//15 spirytus

68 2 0
                                    

Uwaga w tym rozdziale pojawia się mała tortura, nie będę spojlerować. Dlatego młodszy czytelnicy możecie pominąć.

~~~~~~~

Paris

Obudziłam się w pokoju. Był czarny i tylko mała lampa która stała na stole oświetlała pomieszczenie.

- Obudziła się.

Doszedł mnie znajomy głos. Zwróciłam wzrok w stronę głosu i ujrzałam mojego dawnego przyjaciela Elliot'a. Miał na sobie garnitur, wykonany na miarę. Wpatrywał się we mnie bursztynowymi oczami, a jego blond włosy latały na wszystkie strony. Spojrzałam na swoje ręce, które mocno przywiązane do grzejnika stawały się coraz bardziej czerwone. Zaczęłam nimi szarpać, próbując je wyślizgnąć.

- Rozluźnij tą linę. - rozkazałam - krew mi nie dochodzi.

- Twoje życzenie, jest dla mnie rozkazem.

Uśmiechnął się szyderczo i z opanowaniem przysuną się do mnie, aby dostać się do moich rąk. Był bardzo blisko i z innej perspektywy można było pomyśleć iż zaczyna mnie całować. Odwiązał linę, nie rozluźnił. Zabrałam szybko swoje ręce, lekko je masując.

- Dlaczego mnie porwałeś?

Zaczęłam rozmowę.

- Nie nazwałbym tego porwaniem.

- To jakbyś nazwał? Pożyczeniem?

- W pewnym aspekcie, tak.

Wtedy do pokoju wszedł wysoki mężczyzna trzymając w jednej dłoni talerz z pomidorami i solą, a w drugiej szklankę z wodą. Położył przy mnie oba naczynia, a ja od razu je odepchnęłam swoimi stopami.

- Nie będę tego jeść. - Patrzyłam na niego morderczym wzrokiem. - Nie wiem czy tego nie zatrułeś.

- Jeżeli nawet by było, nie zrobił bym tego, moi ludzie by to prędzej zrobili.

- Tak, ale na twoje życzenie.

Podparłam ręce o zimną płytę wyłożoną w pokoju. Nie ruszał go fakt że popełnił przestępstwo, nawet się z tego cieszył.

- Dalej mi nie odpowiedziałeś, dlaczego mnie porwałeś?

- Ile mam ci powtarzać że to nie jest porwanie?

- Dopóki mnie nie wypuścisz.

Parsknęłam śmiechem, odwracając wzrok.

- Prowokujesz mnie.

- Niby czym?

- Swoim ubraniem, dalej masz krótką spódniczkę, wiesz jak to przeszkadza aby się skupić?

- Niby skąd mam wiedzieć?

- Może dlatego, bo czasem nie umiesz oderwać wzroku od tego całego Juliana?

Widać było że ledwo wypowiedział ostatnie słowa. Jakby sprawiało mu to ogromną trudność, wypowiedzenie czterech słów.

- Pożyczyłem cię aby znowu ujrzeć, twoją anielską twarz - odwrócił wzrok oddychając powoli. - I żeby dostać za ciebie pieniądze.

- Tradycyjnie, czy wy Walkerowie nie umiecie żyć bez porwań dla okupu? Czy to aż takie trudne?

Westchnął i złapał za linę którą moje ręce niedawno były zawiązane. Szybko je złapał a ja zaczęłam się szamotać, próbując je wyrwać z mocnego uścisku chłopaka. Szybkimi ruchami, zawiązał moje ręce tak abym nie mogła nimi ruszyć. Wyjął z kieszeni swoich spodni ostry nóż i wystawił moją rękę natychmiast ją raniąc licznymi cięciami.

Krzyczałam, płakałam, wrzeszczałam, ale nic nie mogłam zrobić aby zaprzestać męki moich rąk.

Potem odstawił nóż na stół, a do pokoju weszła kobieta trzymając w dłoni spirytus. Podała mu go, a on dalej klęcząc przyjął od niej podarek. Odkręcił go i zaczął wylewać zawartość na poranioną dłoń. Robił to wszystko spokojnie nie zwracając uwagi na moje coraz głośniejsze krzyki i płacz. Gdy skończył odwrócił się do kobiety która dalej stała obok i podał jej pustą butelkę spirytusu. Ledwo żywa splunęłam na jego wypolerowanego buta. Zauważył to, ale tylko schylił się aby zebrać moją ślinę i oblizać dokładnie palec. Obrzydziło mnie to niezmiernie. Powoli położyłam swoje ciało na ziemi i zamknęłam oczy, próbując ignorować ból.

On the ice [16+]  / #1 IceWhere stories live. Discover now