Rozdział 18

2.6K 259 101
                                    

Rozdział 18

Im więcej czasu Harry spędzał z Grindelwaldem, tym większe odnosił wrażenie, że jednak można zwariować, ale jednocześnie pozostać inteligentnym. Kłóciło się to ze sobą niesamowicie, ale miał przed sobą nadal żywy dowód na to, że taka anomalia była możliwa.

Grindelwald spędził kilkadziesiąt lat w więzieniu, więc nikogo nie dziwiło, że miewał momenty, gdy teraźniejszość wydawała mu się snem i potrzebował dłuższej chwili, żeby jego umysł ponownie zaczął normalnie funkcjonować. Niemniej jednak chłopiec lubił go słuchać i z nim rozmawiać. Stary czarodziej miał naprawdę ogromną wiedzę w zakresie magii, również tej zakazanej. Uczęszczał do Durmstrangu, ale ponieważ za bardzo interesował się czarną magią, został wyrzucony ze szkoły.

– Tak po prostu? – spytał Harry, słuchając jego opowieści o innej szkole z zainteresowaniem. Podczas Turnieju Trójmagicznego niewiele mógł się dowiedzieć na jej temat.

– Ależ skąd – powiedział rozbawiony. – Według nich miałem swoje na sumieniu, ale ja po prostu nie lubiłem ograniczeń. Uważałem, że magia powinna być wolna, a nie definiowana przez czarodziejów.

Harry popatrzył na niego ciekawie, czekając na dalsze wyjaśnienia. Nigdy nie spotkał kogoś, kto miałby takie poglądy. Prawdę mówiąc, do niedawna zadawał się tylko z jasnymi czarodziejami, dopóki ci nie uznali, że stanowi zagrożenie. Jakoś wcześniej wybaczali mu różne rzeczy, a napompowanie ciotki Marge, Knot osobiście sklasyfikował jako wypadek przy pracy. Interesujące było, że niecałe dwa lata później aresztował go, nie robiąc nawet dochodzenia i poddając go przesłuchaniu.

Od kiedy poznał Bellatrix i zaczął wymieniać się z nią poglądami, a potem zamieszkał w dworze Toma, jego nastawienie do czarodziejskiego społeczeństwa bardzo się zmieniło. Zauważył, jak bardzo bywało dysfunkcyjne, czym w zasadzie nie różniło się od mugoli. Bellatrix prawie trzasnęła go jakąś klątwą, kiedy jej to powiedział.

– Nie porównuj nas do mugoli! – powiedziała, z trudem panując nad sobą.

– Nie zrobiłem tego – zauważył. – Powiedziałem tylko, że problemy społeczne są w zasadzie takie same. Nie zaprzeczysz przecież, że w obu środowiskach zdarzają się skorumpowani politycy, żądni władzy wariaci albo przemoc w rodzinie.

Na to Bellatrix nie znalazła kontrargumentów i musiała uznać jego logikę. Widać było, że zrobiła to bardzo niechętnie, bo nienawidziła wszystkiego, co było mugolskie. Harry postawił sobie za cel, żeby przekonać ją do chociaż jednej rzeczy, a na razie udowadniał jej co jakiś czas, że pewne wynalazki, z których korzystali czarodzieje, były wytworem mugoli.

– Nie są więc aż tak bezużyteczni – powiedział jej, kiedy znowu dał rozczesać sobie włosy. – Czemu jesteś do nich taka uprzedzona? Do mugolaków powoli się przekonujesz.

– Mugolaki jednak mają magię. Mugole nie – parsknęła z niesmakiem.

– A czy to właśnie nie jest ciekawe? – podsunął. Przez te miesiące wspólnego życia nauczył się, jak z nią rozmawiać. Voldemort twierdził, że miał dar wpływania na ludzi swoją osobą. – Różnorodność jest ciekawa. Bez niej byłoby nudno.

– Bez mugoli byłoby lepiej.

– Gdyby nie było mugoli, nie miałabyś na kogo narzekać – zripostował, czym ponownie zamknął jej usta. – Wygrałem.

W taki sam sposób podchodził do osoby Grindelwalda. Ten Czarny Pan był inny od Toma. Nie uważał się za wroga czarodziejów, ale za ich przewodnika. Pragnął władzy nie po to, żeby rządzić, ale żeby coś zmienić. Mogłoby mu się to udać, gdyby nie Albus Dumbledore.

Czarny KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz