Rozdział 14

246 23 3
                                    

Rozdział 14


Clarice

Siedzieć tu. Muszę siedzieć tu... zaraz wróci... siedzieć, ale... nie wygodnie mi tuu. Tylko się troszeczkę obrócę... tak odrobinkę, żeby się położyć... boo spać się chce...

Jakaś zimna powierzchnia zetknęła się z moją buzią. Rękami wyczulam, że to coś twardego. Chyba ta ławka, na której miałam siedzieć... a no tak, chciałam się położyć. W sumie... dalej jest niewygodnie... a może się tak trochę...

Zderzyłam się z czymś? Coś mnie zabolało, a nad głową był jakiś huk. Leżałam sobie na czymś miękkim. Takim płynnym. Przejeżdżałam dłonią gdzieś obok. Ta powierzchnia była jednak twarda. Ale jakaś mokra... chyba lepka...zimna.

- Okej, zostawiłam cię na moment. Jakim cudem sturlałaś się do sadzawki z błotem?! – Pojawił się gdzieś jakiś znajomy głos. Aaahh, Val? Ona miała wrócić. – I co się tak szczerzysz? Zadowolona jesteś?

Chyba była jakaś nie w humorze. Ciekawe, czemuu... i gdzie się podziała impreza? Byłam na imprezie przecież! Ja chcę imprezę!

Poczułam uścisk na rękach. Potem gdzieś pod klatką piersiową. Nogi miałam przez chwilę w powietrzu, a potem zetknęły się z gruntem. Zachwiałam się. Potem runęłam do tyłu, ale nic mnie nie bolało. Coś amortyzowało upadek... i w końcu siedziałam... na tej głupiej ławce?

- Słyszysz, co się do ciebie mówi?! – denerwowała się Violet.

- No, a-lee coo? – Dziwne uczucie. Język mi się plątał, a przecież mówiłam normalnie.

- Trzymaj i mnie nie denerwuj! – złościła się.

Nie rozumiałam jej humoru. Przecież jeszcze przed chwilą tak dobrze się bawiłyśmy. O co jej chodzi?

Moja głowa odpływała gdzieś daleko, aż po chwili coś zimnego uderzyło mnie w twarz. Zamrugałam i zakaszlałam zdziwiona. Oczy mi się już nie zamykały. Poczułam jakieś ożywienie. Rozszerzyłam powieki i spojrzałam na wprost. Violet stała nade mną z butelką wody. Oblała mnie?!

- Może to cię ocuci – warknęła, stawiając butelkę na ławce. – Masz! I nie obchodzi mnie, czy ci to pasuje czy nie. Masz jeść i nie marudzić! – Podała mi kawałek zimnej, twardej pizzy.

- Skąd to... - Wpatrywałam się w jedzenie.

- Zwędziłam z imprezy. Masz zjeść. Alkohol musi się z czymś przetrawić, żeby ci uleciał z tego pustego łba. – Siadła obok mnie i zaczęła wyciągać telefon.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale! Jedz, ja muszę zadzwonić. – Oddaliła się o krok.

Zapatrzyłam się gdzieś na wprost. Coś w oddali przykuło moją uwagę. Odłożyłam to, co miałam w ręce, po czym uniosłam się na chwiejnych nogach i zrobiłam kilka kroków. Głos blondynki zanikł daleko z tyłu. Zanim się obejrzałam siedziałam sobie na dziecięcej zjeżdżalni, chichrając się bez opamiętania.

- Co ty, kurwa, odpierdalasz? – Grzmiał gdzieś z tyłu mosiężny ton dziewczyny.

- Wooh! – pisnęłam, zjeżdżając w dół.

Na samym końcu zabawa została przerwana przez silne ręce dziewczyny, która zatrzymała mnie, łapiąc mnie pod klatką piersiową.

- Ile ty masz kurwa lat!? Nie będziesz się tarzać w piaskownicy. Już wystarczy, że jesteś cała ujebana w błocie! – karciła mnie ostrym tonem. Ja jednak chichrałam się dalej, nie mogąc się opamiętać. – Wstawaj!

Lesbian Panic [ ZAKOŃCZONE ]Where stories live. Discover now