Najlepszego

507 23 53
                                    

Pierwszy dzień listopada moja siedemnaste urodziny.
Siedemnaste urodziny spędzę jak zawsze, będę udawać, że w ogóle tych urodzin nie mam. Pewnie gdy wrócę do domu po szkole będę musiała odpowiadać na życzenia ciotek których nigdy na oczy nie widziałam. I udawać, że cieszę się z karty podarunkowej od rodziców, którą dają mi co roku.

*

Siadłam jak zwykle w ostatniej ławce. Przyzwyczaiłam się, że siedzę sama. (W sumie to nie siedzę sama , tylko z Michałem, ale on od dwóch tygodni nie przychodził do szkoły )
Dlatego strasznie mnie zdziwiło, gdy ten ze swoim kolegą weszli jako ostatni do klasy. Wszyscy od razu przenieśli na nich wzrok i zaczęli coś do siebie gadać. Sama pani od Angielskiego się zmieszał, gdy ich zobaczył.

Zdziwiło mnie też, to gdy mimo tego, że jego kolega siedział sam dosiadał się do mnie.

- Michał, mogła być, prosić twój zeszyt?- zapytała nauczycielka.
- oczywiście - powiedział biorąc mój zeszyt z ławki. - stara ruro - dopowiedział ciszej.

- A masz napisanego e maila, o którego prosiłam.
Chłopak trochę się zmieszał i spojrzał na mnie. Chcąc pewnie uzyskać odpowiedź, lecz ja odwróciłam wzrok udając, że jestem zajęta czytaniem podręcznika i nowego tematu.

Trudno zabrał bez pozwolenia mój zeszyt to niech teraz sam sobie radzi.

- tak, chyba. - odpowiedział po chwili.
Na co nauczycielka otworzyła zeszyt we właściwym miejscu i zaczęła czytać.
-a dlaczego piszesz w formie żeńskiej?- zapytała.
- a wiesz niekiedy mam takie rozdwojenie jaźni.
- siadaj dwa na zachętę, żebyś później przyniósł swój zeszyt, a nie koleżanki z ławki. - powiedziała podając zeszyt Michałowi.

*

Całe lekcje mijały dość spokojnie, dopóki na ostatniej lekcji nie przyszedł dyrektor i poprosił do siebie Michała oraz merghaniego. Zrobiło się dość duże zamieszanie w szkole, gdy tylko rozprzestrzeniła się ta informacja. Wszyscy wiedzieli, że liczyło się to z kolejnym ich zawieszeniem lub wywaleniem z szkoły. Nie byłam tym za bardzo zdziwiona wiedziałam, że i tak kiedyś się to wydarzy i w końcu będą chcieli ich wyrzucić. Ale z drugiej strony zrobiło mi się dziwnie smutno, bo głównie nasz kontakt opierał się na szkole, i jak już nie będzie do niej uczęszczał to zrezygnuje z utrzymywania z niego albo o mnie zapomni? Trochę dziwnie mi wyobrazić sobie, że on specjalnie będzie przyjeżdżał pod mój dom, aby mnie gdzieś zabrać. Lub, że sam będzie do mnie pisać czy możemy się spotkać.

Wtedy jeszcze tak myślałam.

Dziś wyszłam wcześniej ze szkoły, musiałam pójść jeszcze do centrum kupić nową szczoteczkę, bo nie miałam żadnej zapasowej, a nie mam zamiaru nigdy więcej używać po kryjomu szczoteczki mamy.

- podwieź cię ? - usłyszałam za sobą głos chłopaka.
- nie idę do domu, więc nie - odpowiedziałam idąc w stronę centrum.
- to cie tam podwiozę.

Darmowy szofer ja nie narzekam.

- okej- odpowiedziałam wsiadając do auta.
- to gdzie cię zawieść ?
- do... Rossmanna - odpowiedziałam - muszę kupić nową szczoteczkę - nie wiem dla czego mu się tłumaczyłam co chcę kupić, bo wątpię, czy by go to interesowało.

I faktycznie gdy mówiłam do jakie sklepu ma podjechać to jego mina była naturalna a nawet trochę znudzona i zmęczona. A gdy dopowiedziałam co chce kupić na jego twarzy przez chwilę widniało rozbawienie.

- co coś nie tak ? - zapytałam na co chłopak pokręcił z rozbawienia głową
- nie wszystko git - odpowiedział.
- Nie rób ze mnie głupiej. Wiem, że coś nie gra no mów.
- a co się stało z tamtą szczoteczką, że musisz kupować nową ? - zapytał na co zrobiło mi się trochę duszno i gorąco.

- zepsuła się - może i się nie zepsuła a rozładowała, ale kto by tam patrzył na szczegóły.
- zepsuła. No to wszystko wyjaśnia - dalej był tym wszystkim rozbawiony i lekko rozkojarzony
- wiesz co nie wiem o co ci chodzi i skończ bo nie mam zamiaru tobie się tłumaczyć co się stało z moją szczoteczką. - powiedziałam.

*

Nie odzywaliśmy się do siebie przez resztę drogi. Dopiero gdy Michał zaparkował pod sklepem rzucił mi szybkie: Ty idź ja na ciebie poczekam w aucie.
Przyznam zrobiło mi się miło, że jeszcze chciało mu się zawozić mnie do domu.
Nie musiał on długo czekać, bo po pięciu minutach wróciłam.

- co od was chciał dyrektor- zapytałam przerywając tą nie zręczną ciszę.
Na chwilę przeniósł na mnie swój zmęczony wzrok.
- nie wiem coś tam pierdolił, że nas będzie starał się wyjebać ze szkoły. A na razie jesteśmy zawieszeni- odpowiedział, widać było, że niezbyt się tym przeją.
- to wszystko nie byłeś tam ponad godzinę - zapytałam. Nie wiem dlaczego drążyłam temat może się tym przejęłam ... a może nie i tak naprawdę teraz wyolbrzymiam.

-  coś tam jeszcze gadał, ale nie zbyt go słuchałem. - powiedział i przeniósł na mnie swój wzrok-i nie rozumiem, dlaczego tak się tym przejmujesz przecież to nic takiego.

No właśnie, dlaczego tak się tym przejmuje.

Nie odpowiedziałam nic. Bo co miałam odpowiadać jak nie znałam na jego pytanie odpowiedzi.
Nie wiem, dlaczego się tym przejmowałam. Może faktycznie bałam się tego, że stracę z nim kontakt. I to mnie przerażało, że w takim krótkim czasie przywiązałam się do chłopaka, który robił mi pod górkę.

To chore

Zatrzymaliśmy się. Staliśmy przed moim domem. Miałam już otwierać drzwi, gdy nagle zatrzymał mnie głos Michała.
- poczekaj.

Odwróciłam się i spojrzałam zdezorientowana na chłopaka.
Wyglądał na dość zmieszanego.

- mam coś dla ciebie. - odpowiedział na co też trochę się zmieszałam.

ON MA COŚ DLA MNIEEE.

Z kiszeni swojej czarnej bluzy wyją małe czerwone pudełeczko z kokardą

-nie wiem czy ci się spodoba - zaczął na co zaczęły napływać mi łzy do oczy, moje płakanie bez powodu się obudziło.

Podał mi niewielkie pudełko, i gdy je otworzyłam ukazały mi się niewielkie srebrne kolczyki z diamencikiem.

- najlepszego May - usłyszałam. Na co od razu kilka łez spłynęło mi po policzku.

On jako jedyny pamiętał o moich urodzinach. Co wydawało mi się też trochę dziwne, bo nigdy mu nie mówiłam o nich.  stalker

- widziałem jak kiedyś miałaś podobne a nie wiem jaką biżuterię nosisz więc no...- zaczął się tłumaczyć ale nie dałam mu dokończyć bo mu przerwałam.

- Są piękne. Naprawdę są śliczne dziękuję - mówiąc to spojrzałam na chłopaka który cóż wydawał się jakby był tym wszystkim zażenowany

Chciałam przytulić chłopaka lecz on miał inne zamiary bo złapał mnie za kark i pociągnął ku sobie. A jego wargi opadały o moje.
Miałam chwilowe wrażenie, że umieram.
Niepewnie również poruszyłam wargami na co on przybliżył mnie jeszcze bardziej do siebie. Straciłam totalne poczucie świadomości, a w brzuchu czułam dziwny uścisk.  

On jako pierwszy odrywał się ode mnie po kilku sekundach, choć tak naprawdę czułam jakby tą przyjemność trwała wieki.
Pewnie teraz widział jak moje policzki stały się całe czerwone.
Trochę się zmieszałam nie wiedząc co zrobić.

- jeszcze raz dziękuję - powiedziałam wychodząc z auta.

Otarłam jedynie łzy rozmazując przy tym makijaż i ruszyłam do domu chowając niewielkie pudełko do kieszeni kurtki.


Kocham czytać wasze komentarze pod moją książką

Do następnego xx 💋

Why? | Young MultiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz