Rozdział jedenasty

5 3 0
                                    

Mimo obowiązujących zasad traktatu Dwóch Ras, Przymierze Magów z uwagą obserwowało rozwijającą się sytuację na terenie ludzi. W ostatnim czasie ich uwagę przyciągnęła Akademia.

Wśród gorących piasków pustyni Sakharr mieściły się trzy piramidy – ostatnie miejsce spoczynku każdego maga w Craeli'ah. Jednym ze zwyczajów magów była specyficzna forma pogrzebu. Ciało zmarłego spoczywało głęboko pod ziemią blisko domu rodziny, a jego imię było zapisywano obok setek innych w komnatach piramid.

Wyjątkiem od tej reguły był Ród Równowagi, a przynajmniej tak było na początku ich istnienia. Adiris została w pełni pochowana w mauzoleum jej rodu. Ciało Amary zostało pocięte i spalone. Co stało się z Kherisą nie wie nikt. Candea spoczęła blisko babki, podobnie jak kilka pokoleń po niej, lecz od czasu, gdy ród zrzekł się władzy nad państwem, ich losy nie są znane Przymierzu.

Do czasu.

Pierwszy raz od ponad dwudziestu lat, Viera weszła do środka piramidy chaosu. Wraz z towarzyszącym jej Ireneosem Laie de Glacies, zeszła małymi schodkami do komnaty Rodu Umysłu.

W przypadku rodzin magów, które zmieszały się z ludźmi, zapisywano jedynie imiona tych, którzy nabyli zdolności magicznych. Wcześniej Viera odwiedziła tą salę, by w piaskowcu wykuć imię Lisy Tailor. Nadszedł czas, by wykuć imię jej córki obok. Wysoka rzeźba założyciela rodu stała naprzeciwko wejścia, z chłodnym spojrzeniem obserwując odwiedzających.

Taki był Ród Umysłu. Jego członkowie opanowali sztukę czekania na odpowiednią okazję. Przez zbieranie latami informacji z otoczenia, byli w stanie wymierzyć dokładny cios swoim wrogom. Dokładnie wiedzieli, gdzie boli. Wiedzieli, czy w oczach przeciwników wygrali.

Jednym z powodów ich ucieczki na terytorium ludzi było właśnie to – wiedza. Mając możliwość zobaczenia czyiś myśli, wspomnień, mogąc manipulować drugą osobą, Ród Umysłu miał wielu wrogów, nawet wśród własnej rasy. W ich oczach manipulowanie ludźmi było znacznie łatwiejsze niż manipulowanie magami.

Viera chwyciła za stary nóż leżący obok jednego z czterech ognisk palących się na piaskowcowych rzeźbach. Wzrokiem odszukała miejsca, w którym zapisano ostatnie imię i do niego podeszła, następnie rozpoczęła pracę.

Alani Sheffler.

- Więc upadł i Ród Umysłu – Ireneos westchnął.

- W przeciwieństwie do wielu innych, im udało się przetrwać jak najdłużej – powiedziała Viera – Szkoda. Wierzyłam w ich przetrwanie. Jako jedni z nielicznych naprawdę potrafili wtopić się w tłum, dostosować do ludzi.

- Raczej dostosować ludzi do siebie – Ireneos poprawił pozycję okularów na nosie – Ale już jak wolisz.

Viera złożyła nóż przy stopach rzeźby. Wedle zwyczaju to tak właśnie robiono, gdy ród wymierał.

- Wiemy coś o Akademii? – zapytała.

- Miałem nadzieję, że ty mi powiesz – odpowiedział Ireneos, odchodząc od ściany – Nikt ode mnie nie był w stanie za wiele się dowiedzieć. Zauważono jedynie, że członkowie niektórych działów się zbierają. Znikają w kanałach miasta.

Viera się uśmiechnęła.

- To dobrze – powiedziała – To znaczy, że niedługo możemy się spodziewać spotkania. Ireneos podniósł brwi.

- Jesteś pewna? – zapytał – Ostatni Zarząd nie był skłonny do kontaktu.

- Za szybko stawiasz krzyżyk na ludzkości – powiedziała Viera – Zobaczysz. Czuję, że to kwestia jedynie kilku dni.

Cykl PrzeklętychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz