Rozdział 17

5 1 0
                                    

Może i chłopak mi się spodobał ale czułam się jakby niezręcznie gdy nie było przy nas Abla. Zastanawia mnie dlaczego z taką niechęcią wypowiedział słowa o tym, że chyba też spodobałam się chłopakowi. Rowley nalał mi wina a sam popijał jakiegoś drinka, chyba z rumem.

- Powiedział ci pewnie że zbłądziłem prawda?
- Być może.
- Każdemu tak mówi. Wyszedłem już na prostą.
- To też powiedział.
- A nie powiedział ci co kryje się pod tym zbłądzeniem?
- O tym nie wspomniał. A ja nie dopytywałam.
- Czyli nie jesteś ciekawa?
- Może i jestem ale nie mam w zwyczaju dopytywać jeśli ktoś nie ma ochoty mi powiedzieć.
- Mogę ci opowiedzieć jeśli obiecasz mi że nie zmienisz po tym kanapy.
- Niech będzie.
- Byłem w twoim wieku, te dwa lata temu przechodziłem jakiś okres buntu, nie wiem co się ze mną stało ale zacząłem kraść, ironiczne bo mam wszystko co sobie zażyczę, ale chyba miałem dosyć tego idealnego życia. Wdawałem się w jakieś bójki potem zacząłem zaszywać się w Dover na walkach, dużo przegrałem i dopiero zacząłem wygrywać, poznałem tam takiego chłopaka, pamiętam że miał na imię Asher - chyba myślimy teraz o tym samym chłopaku Rowley - zaczęliśmy się trochę trzymać razem, pokazał mi podziemie, dał trawy potem sypał ścieżki. Wszystkie pieniądze z walk przewalałem na ćpanie. Ja wyszedłem znowu na ludzi dzięki Ablowi i twojemu bratu, Asherowi próbował pomagać Ethan bo chyba się przyjaźnili od dawna ale chłopak nie dał sobie pomóc i dalej ćpa i się bije. - i tu coś we mnie pękło. Odruchowo wstałam ale nogi mi się ugięły.
- Kim!? - usłyszałam Abla ale wszystko wokół wydawało się zamglone. Po prostu coś we mnie pękło. Asher był zawsze dla mnie bliski, w pewnym sensie go kochałam. Ale teraz to było już za dużo. - Co ty jej powiedziałeś? Kim już dobrze.
- Chciała żebym powiedział jej całą historię, było w porządku dopóki nie usłyszała imienia tego typa.
- Jakiego?
- Ashera, tego z którym...
- Nie kończ Row.
- Czemu to ją tak dotknęło? Nie chciałem jej skrzywdzić.
- To nie twoja wina Rowley. - zaczęłam - To po prostu jego wina, mógł mi powiedzieć prawdę, zanim zrobi to ktoś inny, kogo widzę pierwszy raz.
- Znacie się? - zapytał
- Godzinę temu wynosiliśmy go z Ethanem z ich domu. Stary to że się znają to jest mało powiedziane.
- Wybacz, nie wiedziałem.
- Nie szkodzi, już wszystko w porządku. - usiadłam prosto i się uśmiechnęłam sięgając po wino
- Kim jeśli chcesz możemy jechać.
- Nie trzeba, dziękuję.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, Rowley wydawał się bardzo miły, uważał na słowa i cały czas się uśmiechał. Opowiedzieli mi jak się poznali mając 12 i 13 lat, byli w Londynie na jakimś konkursie. Jak się okazuje Rowley nie jest stąd a z Walii. Jednak przeprowadzili się do Anglii jak miał sześć lat. Bardzo dobrze zna się z moim bratem, jak mówił pomógł mu się otrząsnąć z nałogu, Rowley nawet u nas mieszkał gdy dochodził do siebie. Opowiadał o sobie dużo, studiuje prawo i bardzo chce zostać prawnikiem, ma duże powodzenie w branży przez znajomości rodziców. Opowiadał mi właśnie ze skupieniem swoje tatuaże, prawa ręka, lewa ręka, szyja.

- I to tyle? - zapytałam.
- Musiał bym zdjąć koszulkę żeby pokazać ci resztę.
- I spodnie - dodał Abel
- Racja, spodnie też - chłopak zaśmiał się a ja mogłabym słuchać tego śmiechu kolejnymi godzinami
- Ile masz wszystkich?
- Koło 50 chyba. Jeśli chcesz zobaczyć resztę musisz zasłużyć.
- Doprawdy?
- Tak słodziutka.
- Nie chce wam przerywać ale ktoś cię woła Row - wtrącił Abel, w drzwiach tarasowych stał jakiś chłopak zawzięcie wołając Rowley'ego
- Wybaczcie mi na chwilę.
- Kim nie pij więcej dobrze? - zapytał Abel kładąc rękę na moim kolanie
- Dlaczego? Nie zrobiłam nic przecież.
- Row i ty już jesteście wystarczająco pijani że bardzo się kleicie, jeszcze chwila i będzie za późno na moje słowa. Po za tym zaraz się zbieramy, obiecałem Ethanowi że wrócisz do domu przed szóstą rano.
- A która jest?
- Trzecia trzydzieści. O piątej musimy stąd wyjść.
- Co tak szybko? - odezwał się naglę Rowley.
- Ethan będzie zły na nas wszystkich jeśli nie odstawię jej na czas.
- Masz rację. Nie zachodźmy mu w drogę Garcia. A co tam u twojego brata? Za kim teraz lata? Blondyna czy brunetka?
- Ona - wskazał na mnie palcem.
- Ojojoj nie dość że młodsza siostra króla wyścigów to jeszcze starszy brat Garcia się za tobą ugania, powiedz mi jak ty to robisz że on się tobą interesuje co? Musisz mieć coś w sobie że Samuel cię wybrał.
- Przegrał ze mną wyścig i się do mnie przyczepił.
- Wiesz jaki jest mój brat, chodzi za nią kiedy tylko może, nie chce jej dać spokoju mimo że Ethan już mu groził. Jeszcze brakuje żeby i on dostał w łeb od jej brata.
- Ty już dostałeś? - zaśmiał się Rowley
- Ja nie, ten idiota.
- Myślisz że nic mu nie jest Abel? - wtrąciłam
- Nie myśl o nim seniorita, dostał za swoje i ma nauczkę.
- Ale jego widok, historia Row, słowa Ethana jak wpadł do domu. Wszystko łączy się razem a ja nic nie wiedziałam.
- Kim nie zadręczaj się - ciągnął Abel
- Byłam tam ostatnio, w Dover, nie wyglądał na takiego który coś bierze, w mieszkaniu było na jego sposób czysto. Był taki miły, delikatny...
- Spokojnie - dodał cicho Rowley i delikatnie objął mnie ręką. Czułam jak kapią mi delikatne łzy, chłopcy pogrążyli się w ciszy abym ja też mogła się wyciszyć.

Nie wiem ile tak siedzieliśmy, w ciszy, po prostu w swojej obecności. Nie zorientowałam się nawet że moje powieki opadły a ja zapadłam w sen, opierając głowę na klatce Rowley'ego. Jak się przebudziłam byłam w samochodzie, Abel kierował a jak się okazało Rowley siedział z tyłu i również spał. Gdy tylko Abel zauważył że się przebudziłam od razu kazał kłaść się dalej. Posłuchałam, byłam bardzo śpiąca a moje powieki były bardzo ciężkie, nie tylko przez chęć snu a też przez ilość alkoholu jaką spożyłam z Row. Sen przyszedł mi bardzo łatwo więc droga minęła bardzo szybko. Poczułam jak ktoś mnie podnosi i ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi. Lekko otworzyłam oczy żeby dowiedzieć się co się dzieje ale żeby nie zauważyli że nie śpię bo bardzo nie chciałam iść sama. Abel trzymał mnie na rękach, przy drzwiach stał Rowley a mój brat właśnie otworzył drzwi i ciepło przywitał Rowley'ego. Po chwili poczułam tylko jak Abel kładzie mnie na łóżku i zdejmuje mi buty.

- Buenas noches, princesa

Roses Of Love And HatredWhere stories live. Discover now