Dzień wyjazdu. To już dziś opuszczę Nowy Jork. Dalej nie mogę w to uwierzyć. Stałam na środku swojego pustego pokoju i myślałam, że to jest jakiś zły sen. Zniknęły wszystkie meble, zdjęcia z ścian, na których byli moi znajomi, bluszcz, wszystko dosłownie wszystko. Nie byłabym sobą gdybym się oczywiście nie popłakała. Poszłam ostatni raz do łazienki żeby przeczesać swoje brązowe włosy.
-Aurora! Wyjeżdżamy! chodź.- krzyknęła moja mama. To już ten moment. Moment w którym ostatni raz widzę ten pokój, ten dom. Wyszłam pospiesznie z domu żeby nie znajdować się tam ani chwili dłużej. Wsiadłam do ubera obok swojej mamy i oparłam głowę o jej ramię. Nie zostało mi nic innego niż pospać przez tą godzinę podczas której będziemy jechać na lotnisko.
••••
Zostałam obudzona przez mamę, która zapomniała, że jestem oparta o jej ramię i jakby nic wyszła z auta. Moja głowa spadła na siedzienie, a ja poraz kolejny prawie dostałam zawału. Lot miał być za dwie godziny. To sporo czasu. Tak myślałam na początku ale kiedy przyszedł czas na te wszystkie kontrole to godzina poszła w plecy. Po tym wszystkim siedziałam na krześle i czytałam książkę gdy nagle moim oczom ukazali się moi znajomi. Oni są pojebani. Przyszli na lotnisko z 10 balonami. Strasznie nie komfortowe, ponieważ sporo ludzi zaczęło się na mnie patrzeć ale i tak ich cholernie kocham. Nie będę opisywać co się działo jak przyszli bo byłoby tego za dużo. Składali mi "życzenia" i ogólnie dużo łez było. Jak zawsze przecież. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Usłyszałam przez głośnik, że lot do Londynu będzie za 15 minut. Pożegnałam się z wszystkimi i poszłam za mamą do samolotu. Przez to że musiałam biec wpadłam na jakiegoś chłopaka, który też leciał do Londynu.
-Japierdole nowa bluza i już ją ujebałem, na dodatek kawą- Chłopak odwrócił się do mnie- Mogłabyś uważać, wiesz?
-Przepraszam bardzo- odpowiedziałam- nie chciałam żeby tak wyszło, jestem w pośpiechu więc nie patrzę przed siebie.
-Nie ważne- chłopak odwrócił się i zaczął iść w stronę samolotu. Było to nie komfortowe przez to, że musiałam iść dosłownie za nim. Na moje szczęście on siedział na końcu samolotu a ja pośrodku z rodzicami. Lot chyba trwał z 8 godzin. Wsumie nie mogę tego oceniać bo spałam cały czas. Po wyjściu z lotniska moim oczom ukazało się London Eye. Było mniejsze niż myślałam, a Big Ben za to był większy. Czułam się dziwnie patrząc na to, bo myślałam że będą może podobnej wysokości, a jednak się myliłam. Cieszyłam się jak głupia kiedy moi rodzice postanowili że przejdziemy się spacerem do apartamentu, a nie będziemy zamawiać ubera. Pomińmy fakt, że pewnie będziemy długo iść. Uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy chodziliśmy tak po ulicach Londynu. Jednak zszedł on mi z twarzy w momencie w którym przypomniałam sobie że już jutro będę w nowej szkole. Nigdy nie myślałam, że będę się tak stresować pójściem do szkoły, ponieważ od zawsze bardzo ją lubiłam. Po ileś tam trwającym spacerze dotarliśmy do drzwi naszego apartamentu. Niestety apartamentu. Kiedy weszliśmy moi rodzice się bardzo się ucieszyli, a ja byłam wręcz zdziwiona. To mieszkanie było większe niż mi się wydawało. Było dwupiętrowe, a to już w ogóle było poza moimi oczekiwaniami. Kiedy już tu weszłam moje nastawienie co do miejsca zamieszkania się zmieniło. Moja mama powiedziała mi, że pokój mam u góry więc ostrożnie szłam po schodach, ponieważ były one szklane i przezroczyste. Po wejściu do pokoju szczena mi opadła. Ten pokój miał huśtawkę i drabinę na takie dodatkowe piętro gdzie znajdowała się garderoba. Moja garderoba. TYLKO MOJA. Okazało się też, że mam swoje łazienkę. Jakby Marian tu jest jakby luksusowo?
••••••
Nastał wieczór. Leżałam na łóżku i przeglądałam social media moich znajomych, którzy na relacje wstawili moje zdjęcia i jakieś słodkie pożegnanie. Już strasznie za nimi tęsknię. Kiedy odłożyłam telefon i już miałam iść spać dopadły mnie myśli. Co jak nikogo nie poznam w nowej szkole, co jak będę sama aż do końca, co jak padnę ofiarą jakimś brytyjskim laską czy chłopcom. Było tego dużo aż w końcu moja głowa pozwoliła mi pójść spać aby wyspać się na jutro. Miałam dziwne wrażenie że jutrzejszy dzień będzie fajny, dziwny ale i trudny
CZYTASZ
(Not)Perfect Couple
Teen Fiction(robie poprawki) Aurora ma idealne życie dopóki nie dowiaduje się, że musi wyjechać na zawsze do Londynu. Już w pierwszym dniu nowej szkoły znajduje sobie wroga. Otwiera się przed nią nowy rodział, który będzie sto razy ciekawszy niż ten stary. Czy...