Rozdział 6 - RATUJ KASIĘ

68 14 33
                                    

- Ja pierdolę! – krzyknął drugi mężczyzna, opuszczając nieświadomie broń. Spojrzał na szefa i powtórzył – No ja pierdolę. Ta wariatka to jebana komandoska? Z tego oddziału? – wrócił spojrzeniem do mnie – Sprzedajna świnia z ciebie... Łamiesz przysięgę! Życie niewinnych nic dla ciebie nie znaczy?!

- Uspokój się, Pink. To nie lekarz – mruknął tylko dowódca, przesuwając zębami wykałaczkę w drugi kącik ust - Ja, żołnierz Wojska Polskiego, przysięgam służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, bronić jej niepodległości i granic. Stać na straży Konstytucji...

- Strzec honoru żołnierza polskiego, sztandaru wojskowego bronić. Za sprawę mojej Ojczyzny w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić. Tak mi dopomóż Bóg – weszłam w słowo i dokończyłam – Swój pozna swojego. Długo służyłeś?

- Trzy lata. Szeregowy.

- Nie lubiłeś słuchać rozkazów, prawda?

Prychnięcie, ze strony drugiego mężczyzny. Dowódca spojrzał na towarzysza z dezaprobatą.

- Nawet ta jebana idiotka widzi, że masz problem z wykonywaniem rozkazów. A zna cię 5 minut – rzucił złośliwie, ponownie podnosząc broń do wystrzału – Zabijmy ją. Na pewno została przeszkolona do takich sytuacji i właśnie nami manipuluje.

- Tak się palisz do zabójstwa. Nie jest to niezgodne z twoim kodeksem?

- Nie w tym przypadku.

- Wyjątek?

- Wyjątek potwierdza regułę.

- Tyle razy mówiłem, Pink. To nie ma najmniejszego sensu. Jedno wyklucza drugie. Jak jest wyjątek...

Teraz to ja ruszałam głową w lewo i prawo, przerzucając co chwilę spojrzenie między dwoma mężczyznami, sprzeczającymi się tak swobodnie jakby prowadzili zwyczajową dyskusję przy stole w trakcie obiadu. A nie planowali zabójstwo.

- A ty znowu swoje – Pink przetarł dłonią twarz w geście poirytowania – Strzelała do twoich ludzi, których dodatkowo jeszcze dwa razy obrzuciła granatami! Ucięła fiuta naszemu bratu!

- Nie ucięłam – uznałam za słuszne sprostować to skandaliczne minięcie się z prawdą – Ma tylko ranę na pachwinie. Brzydka, wiem i przepraszam. Poniosło mnie. Ale naprawdę będzie miał problem z uprawianiem seks. Przez jakiś czas – dodałam na końcu i puściłam oczko.

- Przepraszasz? – zdziwienie w głosie Szefa było autentyczne.

Jednocześnie Pink powiedział:

- Chora próba manipulacji. To nie wariatka a jebana komandoska. Kula w łeb i idziemy szukać Hanny. Wydaj w końcu to pierdolone polecenie!

- Była komandos elitarnego oddziału i skończyła w takim miejscu? Bezbronna z przystawionym pistoletem przy głowie? – zwrócił się bezpośrednio do mnie i od razu zrozumiałam co się święci – Bracie, ja dobrze wiem, że nami manipuluje. Próbuje znaleźć wyjście z tej sytuacji, szuka luki w naszej obronie i zamierza z każdej okazji skorzystać. Tacy jak ona, są bezwzględnie szkoleni w walce. Ale jedno mnie zastanawia, pani porucznik.

Natychmiast zrozumiałam, że okazji nie ma sensu szukać. Trzeba będzie po prostu ruszyć do akcji. Element zaskoczenia już nie zadziała. Spodziewa się ataku w każdej chwili. Trzeba będzie najpierw pozbyć się tego drugiego.

Bo z Szefem to nie będzie taka prosta sprawa.

- Chętnie rozwieje wszelkie wątpliwości. Słucham.

Pani PorucznikWhere stories live. Discover now