Rodział XXIV

1.1K 43 1
                                    

Następnego dnia, kiedy się obudziłam strasznie się chciało mi się robić śniadania więc postanowiłam, że przejdę się do nowo otwartej kawiarni, ponieważ słyszałam o niej dużo dobrych opinii.
Kiedy weszłam do lokalu udałam się w stronę tarasu i usiadłam przy stoliku na zewnątrz. Otworzyłam menu i postanowiłam, że zamówię bajgla. Po chwili podeszła do mnie kelnerka, którą bardzo dobrze kojarzyłam.

-Lizzy? Hejka- powiedziałam kiedy zobaczyłam dziewczynę.

-O heej Aurora, co tam u ciebie?- zapytała.

-Aa jest oki, nie wiedziałam, że jesteś tu kelnerką.

-No tak wyszło- uśmiechnęła się.

-Powiem ci szczerze, że też myślałam nad pracą kelnerki ale nie wiem czy to się opłaca i w ogóle.

-Kurde opowiedziałabym Ci w sumie ale jestem aktualnie na swojej zmianie więc tak średnio mogę.. Ej może przyjdziesz do mnie gdzieś o 18? Sorka, że tak późno ale wtedy kończę.

-No dobra, nie mam planów na dziś więc dlaczego nie? Muszę w końcu ogarnąć jakąś pracę na te wakacje, a do kelnerki chyba mnie ciągnie najbardziej więc chętnie dowiem się więcej.

-Dobra to za chwilę wyśle ci adres, a teraz wejdę w swoją rolę- uśmiechnąła się- Mogę przyjąć już zamówienie?

-Tak oczywiście, poproszę bajgla z hmm.. jajkiem

-Dobrze, jakąś herbatę do tego?

-Tak, zwykłą czarną

-Okej, robi się- dziewczyna się uśmiechnęła i weszła do lokalu.
Godzinę później wracałam już do domu. Opinie, które czytałam o tej kawiarni były prawdziwe. Napewno kiedyś tam wkrócę. Może nawet jako ochotnik do pracy jeśli Lizzy uda mi się przekonać do tej postawy. Weszłam do swojego mieszkania i wzięłam do ręki jakaś książkę żeby poczytać. Niestety nie zdążyłam jej nawet otworzyć, ponieważ usłyszałam dzwonek. Westchnęłam i ruszyłam w stronę drzwi. Po otwarciu ich zobaczyłam Nathana'a i Noah.

-Hej przyszłem na obiad bo Nathan znów chciał robić gofry czy rzeczy gofropodobne- oznajmił chłopiec- Chciałem przyjść sam ale typ się uparł, że idzie ze mną.

-Wiesz ja dopiero wróciłam z śniadania więc jedyne co ci mogę zaoferować to frytki albo pizzę mrożoną.

-Kocham frytki więc chętnie skorzystam z oferty- uśmiechnął się chłopiec.

-Hmm to ja przy okazji też- zaśmiał się Nathan.

-Jasne, zapraszam- zaśmiałam się lekko.

-Czemu jadłaś śniadanie o 12:30?-zapytał Noah.

-Zdaża się, że wstanę późno- uśmiechnęłam się.

-Aha okej, mogę coś pooglądać?- spytał chłopiec.

-Tak ale u mnie małe dzieci oglądają bajki, a nie dokumenty kryminalistyczne- oznajmiłam na co westchnął i pokiwał głową- Włącze ci SpongeBob'a- podeszłam do telewizora włączając program, a Noah usiadł na kanapie. Podczas kiedy bajka leciała poszłam do kuchni przygotować frytki.

-Wow udało ci się go przekonać do bajek. Też próbowałem ale coś mi się nie udało- powiedział Nathan.

-Ja mam dar przekonywania poprostu- wzięłam garczek, do którego nalałam oleju i dałam na płytę indukcyjną.

-Ej a ty w ogóle zastanowiłaś się kogo bierzesz do Nowego Jorku? To już za mniej niż 4 tygodnie.

-Nawet się nie zastanawiałam bo odrazu wiedziałam.

-Ah tak? Kogo?- zapytał z ciekawością.

-Ciebie, logiczne chyba, nie? Ty kupiłeś dwa więc jedziesz ty ze mną. Najbardziej fer- Powiedziałam i wrzuciłam frytki do oleju.

-Serio? Mogłaś wziąć Rose jako twoją najlepszą przyjaciółkę.

-Ale wzięłam ciebie jako mojego najlepszego przyjaciela, nie?- powiedziałam na co się uśmiechnął.

-To będzie ciekawa przygoda bo nigdy nie byłem w NYC.

-Jak to? Przecież tam na lotnisku się spotkaliśmy pierwszy raz.

-Miałem zakład żeby tam polecieć i wrócić odrazu- zaśmiał się

-Boże jesteście nienormalni- zaśmiałam się- Noah chodź już- zawołałam chłopca i wyciągnęłam frytki odszącając je od oleju.

-Ta bajka zryła mi psychikę. Łamią tam podstawy fizyki i nie tylko. Jakim cudem odpalili ogień pod wodą czy jakim cudem mają tak normalnie wodę z kranu czy morze i basen pod wodą- powiedział chłopiec siadając przy wyspie kuchennej i łapiąc się za głowę na co głośno roześmiałam się z Nathan'em- Ale nie będę kłamać, fajnie się ogląda to coś.

-Widzisz?-powiedziałam z uśmiechem i podałam chłopcowi talerz z jedzeniem.

-Dziekuję-odpowiedział i zaczął jeść.

-Pamiętasz tą Lizzy z imprezy, która była na początku wakacji?- zapytałam Nathan'a

-Tak pamiętam, ta której pomogłaś?

-Dokładnie, dziś się z nią spotykam.

-Oo to fajnie- uśmiechnął się.

-Ale jest problem taki mały.. Znasz tą niebezpieczną ulicę?

-Tak znam.. dlaczego pytasz?

-Trzeba przez nią przejść żeby dotrzeć do jej mieszkania..

-Co? Serio ona tam mieszka?- zapytał zdziwiony.

-Tak i mam prośbę..Chcesz mnie może odprowadzić? Prędzej się tam zesram ze strachu niż wejdę sama w tą uliczkę.

-Jasne, że tak- uśmiechnął się- Noah? Jeśli zostawię cię samego na 20 minut to zdemolujesz mi mieszkanie?

-Jak mi włączysz SpongeBob'a to nie- powiedział chłopiec, który skończył już jedzenie.

-Umowa stoi- uśmiechnął się Nathan- Ej nie zostawiłeś mi nawet jednego frytka?

-Dokładnie tak- zaśmiał się na co się uśmiechnęłam.

-Dobra to o 17:30 wyjdziemy, dobrze?

-Jasne, chodź Noah- powiedział na co chłopiec skoczył z krzesła i podszedł do niego. Nathan rozczochrał mu ręką włosy co wyglądało strasznie uroczo.

-Dzięki Aurora- powiedział chłopiec, który podszedł i przytulił się do mnie.

-Nie ma problemu- Uśmiechnęłam się. Chłopiec się ode mnie oderwał i poszedł z Nathan'em w stronę drzwi. Wyszli z mieszkania jeszcze mi machając. Wyglądali jak takie słodkie rodzeństwo.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz