Rozdział 2

208 21 2
                                    

⭐️⭐️⭐️Z góry przepraszam za błędy.🙂

POV  Rosa

Kaszle,przez co bolą mnie żebra.Mój Wilk próbuje mi pomóc szybko się wyleczyć ,ale nie jest to takie proste. Jesteśmy osłabione przez to,że nie możemy się przemieniać tak często jak inni w stadzie ,więc moje leczenie jest powolne.

Z trudem wstaję na nogi,ale Eunice atakuje mnie ponownie i upadam.Przystawia mi stopę do szyi ,podduszając mnie...
A ja czekam na mój koniec.

- Jeżeli nacisnę trochę mocniej.-udaje,że się zastanawia.Po czym kontynuuje swój wywód.

- Too...wybawię cię z Twojego nieszczęścia. - oznajmnia tym swoim irytującym głosem.

Moje serce bije tak szybko, że zaraz wyrwie się chyba z mojej klatki piersiowej, a mój Wilk warczy groźnie.Mimo, że jesteśmy na przegranej pozycji ma silnego ducha walki i muszę ją powstrzymywać,ponieważ chcę żyć.Nie chce umierać, jeszcze nie.
Lecz Chalo nie odpuszcza i wychodzi na powierzchnię z czego ja korzystam. Używając jej siły, uderzam Eunice w nogi przez co ładuje na ziemi.Szybko na nią siadam.
Te jej słabe, głupie sługusy tylko krzyczą w panice.Przerażone tylko patrzą ,ale żadna z nich nie próbuje mnie powstrzymać.

Przepływa przeze mnie złość, czuję przypływ adrenaliny i unosząc się nad nią ,wielokrotnie uderzam ją w twarz.

Słyszę głosy skandujące do walki.To wojownicy którzy trenowali na placu.Zebrali się blisko nas i obserwują przedstawienie.
Jedni wiwatują, drudzy nawołują aby Eunice sie broniła,ale ona tylko szczekać potrafi i nie walczyła odkąd byliśmy szczeniakami.

Więc kontynuuję natarcie.
Do czasu,aż po mojej skórze przebiega mrowienie.Czuję jak wielkie,silne dłonie odciągają mnie od Eunice,ale mój Wilk jeszcze z nią nie skończył,więc szamoczę się,kopie i krzyczę aby się wyrwać z uścisku.

- Puść mnie,kurwa! - krzyczę na tego, kto mnie stamtąd wynosi.Udaje mi się oswobodzić i jestem gotowa uderzyć go w twarz,ale cofam się gdy widzę kto przede mną stoi. To Amos, syn Alfy.
Stoję w bezruchu i mu się przyglądam.

Wygląda tak seksownie w spodenkach do koszykówki.
Mniam...
Ma potargane włosy. I do cholery!
Jego klatka jest gorąca i kusząca.
Widząc jego muskularne ciało , ciężko przełykam ślinę.

Gdy zauważa, że mu się przyglądam uśmiecha się chytrze.
Ja mimowolnie się rumienię, przyłapana na gorącym uczynku i uciekam wzrokiem wszędzie, byle nie patrzeć na niego.

- Sprawiasz kłopoty Omego? - pyta gniewnie.
- Ona pierwsza mnie zaatakowała. - odpowiadam.
- Będziesz ukarana za to co zrobiłaś.Wiesz kim ona jest? - warczy mi twarz. Po czym popycha na drzewo.Krzywię się z bólu, moje plecy ucierpiały.
Obejmuje ręką moją szyję ,zaciskając palce coraz mocniej.

- Ona jest twoją piepszoną Luną! - warczy.

Próbuje się wyrwać,ale jest ode mnie silniejszy a każdy cios który mu zadaję jest tak jakbym uderzała w ścianę. Nie robi to na nim wrażenia.
Czuje,że zaczyna mi brakować powietrza i opadam z sił coraz bardziej.Widząc to, puszcza mnie a ja upadam na ziemię.Wciagam zachłannie powietrze a płuca mnie tak strasznie pieką.

Amos kuca obok mnie i patrzy dziwnie. Miękko ? Współczująco ?
Jak nigdy przedtem. A ja... piorunuje go wzrokiem.
Jego oczy ciemnieją i wiem,że się z kimś łączy telepatycznie.
Przygląda mi się chwilę ,po czym odchrząkuje i oznajmia.

Odrzucony Mate  🌶️  (TŁUMACZENIE PL )Where stories live. Discover now