Rozdział 4

168 12 3
                                    

Mieszkanie w domu wypełnionym młodymi chłopakami oraz zamieszkałym przez hałaśliwą bestię dla jedynaczki, którą była dotychczas Ava, okazało się być ponad siły dziewczyny. Choć kilkakrotnie zamykała za kolejnymi gośćmi drzwi, znosząc cierpliwie ich odwiedziny i ciekawość, w końcu była do tego stopnia zdesperowana, że wieczorem postanowiła użyć klucza. Przekręcała go właśnie w zamku, kiedy coś z impetem uderzyło w drzwi. Westchnęła ciężko, od razu odgadując źródło hałasu.

– Wchodź, Black – mruknęła zrezygnowana, wpuszczając psa do środka.

Bestia chętnie skorzystała z zaproszenia. Black niemal w podskokach wchodząc do pokoju. Tuż za nim przyszedł Noah. Dziewczyna nie zdążyła zamknąć drzwi. Wprawdzie korciło ją, by po prostu zatrząsnąć skrzydło chłopakowi przez nosem, jednak wtedy Black nie dałby jej spokoju, usiłując dostać się do ulubionego domownika.

Najstarszy z braci zrobił krok w jej stronę, co wystarczyło, by Ava napięła nieświadomie mięśnie.

– Spokojnie – usiłował załagodzić sytuację Noah. – Nie będę powtarzał tego przy samochodzie. Nie jestem masochistą – dodał z promiennym uśmiechem, któremu nieliczne kobiety zdołałyby się oprzeć. Ava do nich najwyraźniej nie należała. Rozluźniła się w ułamku sekundy i z mniejszą podejrzliwością spoglądała na „brata". – Po prostu chciałem umówić się na jutro. – Dziewczyna spojrzała na niego z pytaniem wypisanym na twarzy. – Mam zawieźć cię do szkoły i pokazać co i jak. Poza tym pokażę ci kilka ciekawych miejsc. Zarezerwuj dla mnie cały jutrzejszy dzień.

– Dzięki – odparła z uśmiechem, gdy wyzbyła się podejrzliwości. – Mogę wziąć Blacka na spacer? Przyda mi się trochę świeżego powietrza.

– Jeśli chcesz. Smycz wisi przy drzwiach. A właśnie... Mogę skorzystać z twojego komputera? Mój odmówił współpracy, a żaden z moich cudownych braci nie raczy mi pomóc.

– Jasne – odparła Ava bez chwili zawahania.

Musiała jednak mu ufać, bo zostawiła go samego przed monitorem po wpisaniu hasła do komputera. Minęła krótka chwila, gdy jej zapomniana komórka zaczęła wibrować na blacie biurka. Noah zerknął z ciekawością na wyświetlacz. Migające prowokująco imię „Sean" skusiło go do odebrania połączenia.

– Cześć, skarbie. Jak tam w piekle? – usłyszał rozbawiony męski głos.

– Twojego skarbu nie ma – odparł drwiąco Noah.

– Kto mówi? – w ciągu sekundy znikło rozbawienie rozmówcy, a zastąpiła je powaga... i niechęć.

– Jeden z mieszkańców piekła, a konkretnie to nowy brat twojego skarbu. Choć doszedłem do wniosku, że nie chcę mieć siostry. Wolę mieć ją w łóżku z innych powodów niż braterskie uściski przed snem.

– Jesteś jednym z tych facetów, z którymi zamieszkała? Nikt ci nie mówił, że nie odbiera się cudzych rozmów? – Głos Seana brzmiał twardo. Tylko dlatego nie zdradzał narastającej irytacji chłopaka.

– Chyba zapomnieli o tym wspomnieć. Tak czy inaczej Avy nie ma. Zresztą mógłbyś dać jej trochę wolności. Ja i moi bracia postaramy się o to, żeby się nie nudziła.

Zapadła chwila milczenia. Ciszę przerwał dopiero trzask dobiegający ze strony Seana.

– Posłuchaj mnie uważnie – zaczął chłopak, cedząc słowa przez zęby. – Może i ona zaczęła z wami mieszkać, ale nie wyobrażaj sobie za wiele. Pozwoliłem jej pojechać, dałem trochę swobody i szansy na rozrywkę. Gdy tylko zechcę, ona wróci. Rozumiesz? Nie lubię jak ktoś zabiera rzeczy, które do mnie należą, zatem trzymajcie łapy przy sobie. Jeśli dowiem się, że któryś z was jej dotknął, przyjadę tam i złamię każdą najdrobniejszą kosteczkę w jego ciele. Cieszcie się jej widokiem póki możecie. Nie zostanie z wami długo.

Kapitanowie szkółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz