Rozdział 5

4 0 0
                                    

Dochodziła już godzina o której miałam spotkać się z bratem na zewnątrz jednak nadal stałam przed lustrem wybierając kurtkę która idealnie pasować mi będzie do skórzanej krótkiej spódnicy, podkolanówek i czarnych nike oraz białego gorsetu który idealnie mnie opinał. Usłyszałam nagle pukanie do drzwi i nie minęło pięć sekund a Ethan wszedł do środka. 
- Możesz mi powiedzieć dlaczego jeszcze nie schodzisz? Spóźnimy się.
- Pomóż mi.
- Ja? W czym? - zapytał zdziwiony
- Która kurtka będzie mi bardziej pasować? Czarna czy biała? - najpierw wystawiłam rękę jedna potem druga, w obu trzymałam wieszaki z kurtkami.
- Czarna. A teraz chodź bo musimy być na czas. - był stanowczy i widać było że jest na mnie zły za to że za mój problem z dobraniem kurtki możemy się spóźnić - słuchaj mnie teraz uważnie - przystanął przy samochodach i uważnie na mnie spoglądał - jedziesz za mną, nie możesz się zgubić i nie zdziw się jak będziemy łamać trochę przepisów, przez twoje głupie problemy z tą kurtką możemy się spóźnić a to nie jest dopuszczalne w moim przypadku i myślę że w twoim już też. Rozumiesz?
- Tak. - zdziwiłam się z jaką powagą mówi mój brat więc wolałam nie uprzykrzać sobie i jemu tej pięknej drogi.

🥀

Jechaliśmy jakieś dwadzieścia minut, co do łamania prawa to jechaliśmy dobre pięćdziesiąt na godzinę za dużo. Wjeżdżałam właśnie tuż za Ethanem na jakiś plac pośród drzew w bocznej uliczce, dostrzegłam tłum ludzi a potem dość wyraźnie było ich słychać, nadal nie odrywałam się od brata na dłuższy dystans. Nagle zadzwonił mój telefon.

- Słuchaj widzisz tego chłopaka w  bluzie Cambridge przy zielonym samochodzie?
- No widzę.
- Jedź i ustaw się koło niego, on powie ci co masz dalej robić, jakby się coś działo to dzwoń albo mnie szukaj, będę na terenie.

Połączenie się urwało a ja tak jak zalecił Ethan ustawiłam się obok zielonego sportowego samochodu. Próbowałam doszukać się jakichś charakterystycznych rzeczy lub ludzi aby zrozumieć co właśnie robię lub co tu się w ogóle dzieje.  Logicznym wyjaśnieniem było to, że przyjechaliśmy na wyścigi.
- Kim Harris o dobre pięć lat starsza niż ostatnio gdy cię widziałem.
- Tak, to ja a ty...
- Nie pamiętasz mnie? - zapytał wysoki umięśniony brunet na oko w wieku mojego brata ale nie ukrywam że był dość przystojny.
- Muszę się zastanowić - coś charakterystycznego rzuciło mi się w oczy, wielka blizna od policzka przez szyję, już wiem do kogo należy ten zniewalający uśmiech. - Asher...
- To ja! - chłopak ucieszył się ogromnie z racji że udało mi się go poznać, od razu mocno mnie przytulił - już myślałem że mnie nie pamiętasz.
- Miałam wątpliwości ale ta blizna - dotknęłam lekko policzka chłopaka by dać do zrozumienia o jaką bliznę na jego ciele mi chodzi bo miał ich dość sporo. - nie da się ciebie nie poznać, nawet po takim czasie.
- Pamiętasz skąd ona się tu wzięła? - przytaknęłam skinieniem głowy lecz w środku znowu otworzyła się mała dziewczynka przez którą ta blizna na jego ciele powstała.

Gdy myślę teraz o tym robi mi się głupio ale jednak Asher to chłopak który uratował mi życie gdy miałam osiem lat, bawiąc się na podwórku wybiegłam na ulicę za piłką która postanowiła przede mną uciekać, Ethan i Asher robili coś w ogrodzie i zaczęli za mną biec od razu gdy zauważyli co mam w planie zrobić. Los chciał tak że gdy tylko wybiegłam na chodnik, pod dom zajechała czarna furgonetka,  jacyś panowie jeśli tak mogę ich nazwać, próbowali mnie porwać. Asher podczas próby odebrania mnie mężczyznom, oberwał nożem przez cały policzek ciągnąć w dół aż do obojczyka, natomiast Ethan ma teraz bliznę po dźgnięciu. Jestem im ogromnie wdzięczna za to co zrobili bo myślę że gdyby nie oni, nie było by mnie na świecie już wtedy.

Staliśmy i rozmawialiśmy o różnych głupich rzeczach przez dobre trzydzieści minut, wokół robiło się coraz to więcej ludzi, nikogo nie kojarzyłam ani trochę, same obce twarze. Gdy razem z chłopakiem wygłupialiśmy się przy naszych samochodach, bo to zielone auto było Ashera, zajechały na plac trzy kolejne samochody i ustawiły się tuż obok mojego, czarny mustang, białe porsche i pięknie oklejone fioletowe bugatti. Zaczęli wychodzić z nich mężczyźni też na oko w wieku mojego brata, wiedziałam tym razem że to nie może być przypadek.
- A ich pamiętasz czy też potrzebujesz chwili? - szturchnął mnie Asher i wskazał na bruneta o piwnych oczach, niebieskookiego blondyna i zielonookiego szatyna.
- Wiesz, myślę że muszę się zastanowić. - zaśmiałam się i uważnie przyglądałam trzem wysokim chłopakom.
- Nie gadaj że nas nie pamiętasz albo nie poznajesz biszkopciku!
- Biszkopciku? - tylko jedna osoba przez całe moje życie tak do mnie mówiła, Odin Wood, starszy o dwa lata od Ethana i Ashera brunet który jak mniemam ma na dłoni bliznę po ołówku który mu tam wbiłam mając 5 lat. - Jesteś jedyną osobą która wymyśla takie głupie przezwiska jaką znam Odin.
- Dziękuję bardzo za to wyróżnienie - ukłonił się teatralnie i przytulił mnie.
- Teraz tylko wy dwaj - zaśmiałam się i wskazałam palcem na dwóch chłopaków który próbowali nie udusić się ze śmiechu, dorośli faceci przypominam - Ale jak jest Odin to znaczy że nikt inny z nim nie przyjechał jak reszta wielkiej „trójki O" zgadza się? Otto - wskazałam na blondyna - i Otis  - tym razem skierowałam palcem na szatyna.
- Zgadza się - wszyscy czterej powiedzieli to w tym samym czasie i pochłonął ich śmiech.

🥀

Rozmawialiśmy pięć minut aż zadzwonił telefon, był to Ethan, nalegał żebym przyszła na główny tor a raczej przyjechała bo chce mi coś pokazać. Oczywiście dostanie się tam przez ogromne tłumy ludzi i zastawiane samochody było dosyć uciążliwe i ciężkie do wykonania tak więc chłopcy stwierdzili że pomogą mi się przebić i dojechać na tor i także przestawia samochody bliżej. 
Nie ukrywam, bardzo miło i przyjemnie jest porozmawiać z osobami których nie widziało się tyle czasu i z którymi tak na prawdę się wychowywało od najmłodszych lat, codziennie u nas przesiadywali, może nie zawsze w komplecie bo myślę że raczej było to nie do zrobienia ale i tak zdarzały się takie dni że byli w komplecie. Byłam bardzo ciekawa o co może chodzić mojemu bratu.
Wysiadając z auta już na torze zauważyłam dwóch chłopaków z parku, uważnie mi się przyglądali, twarze nie wykazywały żadnych emocji, jakby byli zaprogramowani. Gdy kątem oka zauważyłam zbliżających się do mnie Ethana, Ashera i trójkę O, oderwałam od nich wzrok.

- Na kogo się tak patrzyłaś? - zapytał Ethan
- Na nikogo, po prostu patrzyłam na ludzi którzy na mnie patrzą, jest ich tu mnóstwo. Trochę to stresujące.
- Przyszli tu dla ciebie - spojrzałam na Ashera od którego te słowa wyszły
- Jak dla mnie? Nie rozumiem.
- Dowiedzieli się że będzie siostra Ethana która dostała udziały w wyścigach i chceli cię zobaczyć.
- Stresujące widzieć tyle osób patrzących się na mnie.
- Będzie dobrze, siadaj do samochodu.
- Co? Po co? - o co tu przepraszam bardzo chodzi ja się pytam on chce mnie zabić czy co
- Będziesz się ścigać - Ethan powiedział to z takim spokojem jakby była to dla mnie codzienność. 

Właśnie mój mózg próbował to co powiedział mój brat, nie rozumiem o co w tym chodzi ale ja się nie mam ochoty na to pisać, z drugiej strony czego ja się mogłam spodziewać po durnych wyścigach, po to się przyjeżdża żeby się ścigać. Ale nie ja, co to to nie, nie mam odpowiedniego samochodu, kompetencji, ubezpieczenia na życie.

- Nie nie nie kochaniutki, nie pisałam się na to a żywcem mnie nie weźmiecie - próbowałam wysiąść z samochodu gdy Ethan perfidnie mi zamknął drzwi - nie zrozum mnie źle braciszku, lubię te klimaty ale nie dzisiaj, nie nadaję się do takich rzeczy.
-Słuchaj mnie uważnie bo dwa razy się powtarzał nie będę, przyjechała Elena z Parkerem i zawzięcie chcą się ścigać, jesteś jedyną osobą która może pokazać im co to znaczy wyścig tutaj, zadebiutuj, pierwszy wyścig i to wygrany, wiesz ile to znaczy? Nie zawiedź mnie.
- Niech będzie. - na wiadomość o tym z kim mam się ścigać, od razu mi lepiej.
- Tylko Asher jedzie z tobą. Ustawiaj się.
- Czekaj co?! - w tym momencie dość się zakłopotałam, ale rozumiem jednak że pierwszy raz będę jechać taki tor i to jeszcze muszę dojechać na koniec pierwsza, ale dlaczego akurat Asher?

Roses Of Love And HatredWhere stories live. Discover now