Rozdział 18 - Zemsta jest słodka

14 2 0
                                    

Razem z Francisem udawaliśmy, że w poniedziałek nic się nie stało. Zachowywaliśmy się tak jak zawsze. Tak, jakby nie powiedział, że jestem brzydka, a potem mnie nie skomplementował.

Zaczynało mnie to już męczyć. To on ciągnął dalej tą grę, ale ja po prostu chciałam się z nim zaprzyjaźnić.

- W ramach zapoznania się ze stolicą naszego kraju, na następnej godzinie wychowawczej, która jest za tydzień, wybierzemy się na wycieczkę po ulicach Paryża – oznajmiła nasza wychowawczyni pod koniec lekcji geografii. – Rozdam wam teraz zgody, które muszą podpisać wasi rodzice, abyście mogli na nią wyruszyć. Mam nadzieję, że będzie sporo chętnych – podniosła głos, ponieważ zadzwonił dzwonek, powodując zamieszanie uczniów, którzy zaczynali się pakować.

Wzięłam kartkę od nauczycielki i schowałam do plecaka. Była to już ostatnia lekcja, a więc mogłam już udać się do domu.

Zarzuciłam plecak na plecy i podeszłam do biurka nauczycielki, która spinała ze sobą jakieś dokumenty. Chciałam wziąć od niej materiały dla Megan, ponieważ od początku tygodnia nie było jej w szkole. Złapała jakiegoś wirusa i całe dnie leżała w łóżku.

- Em... Przepraszam... Czy mogłaby dać mi pani kartę pracy, którą wypełnialiśmy dzisiaj na lekcji? Chciałabym przekazać ją Megan Vidal.

- Tak, jasne! Bardzo się cieszę, że mnie o to poprosiłaś! Megan na pewno również jest dumna, że ma taką dobrą przyjaciółkę – uśmiechnęła się i podała mi to, co chciałam. Podziękowałam i gdy chciałam już iść zatrzymała mnie. – Poczekaj, Alice. Wiem, że już po godzinach, ale czy mogłabyś na chwilę zostać?

- Oczywiście – odpowiedziałam, chociaż w środku zastanawiałam się, dlaczego chce ze mną porozmawiać. A może po prostu mam jej w czymś pomóc?

Zaczekała, aż wszyscy wyjdą z klasy, a wtedy wreszcie rzekła:

- Usiądź, proszę.

Zrobiłam to, a ona zrobiła do samo. Dopiero wtedy kontynuowała:

- Nie chcę się wtrącać w nie swoje sprawy... Chociaż w sumie w jakimś sensie taki jest mój cel, jeżeli chodzi o sytuacje pomiędzy moimi wychowankami, prawda? Zauważyłam jednak, że odkąd tutaj przyjechałaś, praktycznie nikt nie podszedł do ciebie z chęcią zaprzyjaźnienia się.

Zatrzymała się na chwilę, a ja spojrzałam na nią zaciekawionym spojrzeniem.

- Jak się czujesz w nowej szkole?

Tym pytaniem kompletnie zbiła mnie z pantałyku.

- Jest... w porządku – skłamałam.

Dlaczego? Dlaczego skłamałam?

Nie wiem. Po prostu... nie chcę, aby ktokolwiek się o mnie martwił, ani przejmował się tym, co się dzieje. Czuję się niekomfortowo, gdy ktoś się nade mną lituje.

Przecież daję sobie radę sama, prawda?

- Dobrze. Możesz już iść, ale wiedz, że gdyby coś, zawsze możesz do mnie przyjść.

Skinęłam głową.

Jasne, że wiedziałam.

Ale co to by dało?

Czy to by w czymś pomogło?

Francis

Wyjechałem z klasy, odwracając tylko na chwilę głowę, aby uchwycić spojrzeniem Alice. Stała przy biurku i rozmawiała z nauczycielką. Czy coś się stało?

- Aua! – usłyszałem.

Natychmiast spojrzałem z powrotem przed siebie, gdzie stał przy ścianie Lucas. Całkiem spoko z niego gość. Wyglądał trochę jak hipis. Miał długie włosy do ramion, a na sobie koszulę w jakieś hawajskie kwiatki i... spódnicę do kostek? Wyglądał jak kosmita.

W blasku księżycaWhere stories live. Discover now