i oziębłością, która wypływa z ust taty. Niespodziewanie lampy gasną, otacza mnie przerażająca ciemność i wówczas kolejny raz pisk wypełnia moje uszy. Krzyczę próbując podnieść ręce.

– Wypuście mnie! – Żądam. – Nie macie prawa mnie tutaj trzymać! 

Till the Last Breath / ZOSTANIE WYDANE /Where stories live. Discover now