19.

48 9 3
                                    

Wszyscy zebrani w pomieszczeniu czekali w napięciu na przyjście głównych gwiazd wieczoru.

Wymieniali co chwila spojrzenia między sobą, przymierzając się do ataku radością i euforią w momencie, kiedy wyczekiwana para przejdzie przez próg pokoju.

Nagle przeszklone drzwi otworzyły się, a wszyscy goście podskoczyli na widok Zygmunta i Elżbiety.

Od razu na szyję rzucili im się ich najbliżsi przyjaciele, Juliusz i Adam, a szczęśliwa Elżbieta uściskała ich i potem już do wszystkich, zaczęła wymachiwać trzęsącą się ręką, ukazując piękny pierścionek zaręczynowy, który sprezentował jej Zygmunt.

Kobieta otarła łzy i przytuliła wszystkich po kolei, dziękując im za niespodziankę, a Zygmunt przybijał z każdym z obecnych gości piątkę.
Objął swoją narzeczoną w pasie i zaczął się z nią przechadzać, zaprowadzając ją na honorowe miejsce przy długim stole. Usiedli obok siebie, trzymając się za ręce, a pozostali zaczęli śpiewać różne piosenki na znak wiwatu, na co przyszła para młoda reagowała śmiechem.

Niechaj gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie! - wyrwał się nagle ze swoim śpiewem Juliusz, co prawda fałszując, ale śpiewając ze szczerego serca.

Adam trącił go delikatnie łokciem i ze śmiechem pokręcił głową.

— Nie jestem pewien, czy to się śpiewa na imprezie zaręczynowej - zauważył, a Juliusz wzruszył ramionami.

Po wyrażonych za pomocą wszelakich melodii gratulacji Norwid postanowił wznieść toast za narzeczeństwo, a po wielkim łyku szampana wszyscy zajęli miejsca, skupiając jednak swój wzrok i uwagę na parze, z której to powodu odbywała się ta impreza.

— Opowiadaj, jak się zaręczyliście! - ponaglił ręką Zygmunta Norwid, niemal podskakując na swoim krześle, na co Zygmunt wymienił rozbawione spojrzenie ze swoją przyszłą małżonką i niczym gospodarz na tradycyjnej, staropolskiej biesiadzie podniósł się i zaczął opowiadać.

— Staliśmy w parku, obserwując wiewiórki, które przebiegały ochoczo między naszymi nogami - zaczął, a wszyscy wydali z siebie głośne "uuu", na co Elżbieta parsknęła pod nosem i złapała Zygmunta za rękę, patrząc na niego od dołu. — Nagle, kiedy z drzewa ponad nami zaczęły spadać małe kwiatki, była to bowiem jabłonka, wiedziałem, że to ta chwila. Na dodatek wokół nie było ludzi, więc uklęknąłem i po prostu to powiedziałem... - przyklęknął przy Elżbiecie, by odpowiednio zademonstrować przebieg wydarzeń. — "Czy wyjdziesz za mnie?" - przeniósł wzrok na pozostałych, którzy zaśmiali się. — Na to ty, najdroższa odpowiedziałaś...

— Tak! - wykrzyknęła kobieta, ucałowała Zygmunta i wszyscy ochoczo zaczęli bić brawo.

— Taki teatr to ja mógłbym oglądać - Fryderyk nachylił się do Ferenca, mówiąc to odrobinę za głośno, co odbiło się kolejnymi chichotami.

Elżbieta spędzała czas głównie na jedzeniu, rozmawianiu i plotkowaniu z najbliższej siedzącymi przy niej gośćmi, jednak co jakiś czas oczy uciekały jej do Juliusza i Adama, szepczących do siebie i śmiejących się z własnych żartów, którymi jednak nie dzielili się z resztą.

Zmarszczyła brwi na odwrót i uśmiechnęła się z rozczuleniem.

— Hej, Julek, może wam też niedługo wyprawimy takie przyjęcie? - mrugnęła do niego, a Juliusz odwrócił się zarumieniony.

— Niewykluczone - odparł Adam tym samym tonem i Elżbieta uniosła brew.

— Czyli widzę, że już na poważnie rozważacie waszą przyszłość - Zygmunt dołączył się do rozmowy, przełykając ciasto.

♪ DO RE MIckiewicz ♪ || Polski Romantyzm Modern AU ✓Where stories live. Discover now