Rozdział 18

3 1 0
                                    

Wstałam razem z pierwszym budzikiem który zadzwonił o jedenastej, wbrew pozorom czułam się dobrze, byłam wyspana i bez kaca. Na telefonie widniały trzy wiadomości.
Abel :
8:37 - Rowley o ósmej napisał mi że idzie na wycieczkę, nie wiem gdzie mam go szukać ale jak wracaliśmy to wspominał coś bełkotem że da Asherowi nauczkę za to że cię skrzywdził. Jak ci nie napisze do południa że go znalazłem to zadzwoń.
10:48 - Dobra już go znalazłem, nie było tematu.

Ethan :
8:39 - Gosposia ma przyjść o dziesiątej. Mnie dzisiaj nie ma, taty też nie, nie roznieś domu.

Nie wiem czy bardziej dziwi mnie wiadomość od Abla czy od mojego brata. Ethan miał być dzisiaj w domu, ciekawe co mu wypadło. A co do Abla to ciekawi mnie gdzie podziewał się Rowley przez ponad dwie godziny. Postanowiłam się ubrać, padło na czarne kolarki z Nike i biała duża koszulkę też tej firmy, na nogi zarzuciłam klapki a włosy spięłam w wysoki kucyk, umyłam twarz i zeszłam na dół. Od schodów ciągnął się piękny zapach jedzenia, w kuchni stała gosposia, która właśnie wykładała jedzenie na talerz.

- Dzień dobry pani. - zaczęłam
- Witaj słonko, wyspałaś się?
- Tak, dziękuję. Co tam pani zrobiła dzisiaj dobrego? Pachniało już na schodach.
- Naleśniki zapiekane z kurczakiem i pieczarkami, panierowany kalafior, pieczarkowa zupa krem, a zaraz zabieram się za gofry tylko muszę podjechać do sklepu po owoce.
- Brzmi pysznie, ja mam to sama zjeść?
- Przyda ci się, mało jesz dziecko, w oczach schudłaś co najmniej hmmm - zastanawiała się chwilę skanując moje ciało - osiem kilogramów.
- Wydaje się pani.
- Siadaj i nie marudź, ja jadę do sklepu.

Kobieta zabrała długą listę zakupów, portfel z szuflady w którym znajdują się dla niej pieniądze na zakupy oraz siateczkę i wyszła. Ja z ciekawości poszłam do łazienki w której znajdowała się waga, chwilę wahałam się przed wejściem na nią jednak w końcu się odważyłam. Waga wskazała 58 kilogramów, gosposia miała rację, schudłam dokładnie osiem kilogramów. Zeszłam z powrotem na dół aby zjeść te przepyszne dania.

Akurat gdy kończyłam, do domu wróciła gosposia z wielką siatką zakupów, nie dopytywałam o to co ma w środku, chwilę się przyglądałam jednak postanowiłam wrócić do siebie. Gdy tylko przekroczyłam próg mojej sypialni rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu, była to wiadomość z nieznanego mi numeru jednak po przeczytaniu jej od razu wiedziałam od kogo.

"Nie mieliśmy super startu, ale może chcesz jeszcze raz pokazać jak się ścigasz. Tym razem wygram, zobaczysz. "

Z całą pewnością była to wiadomość od starszego z braci Garcia. Nie powinnam jednak mu odpisywać, wiem że Ethan byłby na mnie zły gdybym zgodziła się na wyścig z Samuelem. Najpierw postanowiłam olać wiadomość jednak od dwudziestu minut jakie byłam w pokoju, nie mogłam odpędzić myśl od tej wiadomości.

"musisz mi wybaczyć, nie ścigam się już Samuelu "

Na wiadomość zwrotną nie musiałam długo czekać. Zapisałam sobie również numer w telefonie jako "Wredny Hiszpan "co naprawdę mnie satysfakcjonowało.

- "Skąd wiedziałaś że to akurat ja? Czyżbyś miała mój numer zanim ja zdobyłem twój?"
- "Nie miałam, łatwo było domyśleć się, że to akurat ty."
- "nie bądź taka, nie daj się prosić. Wiem, że chciałabyś mi coś jeszcze raz udowodnić."
- "Nie przyjmę twojej propozycji Garcia. "
- "Będziesz dzisiaj na wyścigach prawda gwiazdko?"
- "Wybacz że cię zawiodę ale dzisiaj się nie wybieram😀"
- "Jednak myślę że i tak się spotkamy 😉"

Ostatnia wiadomość może trochę mnie zaniepokoiła jednak nie zamierzałam dzisiaj wychodzić na wyścigi. Może i czułam się dobrze po imprezie, jednak chciałam odpocząć i cały dzień poświęcić dla siebie. Czucie się dobrze fizycznie a psychicznie jednak się trochę od siebie różnią, wczorajsza długa impreza a w sumie to jakby dzisiejsza, trochę wykończyła moją głowę i nie mówię tu o kacu.
Włączyłam sobie serial i leżałam tak jakąś godzinę dopóki nie usłyszałam z dołu gosposi która wołała mnie na gofry.

- Jestem, ale pięknie pachnie. - oznajmiłam i od razu przysiadłam przy wyspie kuchennej na której stały smacznie wyglądające gofry i cztery miseczki pokrojonych przeróżnych owoców oraz bita śmietana.
- Smacznego panienko, ja już wychodzę. Do zobaczenia jutro.- uśmiechnęła się i zabrała swoje rzeczy.
- Do zobaczenia

Jadłam gofry i dalej oglądałam serial, który bardzo mnie wciągnął a mówię tu o Riverdale, chociaż czasami mnie niektórzy denerwują to jestem już na drugim sezonie. Nie wiem jak długo tak siedziałam ale wiem że zjadłam koło dziesięć gofrów. W końcu gdy spojrzałam na zegarek dochodziła dwudziesta pierwsza, cóż może i było dość późno jednak nie przeszkadzało mi to,cały dzień spędziłam na oglądaniu serialu i odpoczywaniu. Wpadłam na pomysł przespacerowania sie do parku jak w zwyczaju miałam w pierwszym tygodniu pobytu tutaj. Mimo że nie była to godzina o której widziałam zawsze daną grupę znajomych to w głębi duszy miałam jakąś nadzieję że dzisiaj również na nich wpadnę. Ubrałam zwykłe dresy z Nike oraz bluzę do kompletu, wzięłam szkicownik, dwa ołówki i wyszłam.

O dwudziestej pierwszej trzydzieści byłam już w parku, siadłam więc gdzieś na środku na ławce blisko latarni. Dzisiejszym celem do szkicownika był leżący koło ławki piesek i dziewczyna która siedziała i robiła coś w telefonie. Dziewczyna nie wyglądała znajomo, była to krągła blondynka w białej bluzie i czarnych spodenkach a obok ławki leżał brązowiutki jamnik którego dziewczyna trzymała na smyczy. Miło się ją rysowało, siedziałyśmy tak chyba godzinę, dziewczyna w końcu postanowiła wstać, ja zrobiłam natomiast zdjęcie swojej pracy i podbiegłam do niej aby wręczyć jej prezent.

- Hej! Poczekaj! - krzyknęłam jednak tak aby jej nie wystraszyć
- Tak? - dziewczyna była uśmiechnięta
- Mam coś dla ciebie
- Dla mnie? - zapytała się zdziwiona
- Nie wiem czy widziałaś ale siedziałam dwie ławki dalej, dużo rysuje i chciałam dzisiaj się czymś zająć - otworzyłam szkicownik i pokazałam dziewczynie rysunek a na jej twarzy widać było zdziwienie - poczekaj, dam ci tą kartkę.
- Nie! Nie wyrywaj, wystarczy że wyślesz mi zdjęcie, szkoda psuć takiego szkicownika.
- Akurat w tym szkicowniku brakuje już sporo kartek, nic się nie stanie jak wyrwę jeszcze jedną.
- Nie zmienia to faktu że chce abyś go zachowała, wyślij mi proszę zdjęcie.
- Ale to naprawdę żaden problem - zaczęłam, jednak dziewczyna też nie dawała za wygraną
- Valeria Carrara napisz do mnie i wyślij mi zdjęcie tego pięknego rysunku.
- Jesteś z Włoch prawda? - ciekawość wzięła nade mną górę
- Tak ale mieszkam tu od dwóch lat. Nie kojarzę cię jesteś tu nowa? - dziewczyna wydawała się naprawdę miła
- Ostatnio się przeprowadziłam do taty, wcześniej mieszkałam w Walii
- W Walii? Nie masz tego charakterystycznego akcentu.
- Cóż, jeszcze wcześniej mieszkałam w innej dzielnicy w Anglii.
- Gdzie mieszkasz teraz? Jest późno a tu nie zawsze jest miło o tej godzinie - nie miło? Przecież to chyba najdroższa dzielnica, no może prawie
- Tu za rogiem
- Zdradzisz mi jak się nazywasz? - no tak zapomniałam
- Kimberly Harris.
- Harris? Jesteś siostrą Ethana? - i tu uśmiech dziewczyny zniknął
- Tak, a to jakiś problem ? - czyżby znowu nie poznam nikogo normalnego ze względu na brata
- Nie skądże, znam twojego brata, po prostu....
- Nie lubicie się pewnie czy co?
- Można to tak nazwać - i tu dziewczyna wykonała ten uśmieszek, uśmiech który dziewczyny wykonują jak dostaną kosza i rozmawia się właśnie o tym chłopaku - Wiesz, napisz do mnie, myślę że to nie przeszkadza w naszym poznaniu, a teraz - skinęła głową w kierunku jednej z ławek, mój wzrok od razu tam powędrował i zastałam na niej tą grupkę którą miałam nadzieję że spotkam. - nie wiem jak ty, ale ja ich unikam, zwłaszcza tego jednego na środku.
- Prestona? Czemu?
- A ty skąd go znasz? Nie podaje dziewczynom swojego imienia
- Cóż, zacznijmy od tego czy wiesz w czym siedzi mój brat?
- Tak wiem, byłam na tych wyścigach z dwa razy, nie mów że ty też w tym siedzisz
- No to nie powiem, a Prestona znam stamtąd, miły jest na swój sposób.
- Mało go znasz skoro twierdzisz że jest miły, cóż ja muszę iść. Do zobaczenia
- No dobra to do zobaczenia.

Dziewczyna zniknęła za bramą parku jednak ja patrzyłam w tamtym kierunku jeszcze przez chwilę, Valeria wydawała się zmieszana faktem mojego bliskiego pokrewieństwa z Ethanem więc mam nadzieję, że to nie przeszkodzi nam w poznaniu się. Moją głowę pochłonęły myśli z których wyrwał mnie dotyk czyjejś dłoni na moim nadgarstku, nie był to jednak zwykły delikatny dotyk a mocny, pozbawiony uczuć przez co nadgarstek zaczął mnie boleć jeszcze zanim zdążyłam się odwrócić.

Roses Of Love And HatredWhere stories live. Discover now