1.

94 8 2
                                    

Obudziłem się w krzakach przy mojej posesji. Nawet nie miałem przy sobie telefonu. Absurd.
Sprawdzałem szybko wszystkie boczne kieszenie, grzebałem ręką wśród gałęzi, trawy, jednak na nic. Było ciemno, jednak pogoda na Sycylii
dopisywała. Nawet nie wiedziałem, która jest godzina. Gdy już miałem wstawać, nagle naprzeciwko mnie w krzakach coś przemknęło... Jakaś ciemna postać. Jednak postanowiłem nie pokazywać po sobie, że się obsrałem.

Massimo Toricelli nigdy się nie boi.

Jedynym moim strachem była utrata Laury. I tak się stało.

Wstałem powoli, lekko kiwając się po bokach. Tequilla dobrze weszła. Poprawiłem koszulę, otrzepałem spodnie i ruszyłem w stronę drzwi wejściowych. Gdy nagle... Coś w krzakach gwałtownie zaszeleściło. Odwróciłem się.

Nikogo nie było.

Postanowiłem się tym nie przejmować. Wszedłem do domu, po czym skierowałem się do łazienki. Stare rzeczy Laury rzucały mi się w oczy. Wciąż bolało... Jednak, czy jest z nim szczęśliwa? Czy właśnie tego chciała? Oto jest pytanie.

Mimo napiętych relacji z rodziną Nacho, postanowiłem zadzwonić do jego siostry. Byłem aż tak zdesperowany. Brakowało mi mojej ukochanej! Serce pękało mi na kawałki, nawet butla tequlli nie potrafiła mnie uratować... Żadnych efektów z kilkugodzinnej drzemki w krzakach. Nawet mój kochany Domenico się wyniósł... A mój zjebany brat poległ w strzelaninie. Nie miałem nikogo.

Wybrałem numer. Zadzwoniłem.

- Massimo? Czemu nie śpisz? Jest prawie 4 nad ranem.
No tak. Zaraz 4... troche sobie poleżałem w tych krzakach
- Chcę tylko... - głos zaczął mi się łamać.
- Żebys wiedziała... ż-że... że chce szczęścia Laury - wyjąkałem przez telefon.
- Massimo, o co chodzi?
- Nie udawaj... Na pewno są szczęśliwi. Specjalnie Dziś pojechała na lotnisko do Nacho...

Nastała cisza.

- Amelia?
- Nacho nie wyleciał.

CO!?

- Na dodatek... Laury nie ma z nami.

Zamarłem. Co, jak mojej ukochanej coś się stało? Miała polecieć z Nacho do Polski, a teraz możliwe, że ktoś ją porwał!

- Nacho ostatnio się dziwnie zachowuje... - kontynuowała.
- Nie ma go coraz częściej w domu, a w dodatku, postanowił próby ocieplenia relacji z twoją rodziną - wydukała przez telefon.
- Laura wyleciała wczoraj wieczorem, prawdopodobnie jest już w Warszawie.
- Ale jak to... Nie ma jej z wami!? - Walnąłem gwałtownie pięścią w stół. Tak nie może być!
- Zrozum to, że Laura uciekła z Sycylii. Na dobre. - Amelia rozłączyła się.

Byłem zdruzgotany. Ale z jednej strony szczęśliwy... Spojrzałem na nasze wspólne łóżko. Zaczęły przypominać mi się nasze wspólne chwile... Nasze zabawy. Byłem i jestem seksoholikiem. Postanowiłem sobie ulżyć. Położyłem się na łóżku, wywołując powstanie Warszawskie u mojego małego przyjaciela.
Powoli budził się z hibernacji. Już miałem go złapać w pełnej okazałości, gdy nagle...

Trzask.

Pamiętam tą chwilę tylko jak przez mgłe. Odgłosy tłuczonego szkła w moich oknach. Rozwalone szyby. Porysowane ściany, sterta papierów spadająca z biurka na podłogę. Wstałem na nogi, próbując ogarnąć, co się dzieje. Jednak było już za późno.

365 dni MassimaOn viuen les histories. Descobreix ara