Rozdział 41

4.9K 184 51
                                    

Vienna

To takie duże i dobre uczucie. Koi wszystkie rany i problemy. Mimo że całe dzieciństwo byłam pewna że miłość to złe uczucie, to teraz czuję na odwrót. Nie ważne co myślę, bo mogę myśleć dużo, mogę dalej sobie wmawiać że miłość to tylko słowo, ale czy tak na prawdę jest? W moim przypadku nie. Miłość do Aarona to więcej niż słowo, to jest więcej niż mówienie sobie słodkich słówek i przywiązywanie się do siebie. To uczucie. Uczucie które jest cholernie trudne do opisania. Przynajmniej teraz wiem że miłość nie polega na kłamstwach, zdradach i wyzywaniu się nawzajem. Jestem zawiedziona swoimi rodzicami którzy nie umieli mi normalnie pokazać czym jest miłość. Żyłam całe nastoletnie życie w błędzie i na dodatek mówiłam o tym otwarcie innym. Byłam tego tak przekonana że jest mi w tej chwili, po prostu, głupio.

Ludzie którzy są ze sobą długo razem, powiadają że już nie kochają swojej drugiej połówki, po prostu się do nich przywiązały i żyją tak dalej bo jest im tak wygodnie. Nie mogę się wypowiedzieć na ten temat, jestem z Aaronem dopiero miesiąc, chociaż zleciało to jak mrugnięcie oka to mamy sporo wspólnych niezapomnianych wspomnień.

- Spakowałaś mi kąpielówki?- zapytał idąc w stronę łazienki.

- Tak, te czarne i szare.- pchnęłam walizkę w stronę korytarza.

Aaron z swoją kosmetyczką w rękach podszedł do mnie, jego duża dłoń wylądowała na tyle mojej głowy i cmoknął mnie w czubek głowy.

- To był dobry pomysł, kruszynko.- powiedział z chrypką w głosie.

- Jeszcze jesteśmy w Las Vegas.- wyprostowałam się i podniosłam na niego swój wzrok.

Aaron wywrócił oczami a ja parsknęłam śmiechem. Dobrze wiedział że mnie tym rozśmieszy, za każdym razem gdy to robi, to się z tego śmieje. Sposób w jaki to robi jest po prostu zabawny, a on to wykorzystuje, za każdym razem, gdy chce zobaczyć uśmiech na mojej twarzy.

- Wszystko mamy?- zapytałam.

- Raczej tak, a jeśli coś zapomnimy to się tam kupi.- wzruszył obojętnie ramionami.

Teraz to ja chciałam przewrócić oczami. Aaron wydaje pieniądze na wszystko i nic, na prawo i lewo, na górę i dół.

No ale cóż, kto bogatemu zabroni.

Prychnęłam pod nosem i pchnęłam walizkę w stronę schodów, już miałam ją brać by znieść na dół ale Aaron mnie w tym wyprzedził.

Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do sypialni podczas gdy ciemnowłosy znosił walizkę po schodach. Wzięłam swoją torbę i rozejrzałam się po sypialni by się upewnić że nic nie zostanie.

Usiadłam na miejscu pasażera i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Rozpuściłam swoje włosy które były święte w matową beżową klamrę i rzuciłam ją do torby.

- Mogliśmy po prostu lecieć samolotem.- prychnął siadając na miejsce kierowcy.

- Nie narzekaj, będzie fajnie.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.- Nawet zrobiłam playlistę z wakacyjnymi piosenkami.- powiedziałam dumnie wyciągając swoją komórkę.

- Cztery godziny i pięćdziesiąt minut drogi.- pokręcił głową.

Przewróciłam oczami chociaż nie było tego widać przez okulary słoneczne. Wyjechaliśmy z garażu, słońce wbiło się do wnętrza samochodu, a uśmiech sam wcisnął się na moje usta.

Połączyłam się z głośnikami i włączyłam swoją playlistę na Spotify.

Good Days ~ SZA

Mężczyzna za kierownicą wygiął swoje usta w uśmiechu, a jego dłoń wylądowała na moim odkrytym udzie. Materiał letniej długiej sukienki którą miałam na sobie się ślizgał z moich ud. Przyłożyłam swoją dłoń do jego, a wzrokiem powędrowałam na domy które mijaliśmy. Czułam spokój psychiczny. Nie musiałam się niczym zamartwiać. Wyjechaliśmy poza Las Vegas. Słońce mocno raziło, aż Aaron ubrał okulary przeciwsłoneczne, tego nigdy nie odwidzę, wyglądał na prawdę jak gwiazda. Dach samochodu był odsunięty, a wiatr powiewał nam we włosach.

Życiu wyglądało inaczej. Kolorowo i szczęśliwie. Wszystko się zmieniło odkąd poznałam Aaron'a.

**

Przyjrzałam się w lustrze. Ciemno czerwona sukienka opinała moje biodra i kończyła się na połowie udach, usta pomalowane w ten sam kolor, blond włosy upięłam w wysoki kucyk, złote kolczyki, naszyjnik i pierścionki, czarne szpilki i torebka.
Jestem gotowa.

Przeszłam do salonu, mały ale za to ładnie i estetycznie udekorowany. Za szybą która prowadziła na balkon dostrzegłam sylwetkę Aarona, stał tyłem i patrzył na śliczny zachód słońca. Nasz domek znajdywał się tuż przy morzu, był niewielkiej wielkości ale za to wszystko się w nim znajdywało, co było potrzebne.

Uchyliłam szklane drzwi na balkon i próbując nie narobić dużo hałasu swoimi szpilkami.

Nie udało mi się to, Aaron odwrócił głowę w bok i zapewnie mnie dostrzegł. Podeszłam do niego, owinęłam ręce wokół jego pasa i wtuliłam się w jego plecy. Przycisnęłam swój policzek do materiału jego garnituru i pozwoliłam sobie odetchnąć.

- Dziękuję.- wyszeptałam.

- Za co?- odwrócił się w moim objęciu.

- Że jesteś.- spojrzałam w górę na jego twarz.

- Moja kruszynko.- uśmiechnął się lekko.

W moim brzuchu zatrzepotały motyle, wściekłe motyle.

- Kocham Cię.- przejechał kciukiem po moim policzku.

- Ja ciebie też kocham, seksiaku.- odepchnęłam się od niego.- Zmażesz mi makijaż.- dotknęłam miejscu w którym mnie dotykał po twarzy.

Aaron parsknął śmiechem.

- Ładna ta sukienka.- zleciał wzrokiem po moim ciele.

Rumieniec wypłynął na moje policzki.

- Dzię...

- Zdejmij ją.- wychrypiał.

Na mojej twarzy zagościło chwilowe niezrozumienie.

- Co?- zmarszczyłam brwi.

- Słyszałaś.

- Ale przecież już wychodzimy.- miałam w planach wskazać na drzwi.

- Mamy jeszcze czas, chcę cię zobaczyć bez niej, w tej kitce i czerwonej szmince.- wsunął palce w kieszenie garnituru.








__
Rozdział 41

After Hours [ ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now